Poszanowanie ciał zmarłych i ich godny pochówek są bowiem ważną normą w europejskim kręgu cywilizacyjnym, udokumentowaną już przez Sofoklesa. Okazujemy w ten sposób współczucie dla krewnych osoby zmarłej, ale też potwierdzamy swoje związki z naszym dziedzictwem kulturowym. Nie bez przyczyny oburzenie zawsze wywołują rabunki grobów.
Ów szacunek należy się wszystkim zmarłym. Opiekujemy się grobami także tych, których za ich życia mogliśmy nienawidzić – na przykład żołnierzy sowieckich i niemieckich, którzy w czasie wojny mordowali naszych rodziców i dziadków. Okazujemy poszanowanie ich szczątkom nie po to, aby wyrazić akceptację dla postawy najeźdźców, ale by pokazać, że w obliczu śmierci wszystkie doczesne konflikty są bez znaczenia.
Dlatego tak oburzający jest proceder, który opisujemy dziś w „Rzeczpospolitej". Wszystko wskazuje na to, że przez wiele lat firma, która – na mocy umowy międzynarodowej z Niemcami – miała zajmować się ekshumacją ciał żołnierzy niemieckich na terenie Polski w rzeczywistości te zwłoki bezcześciła i okradała z cennych przedmiotów. Polskie władze nie dość, że nie stworzyły dla ekshumacji żadnych ram prawnych, to jeszcze – od ubiegłego roku, gdy Ministerstwo Kultury już wiedziało o tym procederze – nie potrafiły skutecznie zareagować. Firma bezczeszcząca szczątki żołnierzy nie tylko dalej prowadziła działalność, ale też otrzymywała kolejne zezwolenia na ekshumacje.
Sprawa była przez wiele miesięcy chowana pod korcem dlatego, że – jak się wydaje – ktoś obawiał się wybuchu międzynarodowej afery. Trudno wyobrazić sobie większy absurd: aby podtrzymać dobre stosunki z Niemcami, polski rząd pozwalał na to, aby bezczeszczone były zwłoki niemieckich żołnierzy.
Zbezczeszczono szczątki żołnierzy II Wojny Światowej?