Przedstawione przez Ministerstwo Finansów założenia do projektu zmian w ordynacji podatkowej to dalsze osłabianie instytucji interpretacji prawa podatkowego.
To prawda, że koszty wydawania interpretacji mogą być wyższe niż 40 zł, ale przecież to zła jakość prawa sprawia, że podatnicy sięgają po nie. Dopiero ich otrzymanie daje zainteresowanym pewność prawa i gwarantuje ochronę. Tymczasem zamiast poprawiać prawo, podnosi się opłatę.
Moim zdaniem interpretacje powinny być wydawane bezpłatnie. Organy podatkowe nie są instytucjami komercyjnymi. Jeżeli tak dalej pójdzie, to za chwilę będziemy płacić np. za wydanie decyzji. Nieprzyzwoite jest państwo, które każe sobie płacić za niejasne i nieprecyzyjne prawo. To po pierwsze.
Po drugie – tej instytucji nie będzie też służyła propozycja umożliwiająca zmianę tzw. interpretacji milczącej z urzędu. Dziś interpretacja taka stanowi przymus dla ministra finansów, mający go przynaglić do zajęcia stanowiska bez zbędnej zwłoki. Jeśli nie wyda interpretacji w terminie trzech miesięcy, musi się liczyć z tym, że po upływie tego terminu obowiązujące będzie stanowisko podatnika zaprezentowane we wniosku o interpretację.
Zgodnie z ordynacją podatkową sprawy obywateli mają być załatwiane w ciągu miesiąca, a te wyjątkowo skomplikowane – w ciągu dwóch miesięcy. Minister finansów na wydanie interpretacji podatkowej ma trzy miesiące, a mimo to zdarza się, że nie przestrzega tego terminu. A teraz jeszcze ministerstwo chce, by taka milcząca interpretacja mogła być zmieniana z urzędu.