Żaden kraj w historii nie otrzymał tak gigantycznej pomocy finansowej. Strefa euro i Międzynarodowy Fundusz Walutowy zdecydowały w niedzielę, że pożyczą w ciągu trzech lat 110 mld euro (wcześniej wymieniano kwotę nawet 135 mld euro) rządowi w Atenach. Ten zaś zobowiązał się do przeprowadzenia drastycznego planu cięć wydatków, który ma przynieść 30 mld euro oszczędności.
Grecki rząd zdecydował się na podwyższenie wieku emerytalnego ze średnio 53 lat do 67 lat. Na trzy lata zamrozi płace w sektorze publicznym oraz zlikwiduje w nim 13. i 14. pensję. Wzrośnie także akcyza na alkohol i wyroby tytoniowe oraz stawki VAT (z 21 na 23 proc. i z 10 na 11 proc.).
Ekonomiści zastanawiają się, czy zaoferowane 110 mld euro to nie za mało. Podkreślają też, że pakiet pomocowy przyczyni się do zwiększenia długu publicznego Grecji z 115 proc. PKB w 2009 r. do 150 proc. w 2013 r. (dopiero potem ma on spadać). Program cięć uniemożliwi Grecji wyjście z recesji przez najbliższe dwa lata. Może się to udać dopiero w 2012 r.
Erik Nielsen, ekonomista z Goldman Sachs, jest wręcz zdania, że Grecja może potrzebować przynajmniej 150 mld euro. Podobnie uważa analityk ING Padhraic Garvey wskazujący, że przyznany pakiet wystarczy tylko na finansowanie obsługi zadłużenia do 2012 r. Niedzielne porozumienie musi zostać zaaprobowane przez parlamenty i rządy pozostałych 15 krajów strefy euro.
Jako pierwszy swoją akceptację wyraził gabinet kanclerz Angeli Merkel. Bundestag powinien dać zielone światło w najbliższy piątek. Merkel, która długo opierała się udzielaniu jakiejkolwiek finansowej pomocy Grekom, powiedziała wczoraj, że te pieniądze są jedynym sposobem na zapewnienie stabilności strefy euro. Grecy otrzymają niemieckie pieniądze za pośrednictwem banku KfW, zaś rząd w Berlinie udzieli na nie swoich gwarancji.