Minimalny wiek emerytalny w Polsce musi zostać podwyższony. Dotyczy to w szczególności kobiet, które dziś nabywają uprawnienia emerytalne na ogół o pięć lat wcześniej niż mężczyźni. Ale przedstawiciele obu płci będą musieli co do zasady pracować dłużej niż dziś mężczyźni. I nie chodzi o to, że taka zmiana poskutkowałaby wzrostem aktywności zawodowej Polaków, łagodząc problem z dostępnością rąk do pracy, ani też o to, że bez niej „ZUS zbankrutuje”. Wyższy wiek emerytalny leży po prostu w interesie przyszłych emerytów, którzy przy utrzymaniu obecnych regulacji musieliby się pogodzić z niskimi świadczeniami. I choć sam ten fakt stwarza bodźce do wydłużenia aktywności zawodowej, nie są one wystarczająco silne. Takie wnioski płyną z naszej sondy wśród szerokiego grona ekonomistów, uczestników panelu eksperckiego „Rzeczpospolitej”.
Potrzeba równości
Przede wszystkim ekonomiści nie widzą powodów, aby minimalny wiek emerytalny był nadal niższy dla kobiet niż dla mężczyzn. Z tezą, że dla obu płci wiek nabycia uprawnień emerytalnych powinien być ustalony na tym samym poziomie, zgodziło się aż 95 proc. spośród 42 uczestników tej rundy naszego panelu eksperckiego, w tym 45 proc. zgodziło się zdecydowanie. Co znamienne, nikt nie udzielił odpowiedzi przeciwnej. Taka jednomyślność ekonomistów to rzadkość (w ponaddwuletniej historii naszego panelu tylko jedna teza spotkała się ze 100-proc. akceptacją: ta, że bilans korzyści i kosztów gospodarczych z tytułu członkostwa Polski w UE jest jednoznacznie pozytywny).
– Niższy obecnie wiek emerytalny kobiet jest nie tylko anachronizmem, ale przede wszystkim działa przeciwko ich interesowi. Coraz częściej dostrzegane jest, że prowadzi to do niskich emerytur kobiet. Rzadziej dostrzegane jest, że ogranicza też ich możliwości zawodowe w zaawansowanej fazie ich życia zawodowego na skutek ich krótszej w porównaniu z mężczyznami perspektywy zawodowej (mniejsze możliwości awansu organizacyjnego i płacowego). Emerytury kobiet są więc niższe nie tylko dlatego, że krócej na nie oszczędzają, ale dodatkowo dlatego, że mniej zarabiają w tym okresie kariery zawodowej, w którym zarabia się na ogół lepiej – tłumaczy prof. Marek Góra ze Szkoły Głównej Handlowej, współautor reformy emerytalnej z końca lat 90. XX w.