Obecny projekt nowelizacji prawa autorskiego jest równie zły jak poprzednie

Projekt zmian prawa autorskiego rażąco ignoruje istotę i mechanizmy materii, którą ma regulować – uważa Jan Błeszyński, profesor prawa

Aktualizacja: 17.02.2009 06:30 Publikacja: 17.02.2009 00:05

Obecny projekt nowelizacji prawa autorskiego jest równie zły jak poprzednie

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Red

W poprzedniej wersji zakwestionowano usiłowanie przerzucenia na organizacje zbiorowego zarządzania (ozz) prawami autorskimi lub pokrewnymi kosztów audytu, mającego służyć do oceny działalności ozz. Teraz proponuje się dostarczanie rocznych sprawozdań zbadanych przez biegłego rewidenta. Tymczasem kwestia badania sprawozdań finansowych jest uregulowana, bo wynika z zasad ogólnych, podobnie jak żądanie przesyłania ministrowi sprawozdania finansowego, co mieści się w ustawowym nadzorze ministra nad ozz. Przewidywany przepis jest więc zbędny. Sprzeciw wywołuje natomiast upoważnienie dla ministra do określania, bez żadnych ustawowych ograniczeń lub wytycznych, treści tego sprawozdania, mającego obejmować informacje pozwalające ocenić prawidłowość realizacji celów statutowych, które ma być podawane do wiadomości publicznej. Przejrzystość działania ozz dla mających w tym interes prawny nie podlega dyskusji. Jednak publikowanie danych nie może naruszać ochrony danych osobowych, poufności danych dotyczących poszczególnych twórców i artystów, ujawniać tajemnicy handlowej, także użytkowników praw. Gwarancji takich w projekcie brak.

[srodtytul]Co budzi sprzeciw[/srodtytul]

Sprzeciw budzi zamysł ubezwłasnowolnienia ozz i umocowania, ponad nimi, jednej organizacji wskazanej przez ministra. Wprawdzie ma to nastąpić „po wysłuchaniu” zainteresowanych, jednak nie zmienia to istoty rzeczy. Takie przymusowe umocowanie (w projekcie mówi się o pełnomocnictwie!) ma dotyczyć szczególnie ważnych obszarów: nadań radiowych i telewizyjnych oraz odtworzeń z nośnika wprowadzonego do obrotu utworów słownych, muzycznych i słowno-muzycznych, a także utworów audiowizualnych.

Pomysł i ujęcie administracyjnego wskazania wybranej organizacji urąga elementarnym uwarunkowaniom zbiorowego zarządzania (zz). Obejmuje scentralizowany administracyjnie pobór wynagrodzeń i udzielanie licencji.

Autorom projektu wydaje się najwyraźniej, a może chcieliby, żeby [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=181883]prawo autorskie[/link] sprowadzało się do „poboru” wynagrodzeń w wysokości narzuconej twórcom. A przecież podstawowe zadanie ozz to określanie warunków zezwoleń na korzystanie z utworów, inkaso, repartycja wynagrodzeń, wykonywanie kontroli, pozyskiwanie informacji umożliwiających identyfikację uprawnionych, podział zainkasowanych wynagrodzeń i dochodzenie skutków naruszeń.

Jak zatem ma wyglądać wykonywanie zz w ujęciu projektu? Jaki jest zakres umocowania jednej wyznaczonej organizacji w stosunku do zadań ozz reprezentujących z mandatu uprawnionych prawa do poszczególnych kategorii utworów i przedmiotów praw pokrewnych, w imieniu których ma działać ta jedna superorganizacja? Kto ma wykonywać kontrolę, kto ma gromadzić informacje i dokonywać podziału wynagrodzeń, kto ma ścigać naruszenia? Przecież zadania te nie mieszczą się w pojęciu „poboru” wynagrodzeń i licencjonowania z przymusowego upoważnienia uprawnionych. W jakim zakresie prawa administracyjnie wyznaczonej superorganizacji ograniczają prawa ozz reprezentujących twórców? Czy należy rozumieć, że ochrona majątkowych praw autorskich ma być sprowadzona w tych obszarach do „pobierania” wynagrodzeń według stawek ustalonych w tabelach? Oznaczałoby to przekreślenie sensu prawa autorskiego.

Kolejne pytanie dotyczy mechanizmu owego poboru wynagrodzeń. Istniejące ozz mają zorganizowany system licencjonowania, inkasa i podziału wynagrodzeń. ZAiKS dla przykładu od kilkudziesięciu lat dysponuje wyspecjalizowanym aparatem terenowym. Jak w tej sytuacji mają wyglądać kryteria doboru organizacji, która ma w sposób scentralizowany dochodzić „poboru”? Projekt nie precyzuje tu żadnych kryteriów, co znakomicie poszerza sferę dowolności zarezerwowaną dla ministra kultury. Nie jest to obojętne, zważywszy, że obecna zagmatwana sytuacja jest wynikiem nieprzemyślanych decyzji ministra w udzielaniu zezwoleń na zz. Czy organizacja ubiegająca się o wskazanie jej jako uprawnionej do „poboru” powinna się wylegitymować dysponowaniem technicznymi możliwościami, czy też wybór jej ma się odbywać jak teraz, w sposób uznaniowy i całkowicie dowolnie? Projekt w miejsce uregulowania tej kwestii przewiduje rozwiązanie całkowicie niekorespondujące z systemem zz, przekreślające prawa i rolę ozz, powołanych do życia z woli twórców. Dlaczego?

[srodtytul]Wadliwy system[/srodtytul]

Według projektu przedłożone do zatwierdzenia tabele wynagrodzeń (tw) mogą być przez organ zatwierdzający zmienione i powinny podlegać ocenie, z uwzględnieniem ogólnego obciążenia użytkowników na danym polu eksploatacji. Jest to pomysł nieprzemyśleny i niekorespondujący z zasadami zz i postępowania cywilnego, nienadający się do zastosowania w praktyce zz.

Nasuwa się pytanie, czy przedmiotem zatwierdzenia miałaby być tylko przedłożona tw danej ozz czy łącznie całość systemu wynagrodzeń? Należałoby oczekiwać, że projekt stworzy stan równowagi między prawem twórcy do słusznego wynagrodzenia i racjonalnymi obciążeniami korzystających z utworów, biorąc zwłaszcza pod uwagę osiągane przez nich korzyści z tego tytułu. Jest tymczasem zdumiewające i jednocześnie znamienne, że projekt troszczy się jedynie o obciążenia użytkowników i nie każe oceniać także racjonalności wysokości wynagrodzeń uzyskiwanych przez twórców na podstawie zatwierdzonej tw. A przecież tw powinny uwzględniać i interes drugiej strony, a mianowicie realny (słuszny) i proporcjonalny rozmiar wynagrodzeń w stosunku do korzyści eksploatujących twórczość. Zupełnie nie dostrzeżono ponadto, że ozz nie realizuje swoich własnych interesów, nie jest przedsiębiorstwem usługowym, nie działa dla zysku, natomiast jest ich reprezentacją i działa wyłącznie na rzecz twórców i artystów, których wolę powinna respektować, z którymi musi się rozliczyć i których ustawa nie powinna ubezwłasnowolniać lub wywłaszczać z ich praw.

Nałożenie obowiązku uwzględniania przy zatwierdzaniu tw ogólnego obciążenia podmiotów korzystających oznacza, że w odniesieniu do danej tw organ zatwierdzający powinien oceniać wysokość wynagrodzeń ze wszystkich pozostałych dziedzin prawa autorskiego i praw pokrewnych, czyli także stawki nieobjęte zatwierdzoną tw, w tym także nieobjęte żadnymi przedłożonymi do zatwierdzenia tw. Jest to wymóg niewykonalny. Powstaje zresztą pytanie, kto i jak te inne dziedziny miałby reprezentować. Przecież w odniesieniu do szeregu dziedzin twórczości nie ma ozz, jako że dotychczas tylko niektóre dziedziny twórczości są tantiemizowane. Klasycznym przykładem jest tu sfera audiowizualna. W następstwie wyroku Trybunału Konstytucyjnego objęto tantiemizacją wszystkich współtwórców utworu audiowizualnego, a więc nie tylko autorów utworów słownych, muzycznych i słowno-muzycznych.

Wytykana resortowi kultury przy okazji poprzedniej nowelizacji ustawy drastyczna wadliwość art. 70 ust. 2 [sup]1[/sup] została zignorowana. Mimo złożonej wtedy obietnicy nic nie poprawiono. Z czyjej inicjatywy i przy czyim udziale mają być zatem określone wynagrodzenia z art. 70 ust. 2 [sup]1[/sup]? Przecież dotyczą one także środowisk niereprezentowanych w obecnym systemie zz. Jeżeli środowiska te nie mają swoich ozz, oznacza to, że zostały wykluczone z udziału w postępowaniach dotyczących ich praw. Jak się to ma do konstytucyjnej zasady równości?

[srodtytul]Nadzwyczajne uprawnienia[/srodtytul]

Rażąco wadliwe jest wyposażenie sądu w prawo zmieniania tw. W konsekwencji sąd ma kształtować tw. Nie bardzo zresztą wiadomo, kiedy należy odmówić zatwierdzenia tw, kiedy zaś należy ją zmienić. Przecież w braku wyraźnego uregulowania każda merytoryczna wadliwość lub niedostatek przedłożonej do zatwierdzenia tw mogą być naprawione przez jej zmianę (w tym uzupełnienie), byleby tylko wniosek o zatwierdzenie spełniał wymogi formalne, co umożliwia jego merytoryczne rozpatrzenie. Oznacza to zatem, że sąd nie tyle rozpatruje wniosek o zatwierdzenie, ile z inicjatywy uprawnionego zatwierdza tw lub ją kształtuje. Zatwierdzona tw zyskuje charakter aktu normatywnego. Tworzy zasady wynagrodzeń powszechnie obowiązujące na danym polu eksploatacji. Nie jest to więc orzeczenie o prawach uczestników postępowania. Czy jest to rozwiązanie zgodne z konstytucją? Czy rozważono ponadto obawę zablokowania sądu takimi wnioskami lub przeciągania się postępowań zatwierdzeniowych ad calendas graecas, z dramatycznymi skutkami dla obrotu prawami autorskimi i pokrewnymi?

[srodtytul]Rządowa autopoprawka[/srodtytul]

Zasadą projektu jest, że zatwierdzone tw mają charakter sztywny i stanowią normę bezwzględnie obowiązującą w umowach, których stroną jest ozz. Nie wiążą jednak w umowach zawieranych przez organizacje użytkowników oraz przez użytkowników ogólnopolskich!

A zatem właśnie tam, gdzie bezwzględny charakter zatwierdzonych tabel jest najbardziej potrzebny, a zatwierdzenie tw pełni w największym stopniu funkcję ochronną, wiązanie tw zostało wyłączone. Uczyniono to w interesie najsilniejszych użytkowników. Stwarza to dla nich zachętę do wymuszania postanowień korzystniejszych niż wynikające z zatwierdzonych tw.

Trudno dociec, jak ma się takie ujęcie do zasady równego traktowania. Więcej, wskazuje dobitnie na intencję preferowania wielkich użytkowników kosztem interesów twórców i artystów. I co najbardziej smutne, pokazuje dobitnie, jaki jest stosunek resortu kultury do ochrony interesów twórców i artystów. Fakt, że niedawno minister kultury przedstawił interpretację tego postanowienia istotnie zmieniającą jego sens, niczego, przynajmniej na razie, nie zmienia.

Nie dziwi mnie, że niektóre organizacje wielkich użytkowników intensywnie popierają obecną wersję projektu. Niweczy on bowiem nadzieje na uporządkowanie sfery wynagrodzeń autorskich i umożliwi uchylanie się od płatności, a w każdym razie ułatwi przewlekanie realizacji tego obowiązku.

Przykładowo wskazane wady projektu rażąco ignorują istotę i mechanizmy materii, którą mają regulować. Prowadzą do sprzeczności z zasadami konstytucyjnymi. Myślę, że formułą kompromisową w stosunku do wycofania projektu mogłoby być opracowanie nowych propozycji, które po konsultacji z zainteresowanymi środowiskami zostałyby zgłoszone jako rządowa autopoprawka.

W poprzedniej wersji zakwestionowano usiłowanie przerzucenia na organizacje zbiorowego zarządzania (ozz) prawami autorskimi lub pokrewnymi kosztów audytu, mającego służyć do oceny działalności ozz. Teraz proponuje się dostarczanie rocznych sprawozdań zbadanych przez biegłego rewidenta. Tymczasem kwestia badania sprawozdań finansowych jest uregulowana, bo wynika z zasad ogólnych, podobnie jak żądanie przesyłania ministrowi sprawozdania finansowego, co mieści się w ustawowym nadzorze ministra nad ozz. Przewidywany przepis jest więc zbędny. Sprzeciw wywołuje natomiast upoważnienie dla ministra do określania, bez żadnych ustawowych ograniczeń lub wytycznych, treści tego sprawozdania, mającego obejmować informacje pozwalające ocenić prawidłowość realizacji celów statutowych, które ma być podawane do wiadomości publicznej. Przejrzystość działania ozz dla mających w tym interes prawny nie podlega dyskusji. Jednak publikowanie danych nie może naruszać ochrony danych osobowych, poufności danych dotyczących poszczególnych twórców i artystów, ujawniać tajemnicy handlowej, także użytkowników praw. Gwarancji takich w projekcie brak.

Pozostało 89% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"