Mama Jasia dostała od państwa znieczulenie (choć czasami może nie dostać – o tym też decyduje państwo). Poród odebrała położna – pracownica państwowa. Jasia zarejestrowali w urzędzie państwowym i nadali mu numer PESEL! Od tej pory, jak ma szczęście nie chorować i mieć bogatego tatusia (albo mamusię – to ewentualność dla feministek) może nie mieć z państwem kontaktu przez pięć lat życia. Ale niewielu jest Jasiów, którzy mają takie szczęście.

W większości przypadków i tatusiowie, i mamusie muszą iść do pracy, bo państwo zabiera jednemu z nich tyle pieniążków, że drugie też musi pracować, żeby zarobić mniej więcej tyle, ile państwo zabrało drugiemu. Więc Jasio trafia do państwowego żłobka i przedszkola – bo dziadkowie wciąż jeszcze pracują na emerytury. Dzięki takiej wczesnej „socjalizacji" Jaś często choruje, więc trafia pod opiekę państwowej służby zdrowia, gdzie leczą go lekarze wykształceni i zatrudnieni przez państwo, za pomocą lekarstw dopuszczonych do użycia przez państwo i urządzeń będących własnością państwa.

Potem Jaś pójdzie do szkoły. Musi pójść – tak nakazało państwo. W wieku takim, jak ustaliło państwo. Będą go uczyć w państwowej szkole przez państwo zatrudnieni nauczyciele. Jeśli rodzicom po zapłaceniu podatków zostanie troszkę pieniążków, to oczywiście mogą posłać Jasia do szkoły prywatnej, ale i tak będzie przerabiał w szkole program państwowy i nawet czytał lektury nakazane przez państwo. A jak już się wyedukuje, to pójdzie do pracy. Ma duże szanse zostać zatrudniony przez państwo. Może być lekarzem albo nauczycielem, albo urzędnikiem. Czasami zostanie przedsiębiorcą – jak go państwo wpisze do stosownej państwowej ewidencji.

Wtedy dostanie od państwa drugi numer – NIP. Żeby łatwiej było od niego ściągać podatki. O tym, czym się może zajmować, a czym nie może, albo na co potrzebuje zezwolenia od państwa – zadecyduje państwo. Na starość Jaś pójdzie na emeryturę, którą dostanie od państwa, a jak już w końcu umrze, to dzieci zapłacą państwu podatek. Ale dostaną też od państwa zasiłek pogrzebowy. On co prawda nie starczy na pokrycie kosztów pogrzebu, ale przecież państwo ma tyle wydatków, że nie może mu starczyć na wszystko. Więc musi jeszcze pobrać VAT od trumny Jasia i podatek dochodowy od zakładu pogrzebowego – żeby mieć na położną, która przyjmie na świat wnuczka Jasia.