Lari, czyli waluta narodowa Gruzji, straciła w zeszłym tygodniu aż 10 proc. wobec dolara. Rubel osłabł wówczas wobec amerykańskiej waluty o 6,5 proc. W poniedziałek lari umocniło się o prawie 5 proc. do dolara, po tym jak Giorgi Kadagidze, prezes banku centralnego Gruzji, zadeklarował, że jego instytucja jest gotowa interweniować na rynku, by zapobiec wstrząsom. Dram, waluta sąsiedniej Armenii, straciła zaś przez tydzień blisko 3 proc. wobec dolara i jest najsłabsza od ośmiu lat.

Wyprzedaż walut tych państw to w dużej mierze negatywnych skutek silnych powiązań gospodarczych z Rosją. – Rosja jest dla nich ważnym partnerem handlowym, a do obu krajów napływał strumień pieniędzy od emigrantów pracujących w Rosji, który teraz słabnie – wskazuje Timothy Ash, strateg ze Standard Banku. Przypomina on, że Gruzja zaczęła odzyskiwać rosyjski rynek po tym, jak rządy zakończył prozachodni prezydent Micheil Saakaszwili, ale teraz osłabienie gospodarcze Rosji sprawia, że związki handlowe z państwem Putina stają się obciążeniem. – Wielka dewaluacja rubla uderza w handel, więc można się spodziewać dalszego osłabienia walut takich państw jak Gruzja czy Armenia – wskazuje Ash.

Zdolność banków centralnych tych państw do interwencji jest dosyć ograniczona. Rezerwy walutowe Armenii wynosiły w listopadzie zaledwie 1,5 mld dol. i były najniższe od pięciu lat. W przypadku Gruzji wynosiły one wówczas 2,4 mld dol., co wystarczyłoby na pokrycie eksportu przez trzy miesiące.

Pod presją może się znaleźć również Kazachstan. Już w lutym jego narodowa waluta, tenge, została zdewaluowana o 19 proc. wobec dolara. Bank centralny reagował w ten sposób na pierwszą falę osłabienia rosyjskiego rubla. Kazachstan jest silnie powiązany handlowo z Rosją, a wielu Kazachów emigrowało tam zarobkowo. Filarem gospodarki Kazachstanu jest wydobycie ropy i gazu, przecena na rynku naftowym jest dodatkowym ciosem dla tego kraju, więc analitycy nie wykluczają dewaluacji tenge.