Plusy i minusy tygodnia

Czy ktoś w końcu przeglądał wyborczą książkę prezesa Jarosława Kaczyńskiego przed drukiem?

Publikacja: 14.10.2011 20:00

Przez ostatni tydzień na portalach konkurowały ze sobą dwie interpretacje. Według pierwszej autor spisywanego z taśmy tekstu wynurzeń prezesa tak długo pracował nad książką, że poszła do druku bez uważnego przejrzenia kartka po kartce. Według innej teorii sam prezes uznał, że pani kanclerz należy się jakiś enigmatyczny passusik.

Teraz broni się dość przewrotnie. Jak wyjaśnia, gdyby stwierdził, że pani Merkel została kanclerzem przez przypadek – byłoby się o co obrażać.

Ale przecież napisał, że Merkel została szefową rządu nie przez przypadek.

No to o co chodzi?

Prezes w ogóle w tym tygodniu był w łaskawym nastroju. Mógł Jacka Kurskiego i Zbigniewa Ziobrę wyrzucić z partii jako sprawców klęski wyborczej. A zostawił, nie wyrzucił. I w ogóle nie poruszył sprawy na komitecie politycznym! A Ziobro i Kurski jak polityczni łazarze mogli po komitecie politycznym dowcipkować z dziennikarzami. Ziobro zadawał np. głębokie i wieloznaczne pytanie: Kto zaczarował piękną polską jesień?

Zmiany, zmiany. Fatalnie skończyła się dla Grzegorza Schetyny randka z prezydentem Bronisławem Komorowskim wyprzedzająca spotkanie Donalda Tuska z gospodarzem Belwederu. Teraz za karę Schetyna musi oddać marszałkostwo Ewie Kopacz, wrócić do rządu,  ponoć na odcinek infrastruktury.

U Stalina ponoć zapowiedzią wypadnięcia z łask była nominacja na ludowego komisarza żeglugi śródlądowej. Ale jak sowiecki dyktator chciał kogoś tylko przeczołgać, kierował nieszczęśnika do skupu zboża, czyli tradycyjnie najbardziej kulejącej instytucji w ZSRR.

Na biedną głowę Schetyny zwalą się być może już niedługo skargi pasażerów uwięzionych w grudniowych śniegach.

To jego pytać będą złośliwi dziennikarze o zamarłe budowy autostrad. Ech, los straceńca.

A jak przekuć zrządzenie losu w sukces? Cztery lata temu Bogdan Zdrojewski, który liczył na objęcie resortu obrony, dostał kulturę. Nie demonstrował złości, tylko wykorzystał nową misję do zdobycia sporej popularności i wyrobienia sobie korzystnego wizerunku.

Jeszcze większym desperatem jest Włodzimierz Czarzasty, który na łamach „Super Expressu" dumnie ogłosił, że z dużą ilością rozumu i  „zapasową wątrobą" odbuduje struktury SLD.

I na dodatek będzie jak lew bronił Grzegorza Napieralskiego przed atakami po przegranych wyborach . Ta wola obrony to po prostu samoobrona. Czarzasty był jednym z głównych doradców Napieralskiego w wyborach, więc broniąc szefa SLD, broni też siebie.

Tylko skąd deklaracje, że do odbudowy Sojuszu trzeba zapasowej wątroby?

Czy to aluzja do rytualnych, zakrapianych kolacyjek w trakcie wizyt w regionalnych strukturach SLD? Wódko, daj żyć odrodzonemu Sojuszowi.

Każdy dzień w Rzeczypospolitej Miłości przynosi siłom postępu i modernizacji nowe zwycięstwa. Już w poniedziałek po wyborach rzecznik rządu Paweł Graś na Twitterze wskazywał paluszkiem prawicowych wichrzycieli, ironicznie  gratulując prawicowym publicystom (Karnowskiemu, Gmyzowi i Warzesze) rzekomego  pośredniego przyczynienia się od wygranej Platformy. A w środę Stefan Niesiołowski już ogłaszał, kogo należy  zwolnić z „Rzeczpospolitej".  Co dalej? Kiedy listy hańby ukazywać się będą w Dzienniku Ustaw?

To To­masz Lis po­ko­nał Ka­czyń­skie­go – prze­ko­nu­je front (du­cho­wych) krew­nych i przy­ja­ciół na­czel­ne­go „Wprost". Po upo­rze po­wta­rza­nia te­go no­we­go świec­kie­go do­gma­tu moż­na za­cząć po­dej­rze­wać, że pa­nu Tom­ko­wi naj­wy­raź­niej ktoś przy­znał sta­tus „AAA­-nie­omyl­ny", któ­ry upraw­nia do or­wel­low­skich kam­pa­nii udo­wad­nia­ją­cych, że je­go pro­gram z pre­ze­sem PiS był wzo­rem obiek­ty­wi­zmu.

Aż boję się zapeszyć, ale chyba upór katolików sprawił, że Nergala z ekranów telewizyjnych Jedynki naprawdę diabli wezmą. Oby jak najdalej – już oni najlepiej wiedzą dokąd.

Przez ostatni tydzień na portalach konkurowały ze sobą dwie interpretacje. Według pierwszej autor spisywanego z taśmy tekstu wynurzeń prezesa tak długo pracował nad książką, że poszła do druku bez uważnego przejrzenia kartka po kartce. Według innej teorii sam prezes uznał, że pani kanclerz należy się jakiś enigmatyczny passusik.

Teraz broni się dość przewrotnie. Jak wyjaśnia, gdyby stwierdził, że pani Merkel została kanclerzem przez przypadek – byłoby się o co obrażać.

Pozostało 88% artykułu
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka