Korespondencja z Brukseli
Komisja Europejska opublikowała wczoraj raport o tym, jak kraje UE stosują dyrektywę o przetrzymywaniu danych. – Dyrektywa jest użyteczna, ale trzeba ją poprawić – stwierdziła Cecilia Mallstrom, unijna komisarz spraw wewnętrznych.
Przepisy zostały uzgodnione w 2006 r. na fali ograniczania praw obywatelskich po zamachach terrorystycznych w Madrycie i Londynie. Wiadomość o tym, że jednego ze zleceniodawców ataku w londyńskim metrze udało się zatrzymać dzięki danym przechowywanym przez operatora telefonii komórkowej we Włoszech, zachęciła polityków do żądania wglądu w informacje o tym, skąd, kiedy i do kogo dzwonimy oraz na jakie strony internetowe wchodzimy.
Pięć wniosków na policjanta
Dyrektywa, jak zawsze w wypadku tego rodzaju prawa, ustanowiła standardy minimalne. I jak zawsze znalazły się kraje, które skwapliwie wykorzystały wolną przestrzeń do wprowadzenia własnych, znacznie dalej idących, porządków. Przoduje w tym Polska.
W 2009 r. firmy telekomunikacyjne w naszym kraju dostały ponad milion wniosków o przekazanie danych, czyli na każdego policjanta przypadało ich przeciętnie pięć. Tymczasem w UE średnia wynosi dwa wnioski na policjanta.