Burzliwe dzieje tego obrazu mogłyby się stać kanwą dla serialu sensacyjno-historycznego. Wystarczyłoby zacząć od powodów, dla których między 1467 a 1471 rokiem Memling stworzył to monumentalne dzieło przez zawłaszczenie ołtarza w 1473 r. przez gdańskiego kapra Pawła Beneke dowodzącego statkiem o nazwie „Piotr z Gdańska", a następnie „wydzieranie" go sobie przez kolejnych europejskich władców, aż po powrót do Polski w 1956 r. Ale nie dość na tym. „Sąd Ostateczny" pierwotnie miał trafić do niewielkiej miejscowości Fiesole, na wschód od Florencji. Ponadto autor dzieła nie podpisał go, dlatego przez dziesięciolecia przypisywano go Janowi van Eyckowi. Dopiero w 1843 r. niemiecki historyk Heinrich Gustav Hotho ogłosił, że ten ołtarz namalował Memling, co później zostało dowiedzione. Artysta z pochodzenia był Niemcem, urodził się około 1435 r. w Seligenstadt, miejscowości położonej nieopodal Frankfurtu nad Menem. Uznawany jest za przedstawiciela wczesnorenesansowego malarstwa niderlandzkiego. Przypuszcza się, że swój talent plastyczny mógł rozwijać pod okiem Stephana Lochnera w Kolonii i Rogiera van der Weydena w Brukseli. Na pewno „Sąd Ostateczny" wzorował na jednym z ołtarzy namalowanych przez van der Weydena ok. połowy XV wieku.
O Memlingu nie wiemy wiele – dopiero w 1465 r. jego nazwisko pojawia się w spisie ludności niderlandzkiej Brugii. Miasto było wówczas jednym z głównych ośrodków handlu w północnej Europie, a zamożni mieszczanie chętnie zamawiali obrazy u miejscowych artystów. Powodzeniem i uznaniem cieszyła się także pracownia Memlinga, którą malarz prowadził przez
30 lat, jednocześnie zatrudniając i kształcąc młodych adeptów sztuki (aż do swej śmierci 11 sierpnia 1494 r.). Jego dzieła cieszyły się uznaniem nie tylko miejscowych koneserów. Zamówienia otrzymywał również z zagranicy, zwłaszcza z Włoch – do dziś znajduje się tam wiele jego prac. Ale jedno z jego dzieł, choć zamówione przez Włocha, nigdy na Półwysep Apeniński nie dotarło.
„Piotr z Gdańska" pokonuje „San Matteo"
Wszystko zaczęło się od włoskiego bankiera Angelo di Jacopo Taniego, który w owym czasie w Brugii kierował filią banku Medyceuszy (później w Londynie). Zamożny Tani zamówił u Memlinga tryptyk, który miał stać się ozdobą rodowej kaplicy bankiera – San Michele w kościele San Bartolomeo w Fiesole pod Florencją. Zamierzeniem Taniego było nie tylko stosowne ozdobienie kaplicy, podkreślenie statusu rodu i złożenie wota dziękczynnego Stwórcy. Być może chciał także zakończyć konflikt z Tommaso Portinarim, którego podobizna
– choć Portinari odebrał Taniemu stanowisko w Brugii – znalazła się w zaszczytnym miejscu na obrazie.