Jakie ta fragmentacja świata ma znaczenie?
Technologia już wypada ze zglobalizowanego rynku. Z wszystkich stron wprowadzane są najrozmaitsze restrykcje. Z kolei po tym, co się stało w Ukrainie, kiedy zamykamy kontakty z Rosją, surowce będą częściej niż do tej pory przedmiotem długoterminowych porozumień.
Po tym jak Zachód zdecydował się zmilitaryzować finanse i użyć ich jako elementu siły w ramach sankcji przeciw Rosji, musi nastąpić reakcja innych krajów. Chińczycy, którzy mają największe rezerwy walutowe na świecie (z czego gros w dolarach), nie mogą nie wyciągnąć lekcji z tego, że bank centralny Rosji, mając duże rezerwy, nie może ich użyć. W związku z tym zechcą wprowadzić jakiś swój system. Nie wiemy, czy pójdzie to w kierunku klasycznym (opartym na dolarze, euro, franku szwajcarskim i funcie), czy będzie to całkiem inny system, oparty na juanie czy rublu. A może pójdzie to ścieżką kryptowalut? Niewątpliwie jednak świat będzie nam się rozlatywał na bloki.
Większość życia spędziłem, liberalizując handel międzynarodowy. Teraz mamy kierunek odwrotny. Nie wiemy, jak daleko to pójdzie. Będziemy się zamykać w mniejszych światach. Ważne, jak w tym wszystkim odnajdzie się Unia Europejska. Polska to szósta gospodarka unijna, więc wejście do strefy euro ma wręcz znaczenie symboliczne. Cementuje, popycha Unię do przodu, wzmacnia ambicję Unii i jej realną siłę. Z drugiej strony, kiedy te rynki stają się ograniczone, jezioro mniejsze i płytsze, to mała waluta jest bardzo niebezpieczna. Niestabilność może być dużo większa niż na głębokim rynku, gdzie fale są nieduże. Byłoby dla nas bezpieczniej z punktu widzenia gospodarczego i politycznego, gdybyśmy przystąpili do strefy euro.
Ale wtedy stracimy kontrolę nad własnym pieniądzem. Będzie nim rządziła w Europejskim Banku Centralnym – jak dzisiaj – Francuzka albo w przyszłości być może jakiś Niemiec. Stopy procentowe będą niedostosowane do potrzeb polskiej gospodarki. Przepadnie możliwość wpływania na kurs walutowy.
Ale przecież to może też być Polak... I nie jakaś Francuzka, tylko była szefowa MFW, osoba o autorytecie na rynkach międzynarodowych. Podobnie autorytetem był poprzedni szef EBC Włoch Mario Draghi. Jego wypowiedź, że zrobi wszystko, aby ratować euro, uspokoiła światowy rynek. Nie stałoby się tak, gdyby to był „jakiś Włoch”.