Eugeniusz L., prezes Krajowego Związku Banków Spółdzielczych, domagał się od redaktora naczelnego i wydawcy „Pulsu Biznesu” przeprosin i zadośćuczynienia na cel społeczny za wykorzystanie jego wizerunku z publikacji „Śledztwo jak w banku. Banku Spółdzielczym”. Twierdził, że nie jest osobą publiczną, powszechnie znaną w rozumieniu art. 81 ust. 2 prawa autorskiego. Nie wyraził więc zgody na wykorzystanie swego wizerunku.
Dowodził, że fotografia nie została wykonana w związku z pełnieniem przez niego funkcji publicznych, a tylko w takiej sytuacji możliwe byłoby rozpowszechnienie wizerunku bez jego zgody. Przekonywał też, że kontekst materiału prasowego, w którym umieszczono fotografię, narusza jego cześć i godność.
Redakcja nie uznała roszczenia, dowodząc, że jako długoletni prezes KZBS był osobą publiczną i nigdy nie protestował przeciwko robieniu mu zdjęć podczas wystąpień publicznych.
Sąd Okręgowy w Siedlcach podzielił stanowisko redakcji. Uznał, że Eugeniusz L., pełniąc funkcję prezesa KZBS, kierując tym związkiem i współpracując z wieloma bankami, jest osobą powszechnie znaną nie tylko w swoim kręgu zawodowym – bankowym, ale także poza nim, w szerokim kręgu osób interesujących się sprawami finansowymi i biznesowymi. A to właśnie do nich kierowany jest „Puls Biznesu”.
Według sądu prezes KZBS jest tak samo osobą powszechnie znaną w rozumieniu art. 81 ust. 2 pkt 1 prawa autorskiego jak prezes spółdzielni mieszkaniowej (tę kwestię przesądził SN w wyroku z 12 września 2001 r.). Sąd uznał, że wizerunek Eugeniusza L. opublikowany został w związku z jego działalnością zawodową, sama zaś fotografia wykonana na jednej z licznych konferencji prasowych, w których brał udział (on sam twierdził, że podczas spektaklu w teatrze, o czym miał świadczyć odcień krawata). A to zwalniało redakcję z obowiązku uzyskania zezwolenia na rozpowszechnianie jego wizerunku.