Burzliwe początki polskiego piłkarstwa, cz. II

Początek XX wieku, Kraków. W roku 1906 powstają tutaj pierwsze kluby piłkarskie. Pięć lat później jeden z nich – Wisła – stara się uniezależnić od zaborczych struktur austriackich. Nie ma jednak sprzymierzeńca w lokalnym rywalu – Cracovii.

Publikacja: 28.10.2021 16:29

Zespół FC Aberdeen przed meczem z Wisłą Kraków, maj 1911 roku. Szkoci byli pierwszą zawodową drużyną

Zespół FC Aberdeen przed meczem z Wisłą Kraków, maj 1911 roku. Szkoci byli pierwszą zawodową drużyną goszczącą na ziemiach polskich

Foto: Księga jubileuszowa Wisły z 1956 roku

Dla ratowania swojej idei Wisła szuka poparcia w stolicy Galicji – Lwowie. Misja ta częściowo się udaje – pisemny akces składają tamtejsi Czarni. Tymczasem do Krakowa na mecze z Wisłą ma przyjechać zawodowa drużyna szkocka – Aberdeen... Mając poparcie Czarnych ze Lwowa, włodarze Wisły postanowili przyspieszyć nieco działania. Liczyli, że potyczki z Aberdeen, które niewątpliwie miały być doskonałą promocją futbolu, uda się połączyć z założeniem związku piłkarskiego.

Próbą propagandowego zneutralizowania wiślackiego przedsięwzięcia był artykuł w podgórskim dzienniku „Nowiny", opublikowany dokładnie w dniu pierwszego meczu ze szkockimi zawodowcami. Był to tekst wybitnie lojalistyczny wobec Wiednia, w ostrych słowach atakujący i Czechów, i samą Wisłę. Pisano w nim: „Dziwny to był krok ze strony »Wisły«, która zawsze podnosiła swoją polskość, a postępowaniem swojem zerwała łączność, jaka dotychczas w polskim sporcie panowała. »Wisła« zdecydowała się na ten krok, łudzona i podniecana polityką czeską, liczącą na pobratymstwo i uczucia antigermańskie. [...] Krótkowidztwo polityczne, podniecane jeszcze pięknymi gestami Czechów, którzy robią je z talentem u nich niespodziewanym, krótkowidztwo to popchnęło »Wisłę« do kroku, który zawiera w sobie przedewszystkiem grubą niesubordynacyę wobec władzy sportowej i doprowadza ją do zerwania z całym sportem polskim".

Kuriozalnie brzmiały również twierdzenia redakcyjnego dziennikarza: „Obecnie »Wisła« pragnie nawiązać stosunki z drużynami polskiemi i nieopatrznie namawia je do utworzenia polskiego związku sportowego, który, rzecz prosta, odłączyłby sport polski od węgierskiego i niemieckiego. Poza stratą materyalną, jaką to za sobą pociąga, istnieje ważniejsza strata moralna. Wyłamywanie się z pod władzy związku, który zawsze dotąd odnosił się do sportu galic. z nadzwyczajną bezstronnością" [„Nowiny", 20.05.1911].

Czytaj więcej

Burzliwe początki polskiego piłkarstwa, cz. I

Opinia ta była na tyle skrajna i odosobniona, że jeśli chodzi o prasę polską nie tylko w Galicji, przeszła w obliczu nadchodzących wydarzeń bez większego echa. Jak pisano po latach: „przygotowania »Wisły« do meczu z Aberdeenem były skończone; Kraków oczekiwał z zainteresowaniem przyjazdu angielskich [szkockich] piłkarzy. W ostatniej chwili wyłoniły się jednak pewne trudności, które omal nie unicestwiły całej imprezy" [„Przegląd Sportowy", 1936, nr 40, s. 3].

Szkoccy piłkarze w Krakowie

„Przybyciu szkockiej drużyny zawodowych footbalistów »Aberdeen F.C.« do Krakowa towarzyszyły niemałe trudności, albowiem »Verband« austryacki telegraficznie żądał od angielskiej assocyacyi, aby Szkotom zakazała urządzania tournée na kontynencie z »Slavią« w Pradze i »Wisłą« w Krakowie. Jednakże angielska assocyacya, która pozostaje już od dłuższego czasu w przyjaznych stosunkach z czeskim Związkiem footbalowym (Česky Svaz) i Slavią w Pradze, zezwoliła na wyjazd »Aberdeen F.C.« do Austryi" [„Czas", 18.05.1911].

