Reklama
Rozwiń
Reklama

Unik Berlina w sprawie Eriki Steinbach

Donald Tusk może odetchnąć z ulgą. Erika Steinbach nie zostanie w najbliższym czasie mianowana do rady fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie. Władysław Bartoszewski ogłosił, że jest zadowolony ze spotkania z kanclerz Angelą Merkel. Choć jak zwykle nie dowiedzieliśmy się szczegółów na temat niemieckich deklaracji.

Aktualizacja: 16.02.2009 20:00 Publikacja: 16.02.2009 19:57

Na razie jedynym konkretem pozostaje komunikat rzecznika rządu RFN, że “procedury związane z powołaniem władz fundacji poświęconej wysiedleniom Niemców jeszcze się nie rozpoczęły” i że “nie ma sensu spekulować, co się wydarzy, gdy nominacje do rady fundacji zostaną przedstawione”.

Te słowa nie oznaczają, niestety, że Niemcy zrezygnowali z nominacji pani Steinbach. Trudno, abyśmy poczuli się uspokojeni kolejnym dyplomatycznym komunałem, iż “celem niemieckiego rządu jest przyjazna współpraca z Polską na gruncie dwustronnym i europejskim”.

Nieoficjalne informacje podawane przez źródła zbliżone do rządu Niemiec brzmią nie najgorzej. Ponoć decyzja w sprawie składu rady zapadnie dopiero w 2010 albo 2011 roku. Jest więc jeszcze trochę czasu, aby odpowiedzieć na parę pytań. Dlaczego, aby powstrzymać nominację Eriki Steinbach, potrzebna była tak gwałtowna szarża dyplomatyczna Władysława Bartoszewskiego? Dlaczego minister Radosław Sikorski musiał naszym niemieckim partnerom zwracać uwagę na wagę problemu, przypominając, iż na rozmowy z nimi jedzie były więzień Auschwitz i honorowy obywatel Izraela? Dlaczego w relacjach między dwoma krajami, członkami tych samych wspólnot politycznych i militarnych, tak trudno jest załatwić tę sprawę?

Wielu Niemców odpowie, że to problem Polaków i ich neuroz. Dodając jednocześnie, że przeceniamy rolę Eriki Steinbach. Doprawdy? W takim razie dlaczego już dziś nie można ogłosić składu rady fundacji bez pani Steinbach? Dlaczego tę podobno nieważną postać Angela Merkel przyjęła wczoraj przed rozmową z wysłannikiem polskiego rządu?

Dokładnie rok temu po spotkaniu Władysława Bartoszewskiego z sekretarzem stanu w urzędzie kanclerskim Berndem Neumannem też wyrażano zadowolenie. Szeptano o kompromisie. W zamian za wycofanie naszego sprzeciwu wobec “Widocznego znaku” Niemcy mieli odsunąć Erikę Steinbach od tego projektu. Dziś wiemy, że dobra wola Warszawy nie spotkała się z podobną reakcją Berlina.

Reklama
Reklama

Rząd RFN ma teraz kilkanaście miesięcy spokoju. Oby w ciągu tego czasu zrozumiał, że sytuacja, gdy żądania “wypędzonych” paraliżują niemiecką politykę wobec Polski, jest w Europie dziwacznym anachronizmem.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/semka/2009/02/16/unik-berlina-w-sprawie-eriki-steinbach/]blog.rp.pl/semka[/link]

Na razie jedynym konkretem pozostaje komunikat rzecznika rządu RFN, że “procedury związane z powołaniem władz fundacji poświęconej wysiedleniom Niemców jeszcze się nie rozpoczęły” i że “nie ma sensu spekulować, co się wydarzy, gdy nominacje do rady fundacji zostaną przedstawione”.

Te słowa nie oznaczają, niestety, że Niemcy zrezygnowali z nominacji pani Steinbach. Trudno, abyśmy poczuli się uspokojeni kolejnym dyplomatycznym komunałem, iż “celem niemieckiego rządu jest przyjazna współpraca z Polską na gruncie dwustronnym i europejskim”.

Reklama
Komentarze
Sposób na Donalda Trumpa. Lewicowa rewolucja w Nowym Jorku
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Wielka inba w edukacji. Czy rząd Donalda Tuska straci poparcie nauczycieli?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego afera z działką pod CPK nie cichnie, czyli co najbardziej martwi PiS
Komentarze
Estera Flieger: Kultura, głupcze. Dla Donalda Tuska to niestety tylko gadżet
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Wynik wyborów w Holandii nadzieją dla Europy
Reklama
Reklama