Nie stawiajmy Ukrainie zbyt twardych warunków

Paradoksalnie prozachodnie cele przywódców pomarańczowej rewolucji ma szansę wcielić w życie Wiktor Janukowycz, czyli jej negatywny bohater. Wybuchła ona dlatego, że na korzyść Janukowycza sfałszowano wyniki wyborów.

Publikacja: 01.08.2013 20:48

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Za cztery miesiące okaże się, czy Ukraina zwiąże się silnymi więzami z Zachodem – wtedy wyjaśni się, czy prezydent Janukowycz podpisze porozumienie z UE. Jeżeli tak, to Ukraina będzie jedną nogą na Zachodzie. Co ważniejsze – nawet jedną nogą nie będzie już mogła być w związku gospodarczym, który buduje Rosja.

Przez te cztery miesiące może się oczywiście jeszcze wiele wydarzyć, Moskwa do ostatniej chwili będzie kusić Janukowycza. Ale prezydent Ukrainy wie, że toczy się gra o coś więcej niż chwilowa obniżka cen rosyjskiego gazu.

Od chwili przyjęcia państw bałtyckich do NATO, czyli od niemal dziesięciu lat, na postradzieckim Wschodzie nie było ważniejszego wydarzenia. Nie była nim i pomarańczowa rewolucja na Ukrainie, która odmieniła społeczeństwo, ale nie polityków, przez co musiała upłynąć prawie dekada, zanim Kijów stanął przed historycznym wyborem.

W tej grze o wprowadzenie Ukrainy do przedpokoju Europy istotną rolę odgrywa los Julii Tymoszenko. Wszystko wskazuje na to, że stara Unia, głównie Niemcy, podpisanie porozumienia z Kijowem uzależnia od wypuszczenia jej z więzienia. A Janukowycz zapewne ułaskawi Tymoszenko tylko wtedy, jeżeli będzie miał pewność, że jej wyjazd na leczenie za granicę oznacza koniec jej kariery politycznej.

Być może jest to cena, którą warto zapłacić, by usłyszeć o prozachodnim Janukowyczu (wcześniej uznawanym za prorosyjskiego prezydenta). Jednak lepiej byłoby złagodzić wymagania. Nie można uzależniać losu dużego kraju od tego, czy jeden polityk ułaskawi tam drugiego polityka.

Porozumienie z Unią zmusi Ukrainę do poważniejszego traktowania europejskich standardów. A to oznacza, że reguły gry politycznej powinny się tam zmienić.

Za cztery miesiące okaże się, czy Ukraina zwiąże się silnymi więzami z Zachodem – wtedy wyjaśni się, czy prezydent Janukowycz podpisze porozumienie z UE. Jeżeli tak, to Ukraina będzie jedną nogą na Zachodzie. Co ważniejsze – nawet jedną nogą nie będzie już mogła być w związku gospodarczym, który buduje Rosja.

Przez te cztery miesiące może się oczywiście jeszcze wiele wydarzyć, Moskwa do ostatniej chwili będzie kusić Janukowycza. Ale prezydent Ukrainy wie, że toczy się gra o coś więcej niż chwilowa obniżka cen rosyjskiego gazu.

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne