Reklama
Rozwiń
Reklama

Jak szybko wydać bilion dolarów?

Magiczna poświata otaczająca Baracka Obamę w momencie inauguracji w trzecim tygodniu jego rządów jakby nieco przybladła.

Aktualizacja: 06.02.2009 21:09 Publikacja: 06.02.2009 21:04

I nie chodzi tylko o to, że amerykański prezydent wciąż nie jest w stanie skompletować rządu, bo raz po raz okazuje się, że któryś z jego wybrańców jest na bakier z fiskusem (zaległe podatki), urzędem imigracyjnym (nielegalnie zatrudniona pomoc domowa) czy wymiarem sprawiedliwości (dochodzenie w sprawie).

W czwartek stało się coś gorszego: Obama "lost his cool" – stracił niezmącony spokój, którym tak imponował podczas kampanii wyborczej. Hasła o porozumieniu ponad podziałami poszły w odstawkę. Poirytowany kłodami, jakie republikanie kładą mu pod nogi w sprawie pakietu mającego ożywić gospodarkę, zaczął oskarżać ich o wstecznictwo.

Początkowo wydawało się, że strach, jaki ogarnął Amerykanów w obliczu kryzysu, przeniesie się także na polityków, którzy bez szemrania przyklepią największy w historii zastrzyk państwowej kasy w ogromne cielsko amerykańskiej gospodarki. Okazało się jednak, że choć czas nagli (tylko w styczniu przybyło w USA 600 tysięcy bezrobotnych) i strach nie ustępuje, debata nad projektem się przeciąga.

Obama obwinia republikanów i częściowo ma pewnie rację. Partia Republikańska gra w niebezpieczną grę, licząc na to, że efekty pakietu stymulacyjnego nie będą widoczne przed przyszłorocznymi wyborami do Kongresu, co pozwoli jej użyć go w roli kuchennego wałka na głowy demokratów.

Ale mają też rację republikanie, zauważając, że Obama pozwolił swym kolegom w Kongresie poupychać do wielkiego wora, jakim jest ta ustawa, miliony przeznaczone na przedsięwzięcia jako żywo niezwiązane z bodźcem gospodarczym. Chodzi na przykład o pieniądze na zakup z kasy państwa środków antykoncepcyjnych dla uboższej ludności. Tłumaczenia, że gospodarce ulży, jeśli biedni przestaną się rozmnażać, brzmiały blado.

Reklama
Reklama

Wydać szybko prawie bilion dolarów to żadna sztuka. Sztuka polega na wydaniu ich w sposób mądry. Tylko czy parę tygodni politycznej przepychanki wystarczy, by ustalić, co jest mądre, a co nie?

[b][link=http://blog.rp.pl/gillert/2009/02/06/jak-szybko-wydac-bilion-dolarow/]skomentuj na blogu[/link][/b]

I nie chodzi tylko o to, że amerykański prezydent wciąż nie jest w stanie skompletować rządu, bo raz po raz okazuje się, że któryś z jego wybrańców jest na bakier z fiskusem (zaległe podatki), urzędem imigracyjnym (nielegalnie zatrudniona pomoc domowa) czy wymiarem sprawiedliwości (dochodzenie w sprawie).

W czwartek stało się coś gorszego: Obama "lost his cool" – stracił niezmącony spokój, którym tak imponował podczas kampanii wyborczej. Hasła o porozumieniu ponad podziałami poszły w odstawkę. Poirytowany kłodami, jakie republikanie kładą mu pod nogi w sprawie pakietu mającego ożywić gospodarkę, zaczął oskarżać ich o wstecznictwo.

Reklama
Komentarze
Sposób na Donalda Trumpa. Lewicowa rewolucja w Nowym Jorku
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Wielka inba w edukacji. Czy rząd Donalda Tuska straci poparcie nauczycieli?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego afera z działką pod CPK nie cichnie, czyli co najbardziej martwi PiS
Komentarze
Estera Flieger: Kultura, głupcze. Dla Donalda Tuska to niestety tylko gadżet
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Wynik wyborów w Holandii nadzieją dla Europy
Reklama
Reklama