Zapewniają oni o konieczności poszanowania woli osób, które nie są w stanie udźwignąć ciężaru cierpienia związanego ?z chorobą. Zaprzeczają więc argumentowi o równi pochyłej. A ten trafnie wyłożył Karl Gunning, szef Związku Lekarzy Holenderskich, stwierdzając: „Zawsze przewidywaliśmy, że jeśli raz dostrzeże się w zabijaniu sposób na rozwiązywanie problemów, to lista problemów, które można w ten sposób rozwiązać, będzie się wydłużać".

Po raz kolejny przekonujemy się o prawdziwości tych słów. Tym razem za sprawą belgijskiego parlamentu, ?głosującego nad ustawą znoszącą limit wiekowy dla ludzi, którzy chcieliby się poddać eutanazji. Bo przecież – jak tłumaczą orędownicy tego rozwiązania – skoro cierpienie dotyka także dzieci, to i one powinny mieć możliwość współdecydowania razem ze swoimi rodzicami o jego skróceniu.

O postępującym deprecjonowaniu wartości cierpienia w naszej kulturze powiedziano i napisano już sporo. Belgowie idą jednak znacznie dalej. Wyobraźmy sobie dziecko, którego choroba będzie stanowiła obciążenie dla jego rodziców. Będą oni mogli namawiać je do tego, żeby wyraziło prośbę o eutanazję. Przekroczone więc zostało kolejne tabu, ?a tym samym poczyniony został kolejny krok dewastujący naszą cywilizację.