Reklama

Zabawy w wojnę

Lazio Rzym, rywal warszawskiej Legii w tegorocznej edycji Ligi Europy, to nie tylko klub piłkarski. Jego kibice tworzą również swoistą wspólnotę quasi-polityczną.

Publikacja: 19.09.2013 10:00

Filip Memches

Filip Memches

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska MS Magda Starowieyska

Nie kryją swoich sympatii do Benito Mussoliniego i tęsknoty za czasami, w których włoski dyktator przychodził na stołeczny Stadio Olimpico oglądać mecze.

Nic zatem dziwnego w tym, że szczególne emocje towarzyszą potyczkom Lazio z Livorno. Kibice tego drugiego klubu znani są z demonstrowania poglądów skrajnie lewicowych, wręcz komunistycznych. Na trybunach epatują transparentami, na których widnieją podobizny Che Guevary czy Stalina.

Myliłby się jednak ktoś, kto by myślał, że ponura przeszłość odzywa się na trybunach włoskich stadionów. To wszystko, jak się zaraz wyjaśni, ma niewiele wspólnego z historią. Weźmy chociażby takiego ulubieńca kibiców Lazio jakim był grający w latach 1998-2004 w tym klubie obrońca, wyśmienity wykonawca rzutów wolnych, obecnie selekcjoner reprezentacji Serbii, Siniša Mihajlović. Znany on jest ze swoich nacjonalistycznych poglądów i konfrontacyjnego nastawienia wobec państw byłej Jugosławii, z którymi Belgrad był skonfliktowany. Taki twardziel imponował kibicom rzymskiego klubu.

Tyle że nacjonalizm serbski związany jest z tradycją czetnicką. A czetnicy byli prozachodnią formacją, która w trakcie drugiej wojny światowej walczyła przeciwko sojusznikom III Rzeszy – chorwackim ustaszom czy albańskim i bośniackim oddziałom Waffen-SS. Nie stali więc po tej samej stronie, co Mussolini. Byli antyfaszystami.

Dla kibiców Lazio przypuszczalnie takie niuanse nie mają znaczenia. Faszyzm postrzegają oni mitologicznie, a nie historycznie. Nie łączą go z konkretną rzeczywistością polityczną, bo ta dzisiejsza znacząco różni się od tej, która była 70 lat temu. Liczy się swoista skandalizująca niepoprawność, kłująca w oczy liberalnych pięknoduchów, których bulwersują przejawy wysławiania jakiejkolwiek przemocy. Ci z kolei w postawie Mihajlovića mogą widzieć godny potępienia relikt epoki wojen w Europie.

Reklama
Reklama

Tyle że na Bałkanach jeszcze w latach 90. naprawdę lała się krew. I na tym tle bitwy kibiców Lazio z kibicami Livorno być może przypominają dramatyczne wydarzenia XX wieku, ale są jedynie zabawami w wojnę.

Nie kryją swoich sympatii do Benito Mussoliniego i tęsknoty za czasami, w których włoski dyktator przychodził na stołeczny Stadio Olimpico oglądać mecze.

Nic zatem dziwnego w tym, że szczególne emocje towarzyszą potyczkom Lazio z Livorno. Kibice tego drugiego klubu znani są z demonstrowania poglądów skrajnie lewicowych, wręcz komunistycznych. Na trybunach epatują transparentami, na których widnieją podobizny Che Guevary czy Stalina.

Reklama
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Mojsza jedność, czyli jak Karol Nawrocki przypomniał, co nas dzieli
Komentarze
Marsz Niepodległości: Ja Polak, ja łachmyta
Komentarze
Bogusław Chrabota: O mądry patriotyzm
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Zakończenie paraliżu rządu USA może doprowadzić Demokratów do zwycięstwa
Materiał Promocyjny
Rynek europejski potrzebuje lepszych regulacji
Komentarze
Marzena Tabor-Olszewska: Jemy za dużo mięsa! A może za mało? Wojna światów trwa w najlepsze
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama