– Wyzwania stojące przed strefą euro są poważne, a rozwiązania zaproponowane przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego nie wychodzą im naprzeciw – uważa Radosław Bodys, strateg londyńskiego UBS. – Stąd spadki na giełdach i poranne osłabienie euro.
W jego ocenie pomysł podatku od transakcji finansowych nie wesprze wzrostu PKB, a wpisanie limitu zadłużenia do konstytucji poszczególnych państw, choć pozytywne, będzie się wiązało z politycznymi przepychankami. – Nie może być takiej sytuacji, że w Dublinie naliczany jest podatek od transakcji finansowych, a w Londynie już nie – mówi Michael Noonan, minister finansów Irlandii.
Zdaniem Bodysa rynki czekają na rozwiązania przełomowe. – Wystarczyłoby zebrać proponowane zmiany i połączyć je w jeden pakiet, w którym znalazłyby się też zdecydowane działania banków centralnych – wyjaśnił ekonomista UBS.
Kontrowersje budzi też plan ujednolicenia podatku CIT. Przeciw jest m.in. rząd w Dublinie, który wprowadził najniższą stawkę w UE, 12,5 proc.
Rozczarowana propozycjami Merkel i Sarkozy'ego jest też większość innych polityków i ekspertów. – Zaprezentowano jedynie zalecenia dwóch państw. To żadne rozwiązanie kryzysu – skomentował w niemieckiej telewizji Frank-Walter Steinmeier z Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD). – Nie ugaszą one pożaru w strefie euro. Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak bagatelizuje znaczenie niemiecko-francuskiego projektu dla naszego kraju. – Polska jest w całkiem dużej grupie państw, które są poza strefą euro i mają się lepiej niż strefa euro. Na razie nie ma powodu wypłakiwać się nad tym, że Niemcy i Francja muszą się mocno sprężać, żeby uratować euro – mówi Pawlak.