Tusk będzie straszył

Po 15 sierpnia wróci prawdziwa polityka. Nie jakieś tam pitu-pitu z Amber Gold czy nepotyzmem. Premier zbiera pomysły na drugie exposé, bo idą trudne czasy dla Polski. Kryzys, bezrobocie, a nawet recesja.

Publikacja: 10.08.2012 20:11

Piotr Gursztyn

Piotr Gursztyn

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Co Donald Tusk może nam powiedzieć? Coś o krwi, pocie i łzach? Nie obiecywał nic miłego w pierwszym exposé - tym z listopada, nie sprzed pięciu lat, bo wtedy miał lekką rączkę do obietnic. Tym bardziej teraz, gdy krucho się robi z pieniędzmi. Tymi z dotacji i tymi, co są z podatków. Raczej trzeba będzie zabierać, niż dawać.

Ci, do których coś wyciekło z Kancelarii Premiera, mówią, że Tusk najpierw nas postraszy kryzysem, a potem powie, że tylko on wie, jak się uratować. Pod oczywistym warunkiem, że wszyscy grzecznie będziemy go słuchać.

„Odwołanie się do lęku jest najskuteczniejsze wówczas, gdy wywołujemy naprawdę przemożny lęk, a jednocześnie podsuwamy realistyczny, skuteczny sposób pozbycia się tego lęku" - napisali mądrzy psychologowie z Ameryki Elliot Aronson i Anthony Pratkanis w książce, którą zna każdy bardziej rozgarnięty PR-owiec. Opisali, jak można za pomocą strachu zarządzać wielomilionowymi tłumami. Robili to przywódcy totalitarni i demokratyczni, szarlatani i prorocy. Strasząc Żydami, zagładą nuklearną, ogniem piekielnym czy kryzysem gospodarczym. Czy to działało? Doskonale, o czym wszyscy wiedzą.

Kryzys, który nam grozi, jest jednak faktem. Do pewnego momentu może być elementem PR-owskiej gry między rządzącymi a opozycją. Potem jednak może być tak jak w dowcipie o Niemcach i partyzantach, których wypędził z lasu zniecierpliwiony gajowy.

Nastroje w obozie władzy są - eufemistycznie ujmując - takie sobie. Słychać obawy, że wyborcy wejdą w rolę gajowego, gdy zobaczą puste dna swoich portfeli. Do tej pory były wentyle spuszczające nadmierne ciśnienie społeczne, choćby zmywak w Londynie. Czy to dalej będzie działało, zwłaszcza że bezrobotnymi stają się absolwenci wyższych uczelni, czyli ludzie o wysokiej - czasem zanadto wysokiej - samoocenie?

Polityczne turbulencje to wariant, który wydaje się najbardziej prawdopodobny. Nawet gdy gajowy przepędzi obecną władzę. Każda następna będzie musiała podejmować wyjątkowo niepopularne decyzje. Kto wie, czy nie dojdziemy do momentu, w którym są dziś Włochy i Grecja, że i u nas zabraknie polityków chcących podejmować trudne kroki. Może już czas rozejrzeć się za profesorami w roli premiera i ministrów, którym będzie obojętne, co o nich pomyślą wyborcy.

Przedsmak tego poczujemy niebawem w samorządach, gdzie z powodu ich zadłużenia nie będzie chętnych do startu w wyborach. Partie będą musiały na siłę wypychać do kandydowania albo zmuszać tych, którzy już rządzą, aby zostali. Co w przypadku braku konkurencji sprawi, że porządzą sobie jeszcze jedną kadencję.

Tak więc turbulencje z jednej strony, z drugiej stagnacja, gdy momentami przestanie trząść. Wybór między dżumą i cholerą. Innego jednak nie widać. Tak na koniec, skoro mowa o zarządzaniu strachem, warto wspomnieć jeszcze jeden cytat. - Najstraszniejszą rzeczą, której musimy się bać, jest sam strach - powiedział Franklin D. Roosevelt. Właśnie w kontekście walki z kryzysem. Wielkim kryzysem.

Co Donald Tusk może nam powiedzieć? Coś o krwi, pocie i łzach? Nie obiecywał nic miłego w pierwszym exposé - tym z listopada, nie sprzed pięciu lat, bo wtedy miał lekką rączkę do obietnic. Tym bardziej teraz, gdy krucho się robi z pieniędzmi. Tymi z dotacji i tymi, co są z podatków. Raczej trzeba będzie zabierać, niż dawać.

Ci, do których coś wyciekło z Kancelarii Premiera, mówią, że Tusk najpierw nas postraszy kryzysem, a potem powie, że tylko on wie, jak się uratować. Pod oczywistym warunkiem, że wszyscy grzecznie będziemy go słuchać.

Pozostało 80% artykułu
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka