Gursztyn: Jedwabne dla pałkarzy

Przywalić adwersarzowi zawsze trzeba tak, by mocno bolało. W polskiej debacie nie ma ograniczeń. Postawiony zarzut ma zabić lub zranić, nie musi mieć nic wspólnego z prawdą, czy w ogóle z rzeczywistością. Każdy kij jest dobry

Aktualizacja: 02.09.2011 16:09 Publikacja: 02.09.2011 16:03

Jacyś idioci, zwyrodnialcy lub prowokatorzy sprofanowali pomnik w Jedwabnem. Na razie nie wiadomo, kto to zrobił, bo nikogo jeszcze nie złapano. Ale to nawet lepiej, bo dzięki temu można napiętnować tych których się nienawidzi.

Publicyści "Gazety Wyborczej" już widzą współwinnych. W sensie moralnym oczywiście. Bo milczą, albo byli przeciw przepraszaniu za zbrodnię w Jedwabnem w imieniu całego narodu.

Winny jest Jarosław Kaczyński, bo milczy. Pewnie dla tego - gdy czyta się takich publicystów lub słucha niektóre osoby komentujące profanację w czwartek w Radiu Tok FM - że stoi za tym zimna kalkulacja wyborcza. Mianowicie Kaczyński liczy na głosy polskich antysemitów. Których - można odnieść wrażenie - w optyce zawodowych anty-antysemitów są w Polsce całe miliony.

Podobnie można - to już po zawodowej linii - obciążyć współodpowiedzialnością Piotra Zarembę, Bronisława Wildsteina czy Rafała Ziemkiewicza. Np. Zarembie jakiś czas temu nie podobało się przemówienie prezydenta Komorowskiego wygłoszone w ostatnią rocznicę zbrodni. Ale skoro z tego powodu Zaremba jest zbrodniarzem, to o ile większym złoczyńcą jest osoba, która tak odpowiedziała na pytanie "Czy powinniśmy przepraszać za Jedwabne?".

- Nie. Nie odczuwam żadnej solidarności z tymi, którzy palili Żydów. Odczuwam solidarność z tymi, którzy byli paleni - jeśli oczywiście mam do tego prawo. Źli ludzi zamordowali swoje ofiary. Buntuje się we mnie wszystko przeciwko oprawcom z Jedwabnego i przeciw usytuowaniu mnie w grupie tych oprawców. Nie chcę i nie czuję się za nich odpowiedzialny tylko z tego powodu, że mówię tym samym językiem.

Kto to powiedział? Donald Tusk w lipcu 2001 r. w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Było to ostatnie pytanie zadane mu przez Monikę Olejnik i Agnieszką Kublik. Obie panie nie polemizowały z powyższym punktem widzenia. I dzisiaj nikt mu tego nie wypomina, ani nie wywołuje do tablicy.

To pokazuje, jak wszystko w Polsce jest względne. Nie jest ważne, co się mówi, lecz kto to mówi. Można opluskwić publicystę, gdy ten ma inne zdanie w sprawie przeprosin za Jedwabne. I można jednocześnie należeć do fan-klubu moczarowskiego generała, który wyrzucał z wojska oficerów za to tylko, iż mieli żony żydowskiego pochodzenia.

Można się tylko zadumać, jaka jest różnica między tymi, którzy bezczeszczą pomniki i mogiły, a tymi, którzy później wykorzystują to dla własnych pałkarskich gierek.

Jacyś idioci, zwyrodnialcy lub prowokatorzy sprofanowali pomnik w Jedwabnem. Na razie nie wiadomo, kto to zrobił, bo nikogo jeszcze nie złapano. Ale to nawet lepiej, bo dzięki temu można napiętnować tych których się nienawidzi.

Publicyści "Gazety Wyborczej" już widzą współwinnych. W sensie moralnym oczywiście. Bo milczą, albo byli przeciw przepraszaniu za zbrodnię w Jedwabnem w imieniu całego narodu.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Trump kontra Iran. Król NATO zrobi wszystko dla Izraela
Komentarze
Iran a sprawa wyborów w Polsce. Nie podpalajmy kraju, gdy świat płonie
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Cichanouski na wolności. Niech Łukaszenko wybierze drogę Jaruzelskiego
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump idzie na całość. Ameryka na wojnie z Iranem
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kto może rozstrzygnąć wątpliwości w sprawie wyborów, czyli na progu katastrofy