Anton Rop - w Polsce nie ma żadnego kryzysu mówi wiceprezes EBI

Europejska gospodarka jest ciągle na krawędzi. Jesteśmy w bardzo ważnym, wrażliwym momencie. Musimy wykonać właściwy ruch do przodu - mówi Arturowi Osieckiemu wiceprezes Europejskiego Banku Inwestycyjnego

Publikacja: 19.03.2013 06:00

Jak pan ocenia nowy budżet Unii Europejskiej na lata 2014-2020, na który w lutym zgodzili się jej przywódcy, a którego nie akceptuje Parlament Europejski?

Nie jest zadaniem Europejskiego Banku Inwestycyjnego ocena politycznych decyzji, w tym wartości oraz struktury nowego budżetu UE. Za budżet odpowiadają unijni liderzy i Parlament Europejski. Jako EBI musimy zaakceptować realia i im sprostać poruszając się wewnątrz uzgodnionych ram finansowych i programów, które kryją się za budżetem. Jako bank UE widzimy dużą przestrzeń do współpracy. Możemy pracować przy wielu nowych projektach finansowanych z nowego budżetu utrzymując lub zwiększając jednocześnie zaangażowanie finansowe naszego banku w państwach Unii. Możemy łączyć nasze aktywności, bo przecież nie tylko finansujemy, ale też doradzamy. Przed nami wszystkimi stoją poważne zadania związane z przygotowaniami wszystkich krajów do wyzwań związanych z nowym okresem unijnego programowania.

Polska na lata 2014-2020 ma dostać 72,9 mld euro, a więc więcej niż przyznano naszemu krajowi na lata 2007-2013. Czy większe transfery z UE poskutkują tym, że Polska przesunie się z czwartej na wyższą pozycję w rankingu waszych największych klientów?

Aktywność EBI nie jest związana tylko z inwestycjami współfinansowanymi z funduszy unijnych. W przypadku największych kredytobiorców wyprzedzających Polskę, a więc Hiszpanii, Włoch, a szczególnie Niemiec, trzeba pamiętać, że to kraje będące największymi udziałowcami EBI. I jako tacy czynnie uczestniczą w zwiększaniu kapitału i co za tym idzie aktywności banku. Poza tym w tych krajach EBI nie współpracuje głównie z rządem. Nasze główne interesy robimy z sektorem prywatnym, z bankami. To kraje, szczególnie Niemcy z ratingiem AAA, z których podmioty mogą dość łatwo sięgnąć po finansowanie z rynku. Sytuacja w tych państwach jest zdecydowanie odmienna, bo poziom naszego zaangażowania w tych krajach zależy głównie od popytu sektora prywatnego na kapitał, w tym potrzeb dużych, najbardziej rozwiniętych firm, do których należą często wielkie światowe koncerny. W ich przypadku duże sumy pożyczamy na finansowanie prac badawczo-rozwojowych. I właśnie w tym kierunku musimy przekierować aktywność EBI w nowych krajach Unii, w tym w Polsce.

Dlaczego?

Analizując strukturę naszych kredytów we wszystkich nowych krajach UE zaobserwowaliśmy zbyt wysokie zaangażowanie na rzecz rządów i sektora publicznego. Wynosi ono 60-70 proc. podczas gdy średnia unijna to 30-40 proc.

Co z tym zamierzacie zrobić?

Szukamy odpowiedzi na pytanie jak bezpośrednio mocniej wspierać sektor prywatny. Rozpoczęliśmy już prace nad nowymi instrumentami, choć ich przygotowanie nie jest proste, bo chodzi przecież m.in. o wspieranie firm o znacznie niższym ratingu niż w krajach bardziej rozwiniętych. W nowych krajach UE musimy podjąć dodatkowe ryzyko w stosunku do starych państw UE co może być problematyczne z punktu widzenia naszego banku.

Nawiązując do tych proporcji można przypomnieć, że w 2010 r. EBI pożyczył polskiemu rządowi 2 mld euro na finansowanie projektów dotowanych przez Unię Europejską...

Współpraca z waszym rządem układa się znakomicie. Po tym kredycie rozpoczęliśmy rozmowy o kolejnej pożyczce.

Już na projekty z okresu 2014-2020?

Nie, jeszcze na inwestycje finansowane z budżetu na lata 2007-2013. Tak naprawdę rozmawiamy o ramowej linii kredytowej, z której byłyby finansowane kolejne polskie projekty wspierane z funduszy unijnych.

Obecnie EBI działając w Unii Europejskiej kieruje się sześcioma priorytetami, w tym wspieraniem małych i średnich firm, czy one zmienią się w okresie 2014-2020?