Austriackie zakusy spaliły więc na panewce i Szkoci przyjechali do Krakowa w czwartek, 18 maja 1911 r. Tego samego dnia prasa, która im bliżej było meczów z Aberdeen, tym bardziej się nimi interesowała (podobnie zresztą jak kibice), donosiła, że Wisła podaje myśl stworzenia „Polskiego Związku Towarzystw Sportowych Piłki Nożnej, który przystąpieniem swem do »Międzynarodowej Unji« dałby drużynom polskim, prócz innych korzyści, i sposobność, przez zbliżenie się i poznanie prawdziwych mistrzów tego sportu, jak Anglików, Duńczyków, Czechów i.t.d. do żywszego rozwoju i podniesienia tej gry w Polsce. Korzystając z pobytu mistrzowskiej drużyny szkockiej »Aberdeen« proponuje »Wisła« zjazd delegatów wszystkich polskich towarzystw i klubów piłki nożnej 21 maja 1911 r. w Krakowie, celem ułożenia statutu i wprowadzenia w życie tego związku, zapraszając delegatów drużyn polskich, bez względu na granice terytorjalne, do jak najliczniejszego udziału" [„Czas", 18.05.1911; „Głos Narodu", 19.05.1911; „Nowa Reforma", 19.05.1911; „Przegląd Sportowy", 1936, nr 40].

Zapewne Wisła nie ograniczyła się tylko do anonsów prasowych i rozpowszechniała tę wiadomość także innymi drogami, o których dziś mało wiemy. Jak przedstawiała się ówczesna rzeczywistość futbolowa w Galicji i jakie ta wiadomość wywołała wrażenie na prowincji, wiemy choćby ze wspomnień Aleksandra Thena: „Na krótko przed Zielonymi Świętami 1911 r. dopadła mnie w Białej Krakowskiej wieść, że tworzy się Polski Związek Piłki Nożnej. Byłem sekretarzem KS »Kres«, ale miałem wpływy i w innych miejscowych klubach polskich. Zwołałem szybko zebranie zarządu własnego klubu i spowodowałem to samo w innych klubach polskich. Alarmowałem wszystkich działaczy i entuzjastów sportu wiadomością, że powstaje Polski Związek Piłki Nożnej! Nie zdawałem sobie jeszcze wówczas sprawy z właściwego znaczenia tej zapowiedzi. Sens zrozumiałem dopiero później.

W rezultacie mojej akcji kluby bielskie wydelegowały na Zjazd inauguracyjny PZPN w Zielone Święta 1911 r. trzech młodzieńców, wśród których byłem oczywiście również ja. Wyjechaliśmy w sobotę na noc. Pieniędzy mieliśmy niewiele. Kasy klubów były puste, a nasze kieszenie również. Jeden tylko, Rudolf Bibro z Jabłonkowa, był »zamożny z domu« i wiózł tam parę groszy w kieszonce kamizelki.

W tych warunkach nie było innej rady, jak jechać na gapę. W ten sposób udało nam się przejechać spory odcinek trasy z Białej przez Wadowice do Kalwarii, przy czym w Wadowicach Rudek zafundował konduktorowi porcję. tj. jedną wódkę i jedno duże piwo. W Kalwarii musieliśmy przesiąść do pociągu jadącego z Zakopanego do Krakowa. Diabeł mógł wiedzieć, że austriacki kontroler będzie się tłukł po nocy pociągiem osobowym. Ale się tłukł, i przyłapał nas przed Lenczanami, czyli niedaleko za Kalwarią. Rudek zapłacił za bilet z jakimś dodatkiem, okazało się bowiem, że miał rezerwę nie tylko w kamizelce, a ja z Kubicą zostałem sromotnie doprowadzony przed oblicze urzędnika ruchu – jak się wówczas mówiło. Oczywiście o zapłacie za bilet nie było mowy, pociąg odjechał, podaliśmy urzędnikowi fałszywe nazwiska i adresy, spisał fikcyjne protokoły i ruszyliśmy pieszo wzdłuż linii kolejowej. I tak, trochę idąc, trochę jadąc na gapę, dotarliśmy na rano do Krakowa i byliśmy na założycielskim zebraniu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Duszą całej akcji był dr Antoni Beaupre, ówczesny naczelny redaktor »Głosu Narodu«, a późniejszy »Czasu« [...]. Akcja polegała na tym, aby oderwać polskie kluby od Austriackiego Związku Piłki Nożnej i utworzyć własny Związek. Do akcji przystąpiła z Krakowa Wisła, a ze Lwowa Czarni. Cracovia i Pogoń pozostawały w Związku Austriackim aż do wojny" [A. Then, „45 lat istnienia PZPN", „Przegląd Sportowy" nr 77/1956].

Powstanie Polskiego Związku Footballowego

Zebranie konstytuujące związek rozpoczęło się 20 maja na boisku pozlotowym, jak można sądzić tuż przed pierwszym meczem ze Szkotami (wynik 1:9 mówił sam za siebie), a dzień później utworzono Polski Związek Footballowy (PZF). „W niedzielę 21 maja 1911 r. około godz. 10-tej rano, na boisku pozlotowym na Błoniach zjawili się delegaci 11 klubów galicyjskich. [...] Po zagajeniu Antoniego Januszewskiego przemawiał prezes Slavii – inż. Zdenko Kruliš" [R. Wasztyl, „Polski Związek Footballowy", „Tempo", 9.09.1979]. Wątpliwości budzi liczba klubów biorących udział w tym przedsięwzięciu. Miało ich być 11. Wasztyl podaje ich dokładną listę. Poza Wisłą delegaci reprezentowali: „Polonię Kraków, Dianę, Krakusa Podgórze, Kres z Białej, Resovię, Sandecję z Nowego Sącza, Skawę Wadowice, Wisłokę Dębica, Klub Footbalistów Mielec, Klub Footbalistów Tarnów. Pisemny akces zgłosić mieli Czarni i Lechia ze Lwowa" [R. Wasztyl, „Związek Polski Piłki Nożnej...", s. 89]. „Nowiny" z 23 maja 1911 r. potwierdzają liczbę klubów i skład władz związku.

Ze wspomnień przytaczanego już wcześniej Aleksandra Thena wiemy, że reprezentantów klubów bielskich było trzech. Niewykluczone, iż delegatów klubowych było więc o wiele więcej niż podana powyżej lista klubów. Tym dwudniowym obradom przyglądali się z ramienia czeskiego związku trzej delegaci: prezes praskiej Slavii inż. Zdeněk Kruliš, działacz tego klubu Josef Laufer i przedstawiciel Czeskiego Svazu Miloslav Horáček – co świadczyło wymownie o wadze, jaką Czesi, a pośrednio i UIAFA, przywiązywali do tych obrad i faktu powołania PZF. Czesi zostali entuzjastycznie przyjęci przez polskich delegatów, o czym informowała czeska prasa: „Polski Związek zdecydował się przystąpić do międzynarodowej unii piłkarskiej (amatorskiej) i udzielił pełnomocnictwa przedstawicielowi Č.S.F. na jej kongresie w Roubaix (przedstawicielem tym jest p. J. Rössler). Decyzje te zostały podjęte na otwartym powietrzu na boisku Wisły, miały charakter wielkiego meetingu, który zrobił wielkie wrażenie na przedstawicielach czeskiej piłki nożnej" [„Národní listy", 22.05.1911]. Na tyle duże, że Horáček tydzień później, zdając przed ČSF relację z tych wydarzeń, nadal pozostawał pod ich wrażeniem. Warto ją zacytować, bo poszerza wiedzę o tym, co wydarzyło się 21 maja w Krakowie.

„W naszych okolicznościach urządzanie kongresu na zimnie, pośrodku rozmokłego boiska, uchodziłoby za dziwne, ale pod wrażeniem rozgrywających się wydarzeń i pod wrażeniem ognistych i szczerych przemówień przedstawicieli Wisły Januszewskiego i Orzelskiego, całe zgromadzenie nabyło zapierającego dech w piersiach rysu [...]. Kruliš w swoim zwyczajowym, spokojnym i rzeczowym stylu wyjaśnił naszym polskim kolegom stanowisko czeskie wobec Aust. Z. P. N. i przeciwko F.I. de F.A. i stosunek do nowej Unii Amatorskiej. Wykład jego, wyrażony w jasny i wolny sposób, by każdy mógł zrozumieć, wzbudził płomienny entuzjazm i wywarł takie wrażenie, że natychmiast nabrałem przekonania, że tym razem nasza opinia zwycięży nad wiedeńską. Entuzjastyczna owacja rozbrzmiała po jego ostatnich słowach, gdy serdecznie zaprosił polskich braci, aby nie dali się zwieść ze ścieżki samostanowienia narodowego, aby w kultywowaniu sportu widzieli element narodowego wychowania, aby nie wyzbyli się swego prawa do bycia równymi i równoprawnymi wobec innych narodów uprawiających sport. Do powyższego przyłączył się nie mniej żywiołowo p. Orzelski, który w doskonałej, pięknej i dla nas zrozumiałej polszczyźnie bezpośrednio zaprosił zgromadzonych delegatów, aby założyli autonomiczny narodowy polski związek piłkarski i tak jak Czesi przyłączyli się do Amatorskiej Unii Piłkarskiej. Propozycja ta przez obecnych przedstawicieli polskich klubów jednomyślnie została przyjęta i tak dokonał się jeden z najradośniejszych aktów w czesko-polskim zbliżeniu sportowych idei [...]. Č.S.F. został poproszony, by jego przedstawiciel na kongresie amatorskiej unii w Roubaix zgłosił nowy polski związek narodowy na członka amatorskiej unii. Zostały także natychmiast przeprowadzone wybory komitetu przygotowawczego w celu zredagowania statutu i rozpoczęcia działań związku. [...] Po spotkaniu wszyscy członkowie kongresu udali się pod pomnik Mickiewicza i płytę pamiątkową Kościuszki, gdzie Aberdeen zaskoczyło polską publiczność złożeniem wieńców i przemówieniami. Ten akt szacunku, spełniony w samo południe, został przez wszystkich obecnych przyjęty burzliwymi oklaskami, a zaśpiewanie polskich pieśni narodowych zakończyło uroczystości" [„Národní listy", 28.05.1911].

W skład tymczasowych władz Związku weszli niemal wyłącznie, poza podgórskim radnym Karolem Rolle, ludzie związani z Wisłą (wtedy lub później). Prezesem PZF wybrano Antoniego Beauprégo; wiceprezesami: Tadeusza Łopuszańskiego, Karola Rollego i Antoniego Januszewskiego; sekretarzem – Jana Weyssenhoffa; skarbnikiem – Ignacego Moesera. Lakonicznie i trafnie skomentował fakt powołania Związku „Głos Narodu": „Polski Związek Footballowy zawiązał się w tym celu, by umożliwić sportowi polskiemu stosunki z zagranicą. Reguła, że narodowość nie posiadająca organizacji państwowej, nie ma prawa reprezentacji wobec zagranicy, jest drakońską z natury rzeczy, a w sporcie już zupełnie niewłaściwą [„Głos Narodu", 22.06.1911. Tekst tej samej treści ukazał się również tego samego dnia w „Nowej Reformie"].

Jednorodny wiślacki charakter władz PZF miał swoje dobre i złe strony. Dobrą była ta, że negatywne konsekwencje buntu wobec ÖFV spadały tylko na jeden klub. Z drugiej strony nie zaspokojono ambicji innych klubów (w zasadzie chodziło o lwowskie środowisko piłkarskie) i tym mogli grać przeciwnicy PZF, oskarżając Wisłę o chęć dominacji na galicyjskim podwórku futbolowym. Wprawdzie trudno było drogą korespondencyjną wprowadzić do władz przedstawicieli klubów lwowskich (przypomnijmy, że zgłosili oni akces do PZF pisemnie), ale można było pozostawić we władzach wakaty dla nich. Tak zdaje się nie uczyniono – i to był błąd.

PZF zgłasza akces do UIAFA

W pierwszych dniach istnienia Związku entuzjazmu było sporo, a droga budowania jego struktur w oparciu o piłkarską bazę na prowincji słuszna. Tak to właśnie odbierał Then: „Znaczenie zjazdu było jednak głębsze, a przede wszystkim szersze. Do młodziutkiego PZPN zgłosiło się przecież wiele klubów prowincjonalnych, studenckich i robociarskich, które były dotąd niezrzeszone, tak, że Polski Związek Piłki Nożnej stawał od razu mocno na nogach...

Syt wrażeń i zaopatrzony przez matkę w kilka koron, wróciłem wraz z kolegami do Białej i rozpocząłem silną agitację za wstępowaniem do Polskiego Związku Piłki Nożnej. Nie muszę podkreślać, że była ona bardzo owocna" [A. Then, „45 lat istnienia PZPN..."].

W chwili objęcia prezesury Związku Antoni Beaupré był jednocześnie wiceprezesem Wisły. Ważniejsze jednak było to, że ten konserwatysta z przekonań był zarazem redaktorem naczelnym „Głosu Narodu", co dawało PZF dobrą trybunę do promowania swojego przedsięwzięcia. Tym bardziej że na krakowskich boiskach trwał swoisty festiwal pojedynków czesko-wiślackich. W kwietniu i maju Wisła rozegrała aż 11 spotkań z drużynami z Czech, a w czerwcu czekały ją boje z reprezentacją tego kraju i Slavią Praga. Na razie, w tydzień po powstaniu, PZF zgłosił swój akces do UIAFA. Stało się to 28 maja, o czym poinformowała prasa: „Tegoroczny Kongres Unii odbył się w dniu 28 bm. w Roubaix. Zgłosił na nim swe wstąpienie nowoutworzony związek polski. PZF pełne prawa członkowskie miał uzyskać na następnym kongresie Unii w Pradze w r. 1912" [„Czas", 31 05.1911].

Mniej więcej w tym samym czasie w Dreźnie swój kongres odbywała FIFA. Obecny był na nim jako delegat ÖFV prezes Cracovii Stanisław Kopernicki. Czy właśnie wówczas zapadły brzemienne dla przyszłości polskiego futbolu decyzje o utworzeniu konkurencyjnego wobec PZF związku piłkarskiego w Galicji? Czy też plany te już wcześniej opracował Kopernicki w porozumieniu z ÖFV? Trudno jednoznacznie orzec, choć zapewne FIFA musiała je znać i dawać na nie zgodę. Jako fantasmagorię jednak należy uznać twierdzenie Wojakowskiego, jakoby Kopernicki na tym kongresie miał „uzyskać zapewnienie od delegatów państw Zachodu [...] poparcia swych planów, tak iż do ZPPN mogłoby w niedalekiej przyszłości być przyłączone terytorium na razie b. Kongresówki. Plany te upadły wraz ze śmiercią inicjatora tychże" [Rocznik PZPN. „Pięciolecie PZPN (1919–1924)", W. Wojakowski..., s. 20].

Jak się wydaje, plany Wisły/PZF i ČSF wykraczały dalej niż tylko przynależność do UIAFA, o czym donosiła czerwcowa prasa lwowska, pisząc o planach utworzenia „związku footballowego słowiańskiego" [Janusz Kukulski, „Pierwsze mecze, pierwsze bramki", Kraków 1988, s. 113]. Na ile była to poważna inicjatywa, trudno jednoznacznie orzec, choć podobno środowisko lwowskie było nią zainteresowane.

Czesi kontra Austriacy

Czerwiec okazał się miesiącem przełomowym w historii PZF. Z jednej strony trwały ożywione kontakty Wisły z drużynami czeskimi, a ich podsumowaniem był przyjazd reprezentacji ČSF w połowie czerwca. Miało to oczywiście wzmocnić polski Związek. Z drugiej strony Cracovii i stojącemu w tle „Verbandowi" udało się dokonać rozłamu w PZF i przekabacić na swoją stronę kluby lwowskie (w tym Czarnych). A wabikiem miało być utworzenie w ramach „Verbandu" autonomicznego Związku Polskiego Piłki Nożnej (ZPPN). O tych wszystkich zakulisowych zmaganiach galicyjska publiczność futbolowa dowiadywała się oczywiście post factum, lakonicznymi komunikatami prasowymi.

Przyjazdowi reprezentacji ČSF towarzyszyła nieprzychylna aura. Czarne chmury, jakie zawitały nad boiskiem, i ulewny deszcz, jaki padał podczas pierwszego meczu (14 czerwca), jakby symbolicznie antycypowały przyszłość PZF i współpracy wiślacko-czeskiej w europejskim futbolu. Mecz toczony w anormalnych warunkach na boisku pozlotowym, obfitujący w liczne faule i scysje na boisku, zakończył się porażką krakowian 1:7. W sumie Czesi rozegrali wówczas z Wisłą do 17 czerwca aż trzy spotkania. Jak się wydaje, utrzymanie Polaków w UIAFA było głównym celem przyjazdu reprezentacji Czech do Polski, gdyż „każdy członek dla tej niebogatej w krajowe związki organizacji był cenny" [Janusz Kukulski, „Pierwsze mecze, pierwsze bramki", Kraków 1988, s. 116]. Ostatnim akcentem rywalizacji czesko-wiślackiej był mecz ze sławną praską Slavią, który odbył się 25 czerwca w Krakowie. Tym meczem żył cały sportowy Kraków, a wynik 7:0 dla prażan był bardzo wymowny.

Ważniejsze jednak wydarzenia rozgrywały się tego samego dnia we Lwowie. Nieprzypadkowo w tym samym czasie w stolicy Galicji Stanisław Kopernicki wraz z reprezentantami lwowskiej Pogoni, Czarnych i RKS Kraków finalizował powołanie do życia Związku Polskiego Piłki Nożnej. Związku ściśle zależnego od ÖFV, choć obdarzonego pewną autonomią. Na jego czele stanął oczywiście Kopernicki, „główny inicjator [...] związku klubów polskich zgrupowanych w ÖFV i uznających kierowniczą rolę jego na międzynarodowej arenie" [Janusz Kukulski, „Pierwsze...", s. 199. Zob. też: Ryszard Wasztyl, „Wyciąg z życiorysu, czyli: ile lat ma jubilat (o ZPPN)", „Tempo" z września 1979 r.]. Przy okazji przyjęto wstępny projekt statutu Związku. Świadczyło to o tym, że przygotowania do powstania ZPPN czyniono na długo przed 25 czerwca i brali w nich udział Czarni, do niedawna sojusznik Wisły w PZF. Tym samym rozłam organizacyjny w polskim futbolu w Galicji stawał się faktem. Do tej pory przychodziło Wiśle zmagać się z wiedeńską centralą i lojalnymi wobec jej zakazów polskimi klubami. Teraz na galicyjskim gruncie powstawał pod egidą ÖFV odgórnie tworzony przez czołowe kluby związek z programem w aspekcie sportowym w wielu miejscach zgodnym z zamierzeniami PZF. Tym samym Wisła została postawiona pod ścianą.

Związek Polski Piłki Nożnej

Co ciekawe, już w przeddzień powołania Związku Polskiego Piłki Nożnej swoisty krajobraz po krakowskiej bitwie futbolowej z austriackiej perspektywy przedstawił „Illustriertes Österreichisches Sportblatt". Ten prestiżowy wówczas tygodnik sportowy, ukazujący się w Wiedniu, w obszernym artykule pod tytułem „Der fussballsport in Krakau" pisał m.in., że „przede wszystkim zasługą Cracovii jest utrzymywanie lwowskich klubów Pogoni i Czarnych w lojalności dla ÖFV". I dalej, że uniemożliwienie secesji tych klubów „ÖFV zawdzięcza przede wszystkim ofiarnym wysiłkom pana von Kopernickiego, który nie szczędzi pracy, aby zachować lojalność i posłuszeństwo upartych lwowiaków. Taki dzielny kolega, członek związku zasługuje na wszelkie uznanie" [„Illustriertes Österreichisches Sportblatt", 1911, nr 26. Tłumaczenie: Jan Ostroga].

Artykuł ten odbił się szerokim echem nie tylko w krakowskiej prasie. Tak omówiono ten artykuł w „Ilustrowanym Kuryerze Codziennym": „Zaraz na wstępie artykułu nieznany bliżej autor (W.S.) rozpisuje się o znaczeniu »Cracovii« dla »Verbandu« wiedeńskiego. To też »znakomitemu« informatorowi pisma sportowego z łatwością przychodzi określić stanowisko »Cracovii« i bez wszelkiej żenady nazywa ją »dzielną placówką i forpocztą... germańskiego »Verbandu« (!)... Poczem podlawszy to wszystko sosem hakatystycznym, podnosi niebywałe zasługi i wysiłki »Cracovii« nad utrzymaniem swych członków w wierności i posłuszeństwie dla austryackiego związku, wbrew wszelkim intrygom czeskim i usiłowaniom stworzenia samodzielnego związku polskiego(!!). [...] Z pewnych ustępów wieje szalona nienawiść i niechęć autora do klubu sportowego »Wisła«, którą stara się na wszelki sposób ośmieszyć i obniżyć, a która jak wiadomo, nie chce należeć do austr. »Verbandu«" [„Ilustrowany Kuryer Codzienny", 5.07.1911]. Artykuły na ten sam temat i o podobnej wymowie opublikowano również w „Głosie Narodu" z 28 czerwca i „Nowej Reformie" z 2 lipca, a nawet w warszawskim „Sporcie Powszechnym" z 16 lipca. Cracovia odpowiedziała na te publikacje sprostowaniami, które ukazały się w prasie, ale przykry oddźwięk całej sprawy pozostał.

Fronda ze strony klubów lwowskich z Czarnymi na czele poważnie osłabiała PZF. Wymowny powrót Czarnych na łono „Verbandu" sprawiał, że z liczących się klubów galicyjskich w Polskim Związku Footballowym pozostawała tylko Wisła. Do tego Czesi już w trakcie obrad drezdeńskich FIFA prowadzili zakulisowe rozmowy w celu zakończenia konfliktu i wywalczenia dla siebie miejsca w ramach tej organizacji. Takie sygnały docierały do Wisły. Mieli więc o czym myśleć włodarze krakowskiego klubu podczas letniej przerwy między piłkarskimi sezonami. PZF miał łączyć polskie kluby w imię solidarności i autonomii polskiego sportu od władz zaborczych.

Tymczasem doszło do niespotykanego wcześniej rozłamu wśród galicyjskich klubów. Winy Wisły w tym nie było, ale fakt pozostawał faktem i z tym musieli się wiślacy zmierzyć. Dobrego rozwiązania nie było. Zaprzestanie działalności PZF godziło w te kluby, które zawierzyły Wiśle i wsparły ją w tworzeniu tego związku. Z kolei bojkot ze strony czołowych polskich klubów, wsparty zakazem rozgrywania spotkań z drużynami przynależnymi do ÖFV i innych związków państwowych należących do FIFA, skazywał Wisłę na sportową bylejakość. A przecież klub ten dopiero raczkował w rywalizacji sportowej (także tej międzynarodowej) i kontaktów z lepszymi piłkarsko drużynami potrzebował jak kania dżdżu. Do tego dochodziły względy pozasportowe, ambicjonalne i patriotyczne.

Wisła znowu w „Verbandzie"

W dniach 26–28 lipca 1911 r. TS Wisła przeprowadziła walne zgromadzenie klubu, któremu towarzyszył wybór nowych władz. Tematem numer jeden był oczywiście PZF. Ostatecznie, po burzliwej dyskusji, zdecydowano się na drogę pragmatyczną. Postanowiono zgłosić ponowny akces do „Verbandu". Jak pisano w prasie, „przeciwko połączeniu się »Wisły« z »Verbandem« podniosła się w samej »Wiśle« poważna opozycya, szkoda tylko, że liczebnie dość słaba" [„Ilustrowany Kuryer Codzienny", 17.08.1911].

Co skłoniło klubowych działaczy do powrotu do ÖFV? Głównie planowana spora autonomia dla powstającego ZPPN. Z podjętych decyzji musiała się potem Wisła tłumaczyć w oficjalnych oświadczeniach, gdyż fakt ponownego przystąpienia do ÖFV wywołał wiele krytycznych komentarzy prasowych.

„Ikac" w jakże emocjonalnym artykule pisał w początkach sierpnia: „Jak nas prywatnie informują, Tow. sportowe »Wisła«, stojące dotychczas poza niemieckim »Verbandem«, do którego należy drugi miejscowy klub »Cracovia«, zamierza podobno porzucić dotychczasową taktykę i rzuca się w objęcia Niemców. [...] Jeżeli wiadomość udzielona nam, miałaby się sprawdzić, byłoby to rzeczywiście policzkiem dla sportu polskiego. Ta sama »Wisła«, która tak dzielnie zainicjowała organizacyę »Polskiego klubu piłki nożnej«, obecnie porzuca pięknie wytknięte cele i zawiera sojusz z dawnym swym wrogiem... Niezdecydowane postępowanie Wisły wywołuje w mieście powszechne zdziwienie, którego nie osłabia bynajmniej pogłoska, jakoby »Verband« poczynił wątpliwe koncesje na rzecz poszczególnych narodowości. W każdym razie sprawa przedstawia się bardzo niejasno i dlatego sądzimy, że »Wisła« nie omieszka pospieszyć ze stosownym wyjaśnieniem" [„Ilustrowany Kuryer Codzienny", 5.08.1911].

Tak też się stało. Wisła wydała obszerne oświadczenie, wyjaśniając swoje postępowanie: „Zainicjowany przez nas »Polski związek footbalowy« miał za zadanie zsolidaryzowanie drużyn krajowych. Nie chodziło nam o supremację naszego Towarzystwa, lecz o stworzenie odpowiedniej władzy wykonawczej w dziedzinie sportu footbalowego, któraby dawała rękojmię właściwego regulowania stosunków międzyklubowych w kraju i była widomym znakiem autonomii sportu polskiego na zewnątrz. Sądziliśmy, że uda się nam pozyskać znaczniejsze drużyny polskie, aczkolwiek kluby »Polskiego związku footbalowego«, należącego do »Unii«, musiały być przygotowane na bojkot ze strony »Verbandu«, poza którym stoją w Austryi drużyny czeskie.

K.S. »Cracovia« z Krakowa, L.K.S. »Czarni« i K.S. »Pogoń« ze Lwowa, kluby, które już od dłuższego czasu do »Verbandu« należały, uznały zgodnie, że wystąpienie z tej organizacji przyniosłoby szkodę żywotnym interesom klubowym, gdyż spowodowałoby ograniczenie się do stosunków sportowych z drużynami czeskiemi.

