Walka Charlesa Leclerca i Maksa Verstappena ekscytuje kibiców, była emocjonująca zwłaszcza w końcówce Grand Prix Arabii Saudyjskiej, gdy kierowcy Ferrari i Red Bulla kilkakrotnie zmieniali się na prowadzeniu. Tym razem górą był broniący tytułu Verstappen.
Jednak to ekipa Ferrari, która po paru koszmarnych sezonach z przytupem wróciła do czołówki, przewodzi w obu klasyfikacjach. Leclerc po dwóch wyścigach ma na koncie zwycięstwo w Bahrajnie i drugą lokatę w Arabii Saudyjskiej, a jego zespołowy partner Carlos Sainz dorzucił drugie i trzecie miejsce.
W czołówce brakuje Mercedesa. Zespół, który przez poprzednie osiem sezonów nieprzerwanie zgarniał laury w klasyfikacji konstruktorów, teraz jest w najlepszym razie trzecią siłą, bez szans na zagrożenie Ferrari czy Red Bullowi. Mistrzowie świata liczą na szybkie rozwiązanie problemów z samochodem, przez które ani Lewis Hamilton, ani nowy w ekipie George Russell nie mogą walczyć o sukcesy.
Czytaj więcej
Max Verstappen (Red Bull) po zaciętej walce wyprzedził Charlesa Leclerca (Ferrari) i wygrał Grand Prix Arabii Saudyjskiej. To był udany rewanż za porażkę w Bahrajnie.
Jak to zwykle bywa u progu nowej ery technicznej, dużą rolę w rywalizacji odgrywają awarie. Co prawda od strony jednostek napędowych nie ma nowinek regulaminowych, ale od tego roku ich rozwój zostaje zamrożony aż do sezonu 2025 włącznie, zatem wszyscy producenci starali się uzyskać jak najlepsze osiągi, czasami kosztem niezawodności.