EBI jest bankiem Unii Europejskiej. Nasze priorytety są zbieżne z celami stawianymi przez Radę i Komisję Europejską. Nasze działania adaptujemy do wytycznych tych instytucji, ale jesteśmy elastyczni i różnicujemy naszą aktywność w zależności od kraju, w którym operujemy. Wszystko zależy od potrzeb danego państwa, nie tylko rządu i samorządów, ale również banków i firm. Te zasady dotyczą także Polski. Nie ulega wątpliwości, że obecnie w Polsce jest ogromny popyt na tanie finansowanie choćby ze względu na poważne inwestycje infrastrukturalne. EBI chce wspierać te potrzeby.

Wartość kredytów EBI w Polsce odpowiada 8 proc. polskiego PKB podczas gdy średnia unijna to 3,5 proc. Nie pożyczamy z EBI za dużo?

Nie ma konkretnego limitu. Zresztą stale staramy się rozszerzać naszą działalność w każdym z nowych państw Unii. Jeśli jest to tylko możliwe angażujemy się coraz mocniej. Są natomiast przypadki dotyczące nowych krajów UE gdzie ograniczamy naszą aktywność. Wynika to z braku popytu na nasze produkty pomimo ich atrakcyjności.

Których krajów to dotyczy?

Nie chce mówić o konkretnych państwach, ale dotyczy to również krajów wokół Polski.

A co Grecją? W 2011 roku EBI pożyczył jej 958 mln eu­ro, a w 2012 r. 550 mln euro. Wciąż tak mocno będziecie wspierać Greków?

Staramy się spełniać naszą rolę we wszystkich krajach, również w tych ze specjalnymi potrzebami. Mówię tu nie tylko o Grecji, ale także np. o Portugalii. Ze względu na ich skomplikowaną sytuację oferujemy im specjalne schematy pomocy. Zwykle współpracujemy z bankami oraz z rządem, które daje nam specjalne gwarancje. W Grecji działamy z Komisją Europejską, która zapewnia gwarancje, a my nasze zasoby. W Grecji mamy specjalny program technicznej pomocy realizowany poprzez inicjatywę JASPERS. W pierwszym rzędzie staramy się pomóc w zwiększeniu wykorzystania pieniędzy europejskich z funduszy strukturalnych, a ponadto realizujemy specjalne projekty mające na celu wsparcie małych i średnich firm.

Inne kraje z południa Europy: Hiszpania i Włochy są największymi kredytobiorcami z EBI. Nie obawiacie się o pieniądze pożyczone w tych państwach?

We wszystkich tych krajach EBI działa jako bank. We Włoszech współpracujemy z największym bankiem i myślę, że znaleźliśmy sposób na nasze bezpieczne zaangażowanie. Nasze aktywa są tam dobrze zabezpieczone.

W tym roku do Unii dołączy Chorwacja, macie specjalną ofertę dla tego kraju?

Chorwacji zaoferowaliśmy specjalną pomoc techniczną z inicjatywy JASPERS na rok przed wejściem tego kraju do Unii. To wyjątek, bo zwykle eksperci JASPERSA zaczynali pomagać dopiero po wejściu danego kraju do Wspólnoty. Zdecydowaliśmy tak po doświadczeniach nowych krajów Unii. Kiedy wchodziły one w 2004 roku do Unii ich zapotrzebowanie na pieniądze europejskie było wielkie, ale brakowało zdolności instytucjonalnej, aby tworzyć odpowiednie programy. To kwestia wiedzy jak przygotować, zrealizować i rozliczyć dotowane inwestycje. To także kwestia selekcji projektów. Obecnie pomagamy przy projekcie dotyczącym lotniska w Zagrzebiu. Jesteśmy blisko zakończenia negocjacji i co ciekawe ma to być inwestycja realizowana w formule partnerstwa publiczno-prywatnego z udziałem firmy z Francji.

W Polsce za pośrednictwem banków komercyjnych pożyczacie pieniądze małym i średnim firmom. W zeszłym roku pożyczki dla nich stanowiły 15 proc. wszystkich kredytów EBI w Polsce. Jak ocenia pan potrzeby pożyczkowe polskich przedsiębiorców w okresie kryzysu?

Niestety w 2012 r. nie udało nam się zwiększyć poziomu pożyczek dla polskiego sektora małych i średnich przedsiębiorstw. Pozostał on mniej więcej taki sam. Zaangażowanie EBI na rzecz polskich przedsiębiorców to jedno z naszych wyzwań w Polsce. Staramy się znaleźć nowe rozwiązania dla banków, które mogłyby się przełożyć na większą pomoc dla firm. Również takie w myśl których nasze pieniądze będą dostępne bezpośrednio dla banków operujących w Polsce bez pośrednictwa ich zagranicznych central.

