Udany debiut Facebooka

Po potęgującym napięcie wśród inwestorów półgodzinnym opóźnieniu na otwarciu kurs spółki marka Zuckerberga poszybował w górę do 42 dol., czyli o 10,5 proc.

Publikacja: 18.05.2012 18:30

Udany debiut Facebooka

Foto: Bloomberg

Wyczekiwany debiut Facebooka, największy w historii branży technologicznej, rozpoczął się  rozczarowująco.

Handel akcjami portalu społecznościowego rozpoczął się z opóźnieniem, od ceny 42 dol. To wprawdzie o 10,5 proc.powyżej ich ceny emisyjnej (38 USD), ale z każdą minutą ta zwyżka topniała.

Na parkiet trafiło w piątek 421,2 mln akcji, w tym 180 mln walorów nowej emisji i 241,2 mln sprzedanych już istniejących, będących własnością Marka Zuckerberga i jego współpracowników. Czyli ok. 15 proc. wszystkich.

- Z rynkowego punktu widzenia spółka była dobrze wyceniona, bo uzyskało się za nią  uzyskać pełną wycenę.

Teraz Facebook musi pokazać czy rzeczywiście wygeneruje przychody zgodne z założeniami. Kluczowa będzie tu jego strategia mobilna, bo  połowa użytkowników Facebooka korzysta z niego z komórki – mówi Łukasz Wejchert, były szef Onetu, który obecnie pracuje nad stworzeniem własnej grupy inwestycyjnej.

Bardzo drogi happening

Mimo to rozdmuchana wycena Facebooka, która – liczona tylko po cenie emisyjnej –  sięgnęła 104 mld dol. Według Dealogic, to absolutny rekord dla spółki wchodzącej na giełdę. Na drugim miejscu jest kurierski gigant UPS, który w dniu debiutu w 1999 r. warty był

67 mld USD. - Jeśli inwestycje giełdowe to cos pomiędzy oszczędzaniem a hazardem, to w tym przypadku znajdujemy się niebezpiecznie blisko hazardu - ocenia Tomasz Jażdżyński, prezes GG Network w Polsce. Jak dodaje, przy wskaźniku kapitalizacji rynkowej do zysku netto na poziomie przekraczającym 100, gdy w przypadku Google'a analogiczny wskaźnik wynosi ok. 18, inwestując w Facebooka podejmowany jest zakład o to, że spółka będzie rosła nie tylko przynajmniej tyle co Google, ale jeszcze kilka razy szybciej.

Zdaniem Marcina Przasnyskiego, wydawcy StockWatch.pl, na debiut Facebooka trzeba patrzeć jak na happening. - To jest eksperyment, jakiego jeszcze na rynku nie było  – mówi Przasnyski.

Więcej kontrowersji budzą długoterminowe perspektywy walorów spółki Marka Zuckerberga. Akcje spółek internetowych, które weszły na amerykańskie giełdy od początku 2011 r. - było ich 31., a wśród nich tak znane, jak Groupon, LinkedIn i Zynga - pierwszego dnia notowań zyskały średnio 34 proc. wzlędem ceny emisyjnej. Ale do czwartkowej sesji zwyżka ta stopniała do 8 proc. Przy tym, rynkowa wartość aż 16. spośród tych firm była niższa, niż w dniu debiutu. A żadna z nich nie była wyceniana (w ujęciu nominalnym) tak wysoka, jak Facebook. - Żeby ta wycena miała sens, zysk Facebooka musiałby za cztery lata wynosić 6 mld dol. A gdy dodamy oczekiwany zysk z inwestycji w tym okresie na poziomie 50 proc., musiałby on sięgnąć ok. 9 mld dol. Według mnie to bardzo mało prawdopodobne – mówi Tomasz Jażdżyński.

Jak podała firma badawcza Renaissance Capital, powoduje, że debiut Facebooka jest największym debiutem giełdowym od czasu wartego 17,8 mld dol. debiutu Visy Inc. w marcu 2008 roku. Jest też  największym debiutem firmy z sektora technologicznego w historii.

Zuckerberg pobił założycieli Google'a

Jest też przełomowym momentem w karierze założyciela portalu Marka Zuckerberga. Ostatnia edycja najbogatszych ludzi świata amerykańskiej edycji magazynu „Forbes" plasuje 27-letniego potentata na pozycji 35 z majątkiem wycenianym na 17,5 mld dol. Larry Page i Sergey Brin wyprzedzali go na tej liście o 11 pozycji i wylądowali ex aequo na miejscu 24 z majątkami sięgającymi 18,7 mld dol.

