Kilkanaście dni temu utratę wirtualnego rycerza z gry online zgłosił policjantom z Tomaszowa Lubelskiego 17-latek. Wojownika, którego rozbudowywał od dawna, dokupując lepsze pancerze i uzbrojenie, wystawił na aukcji internetowej. W zamian miał otrzymać inne postacie. Stratę wycenił na 300 zł.
Nagminny proceder
Media co kilka tygodni informują o kradzieży kolejnych postaci wirtualnych, ekwipunku albo wirtualnej waluty. Poszkodowani wyceniają straty na kwoty od kilku do kilku tysięcy złotych. Zdaniem użytkowników gier MMOG (Massively Multiplayer Online Game – gier internetowych rozgrywanych jednocześnie przez tysiące lub miliony graczy) policyjne statystyki to wierzchołek góry lodowej.
– Nie ma chyba gracza, który nie zostałby oszukany lub okradziony. Zazwyczaj machają rękę i zaczynają grę od nowa – mówi Darek, prawnik z Zamościa, który w MMOG gra systematycznie od lat.
Nierzadko cyberprzestępcy to, co skradną, sprzedają na giełdach internetowych przez podstawione „słupy". Choć postacie są wirtualne, to pieniądze, które na nich można zarobić, jak najbardziej realne. I całkiem pokaźne. Dobrze rozbudowana postać z wyposażeniem potrafi kosztować nawet 3000 zł. Na zagranicznych portalach, na które również trafiają skradzione w Polsce awatary, można je kupić za ok. 200 dol. (tyle kosztuje postać na 80. poziomie). Sposoby kradzieży są różne. Od wykorzystywania ludzkiej naiwności poprzez błędy w systemie aż do phishingu.
– Złodzieje postaci stosują sztuczki znane z ataków na klientów bankowości internetowej – mówi Zbigniew Engiel z Mediarecovery zajmującej się m.in. przestępczością internetową.