Aukcje trzyletnich pożyczek dla europejskich banków komercyjnych, znane jako LTRO, miały być „bazooką", która pozwoli Europejskiemu Bankowi Centralnemu pokonać kryzys zadłużeniowy w eurolandzie. Ale wystrzelone z niej pociski wracają, i to w wyjątkowo niefortunnym momencie – wynika z analizy „Bloomberg BusinessWeek Polska".
Standardowo EBC udziela bankom pożyczek maksymalnie na trzy miesiące. W grudniu 2011 r. i lutym 2012 r. frankfurcka instytucja zaoferowała jednak kredyty trzyletnie. Miało to ograniczyć ryzyko, że jakikolwiek bank eurolandu będzie potrzebował rządowej pomocy i tym samym usunąć jedną z przyczyn obaw o wypłacalność niektórych państw. EBC liczył też na to, że za pożyczone pieniądze banki kupią obligacje skarbowe zadłużonych państw, zbijając ich rentowność, albo po prostu zwiększą podaż kredytu.
Łącznie w ramach dwóch LTRO banki pożyczyły z EBC ponad 1 bln euro, ale efekty były rozczarowujące. Teraz może się okazać, że te operacje na dłuższą metę będą wręcz szkodliwe. Przy pierwszej okazji banki zwróciły niecałe 146 mld euro z pierwszej LTRO (pożyczyły 489 mld euro). Większość ekonomistów, a także prezes EBC Mario Draghi, uznała to za dowód dobrej kondycji sektora bankowego. Ale w tym świetle to, że z drugiej LTRO banki zwróciły tylko 61 mld euro, źle świadczy o zdrowiu banków. Na domiar złego, część instytucji, które zdecydowały się na przedterminowy zwrot pieniędzy, postanowiła się tym pochwalić. Z powodów reputacyjnych może to skłonić do spłacenia pożyczek przez banki, które nie powinny tego robić.
Nawet jeśli pieniądze oddają EBC tylko zdrowe banki, świadczy to o słabych perspektywach gospodarki eurolandu. Banki najwyraźniej nie są w stanie znaleźć zastosowania dla taniego kapitału.
Największym problemem może się jednak okazać to, że spłaty LTRO są równoważne zaostrzaniu polityki pieniężnej, gdy strefa euro jest w recesji. EBC znalazł się więc pod presją, by obciąć stopy procentowe. A tego od miesięcy próbował uniknąć, aby nie osłabiać motywacji rządów do walki z kryzysem fiskalnym.