Reklama

Jak nie oddać władzy

Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy – te słowa Władysława Gomułki z 1945 roku okazały się w pewien sposób nieśmiertelne.

Publikacja: 29.06.2009 03:12

[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/06/29/dominik-zdort-jak-nie-oddac-wladzy/]Skomentuj na blogu[/link][/b]

Otóż nawet dziś – dwie dekady po upadku komunizmu – są one mottem dla kolejnych rządzących Polską koalicji. To właśnie pragnienie wzmocnienia swojej przewagi politycznej, poszerzenia swojej władzy, utrzymania jej jak najdłużej powoduje, że regularnie powracają pomysły zmian w ordynacji wyborczej. Wedle oficjalnych deklaracji zwykle mają one „przybliżyć władzę do obywatela”, ale dziwnym trafem zawsze robią wrażenie korzystnych dla aktualnie rządzących partii.

Niespełna dwa lata temu do zmiany ordynacji samorządowej zabrały się PiS wraz z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin – celem było przeniesienie na poziom władz lokalnych sojuszu partii Jarosława Kaczyńskiego z jej słabymi przystawkami. Wprowadzono wtedy tzw. blokowanie list (zniesione zresztą w ubiegłym roku).

Teraz w słowa towarzysza Wiesława wsłuchały się najwyraźniej Platforma Obywatelska i jej ludowy koalicjant. Początkowo się wydawało, że zaspokojenie wyborczych pragnień obu partii przez jedną ordynację jest niemożliwe. Okręgi jednomandatowe, wzmacniające najsilniejszego (czyli dziś – Platformę), były bardzo niekorzystne dla słabszych (a więc także dla PSL). W jaki sposób mieć ciastko i zjeść ciastko? Przecież nie da się napisać oddzielnej ordynacji dla PO, a oddzielnej dla PSL...

Nie da się? A niby dlaczego? Zaplecze rządu Donalda Tuska w końcu pokazało, że potrafi czynić cuda. W dużych miastach – gdzie dominuje Platforma – wybierać mamy w sposób korzystny dla partii Tuska. W mniejszych – gdzie silniejszy jest PSL – będzie się liczyło głosy, tak jak chce tego partia Pawlaka. Iście salomonowe rozwiązanie!

Reklama
Reklama

Piszę to wszystko ze świadomością, że zmiany w ordynacjach są niezbędne, bo zupełnie inaczej wygląda samorządność w wielkich metropoliach, a inaczej w wiejskich gminach. Że jednomandatowe okręgi – także w wyborach parlamentarnych – są propozycją godną rozważenia.

Ale piszę też z przykrością – że Platforma nie zdobyła się na to, aby choć spróbować tak poważne ustrojowe zmiany uzgadniać ze swoim największym politycznym rywalem. I z niesmakiem, że partia dysponująca poparciem niemal 50 proc. wyborców chce wyciąć konkurentów, uciekając się do małych politycznych manipulacji.

[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/06/29/dominik-zdort-jak-nie-oddac-wladzy/]Skomentuj na blogu[/link][/b]

Otóż nawet dziś – dwie dekady po upadku komunizmu – są one mottem dla kolejnych rządzących Polską koalicji. To właśnie pragnienie wzmocnienia swojej przewagi politycznej, poszerzenia swojej władzy, utrzymania jej jak najdłużej powoduje, że regularnie powracają pomysły zmian w ordynacji wyborczej. Wedle oficjalnych deklaracji zwykle mają one „przybliżyć władzę do obywatela”, ale dziwnym trafem zawsze robią wrażenie korzystnych dla aktualnie rządzących partii.

Reklama
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Fabryka Barlinka celem Kremla. Kto zapłaci za grę Trumpa z Putinem o Ukrainę
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Co ma Kaczyński, czego nie ma Tusk? I czy ma to Sikorski?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kłamstwa Brauna o Auschwitz uderzają w polską rację stanu. Czy ten scenariusz pisano cyrylicą?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Grzegorz Braun - test przyzwoitości dla Jarosława Kaczyńskiego
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Kto ma decydować o tym, kto może zostać wpuszczony do kraju?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama