Powódź zniszczyła największy Ośrodek Rehabilitacji Jeży w Polsce. Co z jeżami?

Powódź zniszczyła Ośrodek Rehabilitacji Jeży “Jerzy dla Jeży” w Kłodzku. Trwa zbiórka na jego odbudowę. Zwierzęta zostały wcześniej ewakuowane.

Publikacja: 17.09.2024 19:08

Zalane ulice Kłodzka

Zalane ulice Kłodzka

Foto: PAP/Maciej Kulczyński

Jerzy Gara pomaga jeżom od blisko 20 lat. Kiedy do Kłodzka zbliżała się woda, w ośrodku, który prowadzi, było 30 jeży. Już w piątek przeniósł zwierzęta na strych. Ale dobrze pamiętał powódź w 1997 roku i wiedział, że fala szybko pokona kolejne piętra. – Sytuacja pogarszała się z godziny na godzinę. Jeże nie były tu bezpieczne. Wtedy okazało się, że jest wiele dobrych serc – relacjonuje Jerzy Gara.

Pomógł mężczyzna, w którego komisie samochód kupił kilka lat temu: zorganizował busa, jeże pojechały nim do Świdnicy. W nocy z Gdańska przyjechała tam kobieta (pragnie pozostać anonimowa), która zaoferowała, że rozwiezie zwierzęta do ośrodków na terenie całego kraju. Były przerażone, niektóre głodne. Część ewakuowanych samic wychowuje młode. Ale Ośrodek uspakaja, że w tych ekstremalnych warunkach dobrze sobie poradziły. Każdy jeż znalazł schronienie: część w Trójmieście, inne pod Warszawą i w okolicach Brodnicy. – I to jest najważniejsze – mówi "Rzeczpospolitej” Jerzy Gara, który w powodzi stracił również własny dom, o czym wspomina mimochodem.

Czytaj więcej

Powódź w Polsce. Spuść psa z łańcucha, wypuść zwierzęta z zabudowań. "Pozwól im uciekać"

Każdy taki ośrodek dla jeży jest na wagę złota


15 jeży z Kłodzka trafiło do Agnieszki Kamińskiej-Włodarczyk z Fundacji Dzika Lekcja w Kruszynach (kujawsko-pomorskie). – To największy owadożerny ssak. Jeże walczą ze szkodnikami. Są więc bardzo ważnym elementem ekosystemu. Ale grodzimy się, ponadto panuje niezrozumiała moda na gładkie trawniki, dlatego mają coraz bardziej ograniczone możliwości na budowanie siedlisk – wyjaśnia Agnieszka Kamińska-Włodarczyk.

Ośrodków dla jeży jest zdecydowanie za mało w stosunku do potrzeb. – Wrażliwa na krzywdę zwierząt osoba ma spory problem, by znaleźć miejsce, do którego może zabrać wymagającego pomocy jeża. Najczęściej wymaga to pokonania sporej odległości. Każdy taki ośrodek jest więc na wagę złota. Jeże z Kłodzka były już doświadczone przez los. Ale otrzymały szansę na rehabilitację i powrót do środowiska naturalnego. Nie można było pozwolić na to, aby powódź im ją odebrała. Ponadto są bardzo ważne dla pana Jerzego: gdyby cokolwiek im się stało, jego świat by się zawalił - mówi Kamińska-Włodarczyk.

Czytaj więcej

Estera Flieger: Troska o dobrostan zwierząt jest częścią polskiej historii. Czas na kolejny krok

Z jakich przyczyn jeże trafiają do ośrodka takiego jak w Kłodzku? Agnieszka Kamińska-Włodarczyk, która pomaga tym ssakom od 11 lat, podaje kilka powodów: zimą pomocy potrzebują zwierzęta wybudzone z hibernacji (najczęściej z winy człowieka, czego przykładem może być puszczanie psów bez kontroli), późną wiosną i wczesnym latem – sieroty (poszukująca dzień i noc pokarmu matka często ginie pod kołami samochodu), w kolejnych miesiącach to ofiary np. koszenia. Pomoc otrzymuje promil zwierząt. O szansach jeży na przeżycie decydują ludzie: pani Agnieszka podaje przykład rolnika, który bardzo dobrze wiedział, że w jego gospodarstwie są małe jeże i kiedy zobaczył na drodze ich martwą matkę, zadał sobie trud by przywieźć je do Dzikiej Lekcji.

