Portal AntyWeb.pl donosi, iż minister sprawiedliwości Estonii – Priit Talv – wpadł na pomysł, aby usprawnić procesy sądowe poprzez dostarczanie pism pozwanym poprzez Facebooka.
Autor artykułu, Michał Szabłowski, przypomina, iż do tej pory organy państwowe wykorzystywały serwisy społecznościowe do celów informacyjnych lub promocyjnych. Zastąpienie listonoszy przez wysyłanie sądowych wezwań przez najpopularniejszy portal społecznościowy może mieć kilka zalet. Po pierwsze, wymiar sprawiedliwości przestanie się borykać z ciągnącymi się miesiącami sprawami, ponieważ wysłana w danym momencie wiadomość trafi do skrzynki adresata w ten samej sekundzie. Po drugie wysyłanie wezwania za pośrednictwem Facebooka, Twittera lub poczty elektronicznej nie będzie wymagać znajomości znania fizycznego adresu zamieszkania wzywanej osoby. Kolejną zaletą jest niemal zerowy koszt takiego docierania do mieszkańców.
Michał Szabłowski zwraca, jednak uwagę na zagrożenia i wątpliwości, jakie wiążą się z wprowadzeniem dostarczania pozwów on-line, czyli metody doręczeń pozwów oraz sposobu weryfikacji danych podejrzanego.
Chodzi przede wszystkim o to, że sąd musiałby posiadać wirtualne namiary wzywanego, a nawet gdyby je miał, to na Facebooku i Twitterze istnieje możliwość zablokowania wysyłania wiadomości przez nieznane osoby, a e-mail mógłby trafić do skrzynki ze spamem, czyli niechcianą korespondencją.
Ponadto wątpliwe jest, aby osoba, która otrzyma na swoją skrzynkę niezamaskowany w żaden sposób odsyłacz do witryny sadu świadomie dobrowolnie w niego kliknęła.