Pisałem już wielokrotnie, że III RP to królestwo Tartuffe"a, czyli molierowskiego świętoszka, wielki bal przebierańców. Od momentu gdy próba przywrócenia elementarnej sprawiedliwości nazwana została "nienawiścią"; gdy wymogiem "wybaczenia" okazała się nie tylko zgoda, aby łotry mogły się cieszyć owocami swoich łotrostw, ale, aby łotrostwa te prawnie wymazać z pamięci; i gdy "godność" przeciwstawiona została prawdzie — Tartuffe zatriumfował w naszym kraju. "Świętoszek" to tragedia choć śmieszna, a jej bohater jest postacią demoniczną. Finalnie świętoszek wygrywa, a happy end dopisany przez Moliera na zasadzie deux ex machina uspokaja tylko naiwnych. Demoniczność Tartuffe'a polega na tym, że odwraca on znaczenia, podszywa się pod najwyższe ideały, parodiuje rzeczy najpoważniejsze. Świętoszek to uniwersalny bohater powszechnej przypowieści. Dlatego nie powinno się go zamykać w lamusie oswojonej przeszłości. Zawsze podążał będzie z duchem czasu, który wyczuwa lepiej niż ktokolwiek inny. W Europie współczesnej będzie rzecznikiem homoseksualistów, feministek i imigrantów. Podszywając się pod wzniosłe idee humanistyczne i klepiąc pacierze poprawności politycznej robił będzie karierę w domu modnym Orgona.
Hipokryzja III RP objawia się w tym co zawsze. Z napuszoną miną można pastwić się nad tymi, którzy są za słabi, aby odpowiedzieć. Można ścigać prawie nieistniejących neonazistów czy mohery, ale w żadnym wypadku tych, którzy mają władzę i znaczenie. Pod szyldem walki o dobro publiczne można załatwiać prywatne interesiki. Jakoś to wszystko przyszło mi do głowy w trakcie wysłuchiwania powszechnego lamentu nad TVP, który serwują nam zwłaszcza telewizje prywatne. Jakżesz bezstronnie dziennikarze ich i odpowiednio dobrani goście biadają nad kondycją mediów publicznych. Z jakąż troską w głosie Katarzyna Kolenda-Zalewska w TVN-24 pytać będzie premiera Tuska jak zaradzić skandalowi jakim stała się dziś TVP. O to jak w cywilizowanym świecie premier może wzywać do niepłacenia ustawowej opłaty na rzecz mediów publicznych się nie zapyta. Kto inny z tej samej stacji zwróci się do ministra Grada, który opowie jak to powołani przez niego członkowie Rady Nadzorczej musieli opuścić to szacowne grono, gdyż odkryli jego oburzającą polityzację, akurat w tym momencie, kiedy rady te miały dokonać wyboru nowych władz. Profesor Wiesław Godzic koryfeusz groteskowej galerii "medioznawców", której specjalnością jest prezentowanie swoich polityczno-środowiskowych sympatii jako naukowych ocen, ogłosi, że odwołanie prezesa Farfała to koniec TVP. Itd, itp. A może by na zasadzie wzajemności zająć się TVN-em, który przeżywa dziwne zawirowania, duża część jego akcji została zastawiona i można mieć spore wątpliwości czy nie został w nim przekroczony limit ustawowo dopuszczalnej obecności obcego kapitału? Jakoś dziwnie nikt się tym nie zajmuje.
Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/09/27/lament-nad-tvp/]blog.rp.pl/wildstein[/link]