Jestem bardziej niż sceptyczny – to zdanie wypowiedziane w niedzielę przez Phillipa Röslera ( FDP), ministra przemysłu i wicekanclerza, dotyczące perspektyw Grecji niemieckie media odczytały jako czytelną deklarację rządu Angeli Merkel, że czas już się zastanowić nad wyjściem Grecji ze strefy euro. To nowość. Do tej pory obowiązywało w Berlinie sformułowanie autorstwa kanclerz Merkel: „upadek euro oznacza upadek Europy". Ratunek Grecji przed bankructwem był w tym kontekście imperatywem zapobiegającym efektowi domino, gdyż wyjście Grecji z eurogrupy mogłoby oznaczać początek końca wspólnej waluty, nie mówiąc już o nieobliczalnych konsekwencjach dla jedności UE.
Ale Berlin traci najwyraźniej cierpliwość wobec Aten i nie jest gotów na żadne dodatkowe ustępstwa. A tych domaga się nowy grecki rząd Antonisa Samarasa, igrając z ogniem. Nie tylko Niemcy, ale i Holandia, Finlandia oraz Francja zgłaszają obiekcje co do celowości dalszego ratowania Grecji.
Podobnie Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Jak twierdzi tygodnik „Der Spiegel", powołując się na własne źródła, MFW wyklucza jakąkolwiek dodatkową pomoc dla Grecji. Co więcej, od środy Fundusz nie będzie już kupował greckich obligacji państwowych. Oznacza to, że greckie banki będące odbiorcami obligacji państwowych mogą liczyć jedynie na ich przyjęcie przez grecki bank centralny oraz na Europejski Bank Centralny.
Czekanie na plajtę
Czy to wszystko są przygotowania do bankructwa Grecji?
– Nie sądzę. Ale nie sposób sobie wyobrazić, aby rząd Angeli Merkel musiał po raz trzeci prosić Bundestag o akceptację kolejnego pakietu pomocy finansowej dla Grecji. Poprzedni, drugi pakiet pomocowy opiewający w sumie na 130 mld euro był już na granicy bólu i przyjęcie kolejnego pakietu jest wykluczone. Udział Niemiec wynosi przy tym 27 proc. – tłumaczy „Rz" Gernot Nerb z monachijskiego instytutu gospodarczego IFO. W tej sytuacji nikt w Niemczech nie traktuje serio wypowiedzi niektórych polityków z Aten, którzy udowadniają, że Niemcy zarabiają na pomocy Grecji. Były minister finansów twierdził w kwietniu, że jest to co najmniej 400 mln euro w postaci odsetek od udzielonych kredytów.