Kosztowne skutki piarowskich zagrywek

Wojna z jednorękimi bandytami, która pod koniec 2009 roku miała odwrócić uwagę od afery hazardowej, od początku budziła wątpliwości.

Publikacja: 19.07.2012 20:10

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Premier Donald Tusk, by pokazać, że jego partia wbrew temu, co sugerowały podsłuchane przez CBA rozmowy, wcale nie miała niejasnych kontaktów z biznesmenami z branży hazardowej, przypuścił szturm na hazard.

W pośpiechu napisano ustawę antyhazardową, a równocześnie kontrolerzy rekwirowali kolejne automaty do gry. Jeśli branża, przekonywał premier, wciąga w szpony hazardu młodych, państwo powinno reagować.

Sęk w tym, że działania rządu miały inny cel akcję piarowską. Od kilku miesięcy w sądach administracyjnych zapadają wyroki podważające zasadność aresztowań jednorękich bandytów.

Kropkę nad i postawił wczoraj Europejski Trybunał Sprawiedliwości, który uznał, że Polska wprowadziła nowe prawo bez wymaganej konsultacji z Komisją Europejską. Co to oznacza? To, że decyzje o zamknięciu salonów gry mogą być teraz uchylane przez polskie sądy. Może nas więc czekać lawina wniosków o ich uchylenie, a później pozwów o wielomiliardowe odszkodowania. I tak za piarowską akcję rządu zapłacą podatnicy.

Nie była to pierwsza tego typu sprawa. Przed dwoma laty rząd toczył walkę z dopalaczami. Dziś ona też znajduje swój finał w sądach. Właściciele sklepów co jakiś czas wygrywają procesy o zamknięcie ich lokali w drodze działań nadzwyczajnych bez wymaganych formalności.

Jednak ani rząd, ani posłowie niewiele sobie robią z ostrzeżeń przed pisaniem ustaw pod wpływem wydarzeń. W dodatku pisanych w sposób niechlujny.

Senatorowie właśnie pracują nad ustawą przygotowaną po awanturach z 11 listopada 2011 roku, która ogranicza prawo do zgromadzeń publicznych. Przepisy krytykują wszystkie niemal organizacje pozarządowe, ale efekt piarowski jest dla rządzących ważniejszy.

Donald Tusk na fali oburzenia społecznego zapowiedział w środę walkę z nepotyzmem w partii koalicjanta. Sam objął pieczę nad Ministerstwem Rolnictwa i będzie tępił korupcję ogniem i mieczem. Czy efekty będą takie same jak w przypadku walki z hazardem?

Premier Donald Tusk, by pokazać, że jego partia wbrew temu, co sugerowały podsłuchane przez CBA rozmowy, wcale nie miała niejasnych kontaktów z biznesmenami z branży hazardowej, przypuścił szturm na hazard.

W pośpiechu napisano ustawę antyhazardową, a równocześnie kontrolerzy rekwirowali kolejne automaty do gry. Jeśli branża, przekonywał premier, wciąga w szpony hazardu młodych, państwo powinno reagować.

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne