Markety budowlane w pandemii przeżywały istne oblężenie, bo w przeciwieństwie do wielu sektorów podczas większości lockdownów mogły otwierać sklepy stacjonarne. Uziemieni w domach konsumenci, zamiast na wakacje, wydawali na remonty oraz meble i akcesoria wnętrzarskie, co oznaczało ogromne wzrosty sprzedaży i braki w asortymencie.
Teraz nie ma już śladu po takich wzrostach, a jest wręcz przeciwnie. Z analizy firmy Proxi.coud, która od maja do października sprawdzała ruch 490 tys. konsumentów robiących zakupy w 611 marketach budowlanych pięciu czołowych sieci w tym segmencie, wynika, że średnio spadł on 25,9 proc.