Sceptycy mówią, że nie zmieniłaby ona niczyich poglądów i przekonań. Nie twierdzę, że nie mają racji – zacietrzewienie obu stron smoleńskiego sporu jest tak wielkie, że trudno oczekiwać, iż racjonalne argumenty spowodują zmianę opinii Macieja Laska czy Wiesława Biniendy. Jednak w wolnym demokratycznym państwie zorganizowanie dyskusji ekspertów na temat przyczyn wielkiej narodowej tragedii powinno być normą, a nie nadzwyczajnym wydarzeniem, o które trzeba zabiegać. A władze państwowe powinny taką dyskusję inicjować, a nie sabotować.
Trzeba jednak przyznać opozycji, że daje rządowi Donalda Tuska doskonałe argumenty, aby debaty na temat Smoleńska unikać. Gdy słyszy się ogłoszone wczoraj przez europosła PiS Ryszarda Czarneckiego warunki wstępne (a więc żądanie, aby uczestnikami dyskusji byli Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz), można odnieść wrażenie, że także Prawu i Sprawiedliwości chodzi tylko o to, aby tego króliczka gonić, a nie go złapać. Politycy PiS wszak doskonale zdają sobie sprawę, że rządowa komisja Laska nie przystanie na rozmowę z szefem zespołu sejmowego badającego okoliczności katastrofy – a więc stawiając swoje warunki, de facto zgadzają się, że do debaty nie dojdzie.
Jeśli pomysł prof. Michała Kleibera ma być zrealizowany – a wszystkim ludziom dobrej woli powinno na tym zależeć – to musi to być debata ekspertów. Politycy mają dziesiątki innych okazji – spotkań, posiedzeń konferencji – podczas których mogą przerzucać się argumentami. Spotkanie, którego zorganizowanie proponuje szef Polskiej Akademii Nauk, powinno być publiczną – transmitowaną przez stacje telewizyjne – rozmową naukowców przedstawiających argumenty za swoimi tezami i przeciw teoriom swoich oponentów. I, niezależnie od tego, co myślimy o politycznych powiązaniach, poziomie intelektualnym i kompetencji poszczególnych ekspertów, powinna to być debata, w której każda strona będzie miała równe szanse.
Polacy zasługują na to, aby być świadkami tego starcia argumentów. Nawet jeśli nikt z nas po dyskusji ekspertów nie zmieni zdania, to przynajmniej będziemy mieli satysfakcję, że potrafimy dobrze korzystać z wolności i demokracji.
PiS nie chce debaty na temat katastrofy smoleńskiej?