Jak czują się jeże z Kłodzka? – To dzikie zwierzęta, dla których taka podróż jest stresująca. Kiedy do mnie przyjechały, dałam im potrzebny spokój. Następnie każdy znalazł się w swojej klatce. Musiałam je obserwować, by wiedzieć, które kichają i kaszlą, czy są głodne, jak wyglądają ich odchody. Zdrowe są już w boksach na zewnątrz – kiedy rozmawiamy, pani Agnieszka przygotowuje słabsze zwierzęta do wizyty u weterynarza: czekają w transporterach, intensywnie je obwąchując, bo jednak najchętniej by wyszły.

Czytaj więcej

Powódź w Polsce. Policja potwierdza śmierć 7 osób. Tusk wysyła samorządowców do ludzi

Agnieszka Kamińska-Włodarczyk podkreśla, że bez zaangażowania innych osób nie udałoby się pomóc jeżom z Kłodzka. Sama marzy o powiększeniu swojego ośrodka o kolejne boksy. Pieniądze na działalność zdobywa organizując pchle targi. Stara się edukować i docierać z wiedzą o jeżach do dzieci.

Trwa zbiórka na Ośrodek Rehabilitacji Jeży "Jerzy dla Jeży” w Kłodzku

Do Kłodzka Jerzy Gara wrócił w poniedziałek. – Jestem w szoku. Widok jest trudny do opisania. Klatki, szafki na leki, regały na karmę są w błocie, a podłogi do zerwania. Nic się nie uratowało. Nie wiem jeszcze,w jakim stanie są inkubatory i pozostały sprzęt z lecznicy, który wraz ze współpracującą z Ośrodkiem lekarz weterynarii i jej mężem próbowaliśmy zabezpieczyć, bo nie mogę wejść na strych - powiedział.

Czytaj więcej

Powódź w Polsce. Stan klęski żywiołowej w kolejnych powiatach

Przed Ośrodkiem Rehabilitacji Jeży "Jerzy dla Jeży” w Kłodzku wyzwanie odbudowy. Kiedy woda zbliżała się do miasta, pan Jerzy pisał na Facebooku, że jest zrozpaczony, a jego przygoda z jeżami dobiega właśnie końca: “Nie mam szans na odbudowanie ośrodka i jego wyposażenie”. Podziękował wszystkim, którzy wspierali go w ostatnich latach. Ale wygląda na to, że pomoc nadejdzie: w internecie trwa zbiórka. Do wtorku udało się już zebrać w tym celu ponad 300 tysięcy złotych.

Jerzy Gara pomaga jeżom od blisko 20 lat. Kiedy do Kłodzka zbliżała się woda, w ośrodku, który prowadzi, było 30 jeży. Już w piątek przeniósł zwierzęta na strych. Ale dobrze pamiętał powódź w 1997 roku i wiedział, że fala szybko pokona kolejne piętra. – Sytuacja pogarszała się z godziny na godzinę. Jeże nie były tu bezpieczne. Wtedy okazało się, że jest wiele dobrych serc – relacjonuje Jerzy Gara.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Klęski żywiołowe
Jakie zabytki zniszczyła powódź na południu Polski?
Klęski żywiołowe
Klienci i pracownicy galerii handlowej w Krakowie ewakuowani. Wybuchł pożar
Klęski żywiołowe
Pożar w technikum gastronomicznym. Ok. 450 osób musiało się ewakuować
Klęski żywiołowe
Osiem propozycji Morawieckiego dla rządu Tuska po powodzi. "Zostawiliśmy sprawdzone rozwiązania"