Marzec był trzecim z rzędu miesiącem, w którym województwa podpisały niewiele kontraktów, wręcz mniej niż w lutym. – Rzeczywiście nie jest to ubiegłoroczne tempo, ale i pieniędzy zostało niewiele – mówi Olgierd Geblewicz, marszałek zachodniopomorski. Skąd wzięło się nagłe wyhamowanie pędu regionów po pieniądze z Brukseli?
– To początek roku. Zwykle ten okres charakteryzuje się spowolnieniem – tłumaczy Daniel Górski, dyrektor Departamentu Zarządzania Regionalnym Programem Operacyjnym w Podlaskim Urzędzie Marszałkowskim. – Zostały środki, które nie cieszą się największą popularnością, np. na sieci energetyczne i gazowe – wskazuje Geblewicz.
96,7 proc. z regionalnego programu operacyjnego wydała już Wielkopolska
Nie ma jednak co kryć, że spowolnienie to również pokłosie pogoni regionów za dodatkowymi środkami z tzw. krajowej rezerwy wykonania. Była to nagroda z resortu rozwoju regionalnego za szybkie tempo wydatków i efektywność realizacji programów operacyjnych. Do programów regionalnych trafiło z niej 512 mln euro. O bonus województwa starały się przez cały ubiegły rok i uzyskawszy go, wszystkie spoczęły na laurach.