Po debiucie, w czasie którego ze sprzedaży 30,2 mln swoich udziałów Facebooka Zuckerberg już  pozyskał 1,15 mld dol., zapewne przegoni legendarnych założycieli Google'a i możliwe, że w kolejnej edycji raportu The World's Billionaires List „Forbesa" uplasuje się w okolicach pierwszej dwudziestki, o ile kurs Facebooka w kolejnych miesiącach będzie stabilny i nie obniży się względem ceny emisyjnej.

Po debiucie Zuckerberg wciąż ma 503,6 mln z 2,74 mld wszystkich akcji Facebooka, a po debiucie zachowa 55,8 proc. głosów na walnym zgromadzeniu udziałowców, czyli nadal będzie decydował o tym, co dzieje się w spółce. - Zuckerberg musi udowodnić, że spółka wyłamie się z definicji portalu społecznościowego. Bo serwisy tego typu są trochę jak nowe knajpy: najpierw są modne i bywają tam trendsetterzy, potem chodzą tam wszyscy, a potem nadchodzi czas, gdy klientów jest coraz mniej, bo miejsce przestało być modne – mówi Tomasz Jażdżyński.

Podobnie, jak Łukasz Wejchert, za poważne wyzwanie dla Facebooka uważa stworzenie dla niego strategii mobilnej. - Facebook ma ten sam problem, co Google, który znacznie gorzej zarabia na tych internautach, którzy wyszukują przez niego informacji przez komórki niż przed komputerem. Mark Zuckerberg także nie ma na razie żadnego pomysłu na monetyzację rozwiązań mobilnych -  mówi Jażdżyński.

Debiut dodał skrzydeł inwestorom

Zdaniem Marcina Przasnyskiego, rozgrzewający wyobraźnię debiut przypadający właśnie teraz, gdy na rynku wciąż nie jest specjalnie optymistycznie, ma duże znaczenie dla całego rynku. - Dzięki temu giełdą zainteresują się ludzie, którzy w innym przypadku by tego nie zrobili. Zainwestują w tę spółkę, bo jest modna, po to, by mieć choćby kilka udziałów. Od strony dużych inwestorów sprawa wygląda tak jak przy każdej innej spółce: wszystko jest kwestią popytu i podaży. I nikt nie potraktuje wyrozumiale tłumaczenia, że straciliśmy na Facebooku  - mówi.

Jak dodaje, taka wycena Facebooka nie będzie miała raczej przełożenia na polskie spółki technologiczne, ale może spowodować wzrost wycen innych dużych firm z tego sektora w USA  (np. LinkedIn, Google czy Apple).

Jak rosły apetyty właścicieli Facebooka

Emocje poniosły nie tylko inwestorów, którzy na platformach obrotu udziałami w spółkach niepublicznych wyceniali walor Facebooka znacznie wyżej niż wyniosły oficjalne widełki cenowe podane przez spółkę amerykańskiej Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), ale i właścicieli Facebooka. Pierwotnie (formularz S-1, jaki trzeba złożyć w SEC przed pierwszą publiczną ofertą trafił tak 1 lutego 2012 r.)  chcieli sprzedać w trakcie debiutu 337, 4 mln akcji, w tym 180 mln papierów nowej emisji po cenie 28-35 dol. za walor. W tygodniu debiutu wobec ogromnego zainteresowania akcjami widełki zostały jednak podniesione do 34-38 dol. za papier, a ostatecznie cena emisyjna została ustalona na górną granicę tego przedziału. Mało tego: na dwa dni przed debiutem właściciele firmy postanowili zwiększyć swoją pulę akcji sprzedawanych na Nasdaq i ostatecznie pula walorów, które trafiły do inwestorów sięgnęła  421,2 mln. Z debiutu spółka i jej właściciele pozyskali łącznie 16 mld dol., choć jeszcze tydzień wcześniej mowa była maksymalnie o 11,8 mld dol. Przy wycenie jednego waloru na poziomie 38 dol. kapitalizacja spółki przekraczała 104 mld dol., co daje horrendalnie wysokie wskaźnik kapitalizacji do zysku Facebooka, sięgającego 1 mld dol. (przy przychodach za 2011 rok na poziomie  3,7 mld dol.).-ele

Giełda
Lawina przejęć w USA?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Prześwietlamy transakcje insiderów
Giełda
Optymizm na giełdzie przygasł. Wyraźne cofnięcie indeksów na GPW
Giełda
Indeksy w Warszawie kontynuują ruch w górę
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Giełda
Norweski fundusz naftowy z kolejnym rekordem