Z firmami możecie pracować też przy projektach realizowanych w formule partnerstwa publiczno-prywatnego oraz przy inicjatywie Jessica?

Co do Jessiki to akurat w Polsce pożyczki na inwestycje miejskie realizowane tak przez firmy, jak i samorządy cieszą się coraz większą popularnością. Jednak w wielu krajach gdzie finansowanie tego typu powinno rozwijać się szybko napotykamy w praktyce na poważne przeszkody. Głównie chodzi o dochodowość tych inwestycji. Niewątpliwie musimy pracować nad udoskonaleniem tego instrumentu choć akurat w Polsce udało się zejść już na poziom konkretnych inwestycji i zawrzeć kilkanaście umów pożyczkowych. Inne kraje mogą się już uczyć od Polski jak pieniądze z funduszy strukturalnych Unii przekazywać nie z poziomu ministerstw, a z poziomu tzw. Funduszy Rozwoju Obszarów Miejskich. Generalnie problemem jest znalezienie wspólnego interesu prywatnych inwestorów i miast, bo nie chodzi przecież tylko o użycie pieniędzy europejskich, ale również o zainwestowanie środków prywatnych i ich połączenie ze środkami miast.

A PPP?

Doświadczenie z ppp dzielą się na bardzo dobre i bardzo złe. Te pierwsze pochodzą głównie z krajów wysoko rozwiniętych gdzie kultura biznesu jest wysoka, sektor prywatny silny, a jego wiedza o sektorze publicznym duża. Reguły współpracy są tam czytelne i jest naprawdę niewielki margines na nieprzejrzyste działania wewnątrz projektu. Poza tym sektor publiczny wie, w których dziedzinach lepiej operować samodzielnie, a w których posiłkować się wiedzą i pieniędzmi inwestorów prywatnych. Do takiego stanu musimy dążyć w nowych krajach UE, bo zaangażowanie sektora prywatnego jest niewątpliwie potrzebne. Dotyczy to szczególnie Polski, która przynajmniej teoretycznie jest predestynowana do realizacji inwestycji w formule ppp  choćby ze względu na dobry, chłonny rynek i wielkie potrzeby w dziedzinach energetyki i transportu. Nikt jednak za was ppp w Polsce nie rozwinie. To jedno z wyzwań dla waszych władz.

Kiedy spodziewa się pan końca kryzysu?

To dość ciekawe, że takie pytanie zadaje dziennikarz z Polski.

Dlaczego?

Jeśli porówna się inne kraje z Polską to u was nie ma żadnego kryzysu. Władze wielu państw wokół was byłyby niesamowicie szczęśliwe mając taki poziom wzrostu jaki ma Polska.

Polska odczuwa jednak wpływ otaczającego ją kryzysu...

Ten negatywny wpływ maleje, choć oczywiście wzrost w Europie nie jest taki jakiego oczekiwaliśmy. Europejska gospodarka jest ciągle na krawędzi. Jesteśmy w bardzo ważnym, wrażliwym momencie. Musimy wykonać właściwy ruch do przodu żeby nie zostać w miejscu, w którym jesteśmy obecnie, a nawet nie spaść niżej. Osiągnąć wzrost nie jest łatwo. Myślę jednak, że niezwykle ważne są decyzje Europejskiego Banku Centralnego o poluzowaniu polityki monetarnej. Musimy też walczyć z kryzysem fiskalnym w krajach południa Europy. Bardzo ważne są Włochy. Jeśli Włochom uda się zrobić krok naprzód poprawiając środowisko gospodarcze, ale i polityczne będę większym optymistą. To co się dzieje w Hiszpanii i Portugalii nie zniszczy wzrostu w skali całej Unii. To samo dotyczy Grecji, ale ważne jest jak z problemem przyspieszenia wzrostu poradzą sobie Włochy i inne kraje. To wyzwanie dla Europy, bo w USA widać już oznaki ożywienia.

Rozmawiał Artur Osiecki

Anton Rop

- słoweński polityk i parlamentarzysta. Od 18 sierpnia 2010 r. wiceprezes Europejskiego Banku Inwestycyjnego. W latach 2002-2004 premier Słowenii. Wcześniej sprawował m.in. urząd ministra finansów (2000-2002) i ministra pracy (1996-2000). Ukończył ekonomię na Uniwersytecie w Lublanie.

Fundusze europejskie
Wkrótce miliardy z KPO trafią do Polski. Wiceminister finansów podał datę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Fundusze europejskie
Horizon4Poland ’24 - fundusze europejskie na polskie projekty B+R!
Fundusze europejskie
Pieniądze na amunicję i infrastrukturę obronną zamiast na regiony
Fundusze europejskie
Piotr Serafin bronił roli regionów w polityce spójności
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Fundusze europejskie
Fundusze Europejskie w trosce o zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży