Raz nawet – za rządów Jerzego Buzka – udało się przezwyciężyć niemoc i przyjąć ustawę reprywatyzacyjną, ale wtedy zawetował ją stojący na straży postkomunistycznego ładu prezydent Aleksander Kwaśniewski. Paradoksalnie jednak naciski organizacji żydowskich mogą nam w końcu wyjść na dobre. Skoro politycy nie liczą się z okradzionymi kiedyś przez PRL staruszkami, ich dziećmi i wnukami, to może ugną się pod naciskiem lobby żydowskiego. Może Donald Tusk w końcu zabierze się do realizacji swojej, złożonej w 2008 roku, obietnicy przeprowadzenia reprywatyzacji.
Trzeba bowiem powiedzieć jasno: dawni obywatele Rzeczypospolitej narodowości żydowskiej i ich spadkobiercy mają pełne prawo do zwrotu swoich majątków. Tego wymaga zwykła zasada sprawiedliwości.
Ta sama zasada nakazuje nam jednak poczynić zastrzeżenie: na pewno nie są tymi spadkobiercami organizacje żydowskie. Nie ma absolutnie żadnego powodu, żeby po dawnych obywatelach Rzeczypospolitej dziedziczyły prawa do majątku utworzone dziesiątki lat później stowarzyszenia, które ze zmarłymi łączy tylko narodowość założycieli. Nie dość, że nie ma w naszym kręgu cywilizacyjnym ani takich norm prawnych, ani takich obyczajów, to jeszcze zgoda na takie rozwiązanie mogłaby być niebezpiecznym precedensem. Zaraz pojawiłyby się kolejne organizacje odwołujące się do jakiejś kategorii ofiar II wojny światowej i żądające przekazywania im pieniędzy.
Beneficjentami reprywatyzacji nie mogą być stowarzyszenia, organizacje czy fundacje, ale konkretni ludzie, których okradziono w czasach okupacji i komunizmu. To oni i ich potomkowie zasługują na gest sprawiedliwości, niezależnie od ich pozycji społecznej czy narodowości. Niezależnie od tego, czy byli wielkimi posiadaczami ziemskimi, kułakami, kamienicznikami, właścicielami fabryk czy małych warsztatów rzemieślniczych.
To nie wolna Rzeczpospolita ograbiła swoich obywateli z ich majątków, ale to jej zadaniem jest wyrównanie tych krzywd. Tego wymaga wiarygodność państwa dysponującego dziś ogromną częścią tego majątku. Tym bardziej że Polska jest chyba jedynym krajem postkomunistycznym, w którym reprywatyzacji nie przeprowadzono.