Rzucone przez nas hasło solidarności polskiego sportu nie zostało jednak bez echa. Z końcem czerwca b.r. począł się tworzyć „Polski związek piłki nożnej", który, jednocząc wszystkie kluby polskie należące do »Verbandu« i uznając się za jego krajową organizacyę, został jednakowoż oparty na zasadzie szerokiej autonomii.

Bezstronny sąd wykazać musi, że, aczkolwiek pośrednio, usiłowania nasze zostały uwieńczone odpowiednim skutkiem, iż wstąpienie do »Verbandu« jest w obecnych warunkach konsekwentną kontynuacyą naszego postępowania.

Gdyby bowiem Tow. nasze w obecnych warunkach do »Verbandu« nie przystąpiło, uniemożliwiłoby sobie tem samem stosunki sportowe z drużynami polskimi, gdyż wszystkie znaczniejsze do »Verbandu« należą; zasada autonomii polskiego sportu znalazła zresztą swój konsekwentny wyraz w utworzeniu »PZPN«" [„Ilustrowany Kuryer Codzienny", 6.08.1911].

Co „Ikac" skomentował jakże wymownie: „Sprawa wstąpienia »Wisły« do »Verbandu« ma znaczenie zasadnicze dla sportu polskiego w ogóle. Okazuje się bowiem, iż »Wisła«, nie chcąc być bojkotowaną przez inne kluby polskie, słuchające już komendy z Wiednia, musiała nolens volens zadzierzgnąć węzły [...] sympatyi z »Verbandem«" [„Ilustrowany Kuryer Codzienny", 17.08.1911].

Tak kończyła się ambitna wiślacka próba stworzenia pierwszego narodowego związku piłkarskiego na ziemiach polskich, łamiącego zaborcze kordony i dające Polakom szansę powołania do życia także narodowej reprezentacji piłkarskiej jeszcze przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Było to więcej niż prawdopodobne, gdyż UIAFA w 1911 r. zorganizowała nawet „mistrzostwa Europy" z udziałem Czech, Anglii i Francji. Jak wielkie by to miało znaczenie dla podtrzymania naszej świadomości i dumy narodowej, gdyby w tym gronie znalazła się też i Polska, nie trzeba chyba nikogo przekonywać.

Bilans zysków i strat głównych aktorów opisanej powyżej historii był bardzo znamienny. Stanisław Kopernicki nie tylko sięgnął po władzę w nowo powstałym Związku Polskim Piłki Nożnej, ale także piął się po szczeblach kariery w samym Österreichischer Fußball-Verband. Swoje „ugrała" też na całym zamieszaniu dowodzona przez Kopernickiego Cracovia. Już w lipcu 1911 r. klub ten został nagrodzony przyznaniem pierwszej klasy, a więc najwyższego stopnia, jakim dysponował podówczas związek austriacki. Dawało to ogromne możliwości w kontraktowaniu i rozgrywaniu meczów z liczącymi się klubami, nie tylko austriackimi i węgierskimi. Wraz z budową własnego stadionu dawało to także perspektywę szybkiego rozwoju sportowo-organizacyjnego, z czego Cracovia skrzętnie skorzystała.

Na odwrotnym biegunie znalazła się Wisła. Jej wpływy w ZPPN były mocno ograniczone. Wskutek szykan ze strony ÖFV pierwszą klasę otrzymała dopiero w marcu 1913 r., mimo rozegrania rok wcześniej specjalnych zawodów kwalifikacyjnych. Pozbawiona do roku 1914 własnego stadionu, skazana była na tułaczkę po obcych boiskach, co spowodowało pewien regres w działalności klubu.

I wojna światowa, która wybuchła w 1914 r., ucięła dylematy organizacyjno-polityczne galicyjskiego futbolu, zamykając pewną epokę polskiej piłki nożnej. Po niej nastała zupełnie inna era. Era futbolu w niepodległej Polsce.

Tekst ten to przeredagowana i uzupełniona wersja artykułu zamieszczonego na historiawisly.pl

Dla ratowania swojej idei Wisła szuka poparcia w stolicy Galicji – Lwowie. Misja ta częściowo się udaje – pisemny akces składają tamtejsi Czarni. Tymczasem do Krakowa na mecze z Wisłą ma przyjechać zawodowa drużyna szkocka – Aberdeen... Mając poparcie Czarnych ze Lwowa, włodarze Wisły postanowili przyspieszyć nieco działania. Liczyli, że potyczki z Aberdeen, które niewątpliwie miały być doskonałą promocją futbolu, uda się połączyć z założeniem związku piłkarskiego.

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie