Bernanke wystraszył rynki. Silna przecena w Warszawie

Wyprzedaż akcji, obligacji i złota była reakcją inwestorów na zapowiedź ograniczenia łagodnej polityki przez amerykańską Rezerwę Federalną.

Publikacja: 21.06.2013 05:29

Ben Bernanke

Ben Bernanke

Foto: Bloomberg

Polska waluta, akcje i obligacje gwałtownie traciły wczoraj na wartości. Za euro płacono późnym popołudniem już nawet 4,34 zł, czyli najwięcej od wiosny 2012 r. Rentowność naszych obligacji dziesięcioletnich skoczyła w ciągu dnia nawet do 4,2 proc., poziomu z końcówki listopada zeszłego roku. A główny indeks warszawskiej giełdy WIG20 spadł o prawie 5 proc.

Nasz rynek nie był jednak wyjątkiem: fala wyprzedaży przetoczyła się przez cały świat. W ten sposób inwestorzy zareagowali na groźbę ograniczenia przez amerykański bank centralny skupu obligacji w ramach programu luzowania polityki pieniężnej. Od jesieni zeszłego roku mocno przyczynił się on do zwyżek na giełdach i napływu kapitału na rynki wschodzące.

Inwestorzy już od jakiegoś czasu spodziewali się, że Fed zacznie ograniczać ilościowe luzowanie polityki pieniężnej (QE). W środowy wieczór szef tej instytucji Ben Bernanke potwierdził ich obawy. Zapowiedział, że jeśli ożywienie gospodarcze w USA będzie postępowało zgodnie z prognozami Fedu (m.in. jeśli stopa bezrobocia spadnie do 7,25 proc. do końca 2013 r. z 7,6 proc. w maju), warte 85 mld dol. comiesięczne zakupy obligacji przez bank centralny mogą być zmniejszane już w II poł. 2013 r., a do połowy 2014 r. zostałyby zakończone.

Po konferencji Bernankego amerykańskie indeksy giełdowe zanurkowały. Nowojorski S&P 500  już w środę spadł o 1,4 proc., a wczoraj przecena została pogłębiona. Na początku sesji indeks tracił ok. 1 proc. Chiński Shanghai Composite spadł o 2,8 proc., tokijski Nikkei 225 o 1,7 proc. Niemiecki DAX i  francuski CAC 40 zniżkowały o ponad 3 proc., a turecki ISE 100 zjechał o ponad  6 proc.

1 286 dol. tylko tyle płacono w czwartek za uncję złota. Na rynku doszło do ostrej przeceny tego kruszcu

Wyprzedawano też obligacje. Rentowność amerykańskich dziesięciolatek skoczyła do 2,45 proc., czyli najwyższego poziomu od sierpnia 2011 r. Cena złota spadła nawet do 1286 dol. za uncję, czyli najniżej od dwóch i pół roku. Do nielicznych aktywów, które zyskiwały, należał amerykański dolar, który umocnił się wobec wszystkich głównych walut świata. Za euro płacono po południu nawet 1,31 dol.

Dały o sobie znać również obawy o sytuację w Chinach. Gwałtownie wzrosły w ostatnich dniach koszty finansowania na chińskim rynku międzybankowym. Siedmiodniowa stopa pożyczek repo skoczyła wczoraj o 2,7 pkt proc. do 10,77 proc., najwyżej od kiedy w 2003 r. zaczęto zbierać dane na ten temat. Ludowy Bank Chin nie przeprowadził żadnych operacji otwartego rynku mających zmniejszyć presję, a od pewnego czasu dostarczał bankom mniej płynności. Część analityków obawia się, że jeśli bank centralny nadal będzie bezczynny, instytucje finansowe z ChRL mogą zacząć bankrutować na swoich pozabilansowych zobowiązaniach (których rynek w Chinach sięga aż 2 bln dol.).

– Dobrze poinformowane źródło w Pekinie twierdzi, że rynek międzybankowy jest praktycznie zamrożony. Stopy są podawane, ale praktycznie nie ma transakcji – twierdzi Patrick Chovanec,  dyrektor zarządzający funduszu Silvercrest Asset Management.

Trudno znaleźć więc obecnie optymistów wśród analityków. Krótkoterminowe perspektywy dla rynków wyglądają źle. – W najbliższym czasie celem dla notowań indeksu S&P 500 może stać się psychologiczna bariera 1600 pkt. Spodziewamy się, że informacje z Rezerwy Federalnej w krótkim terminie będą jeszcze szkodzić nastrojom na światowych giełdach. W dłuższej perspektywie tego typu wsparcie dla rynków zostanie zastąpione przez dalszą poprawę kondycji amerykańskiej gospodarki – oceniają analitycy Raiffeisen Polbanku.

Presja inwestorów może najbardziej dotknąć rynki wschodzące, do których wciąż zalicza się Polska. – To niebezpieczny okres. Fed rozpoczyna normalizację, a presja będzie szła w jednym kierunku: ku wzmocnieniu dolara i przeciw rynkom wschodzącym. Przez cztery lata do końca 2012 r., inwestorzy ulokowali na tych rynkach 3,9 bln dol., podczas gdy w ciągu czterech lat przed kryzysem 3,1 bln dol. Straty na walutach rynków wschodzących mogą w nadchodzących miesiącach sięgnąć skali z 2008 r., gdy turecka lira i brazylijski real straciły 23 proc. – prognozuje  Stephen Jen, były ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego, założyciel funduszu hedgingowego SLJ Macro Partners.

Podyskutuj z nami na Facebooku

www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia

Jak długo może potrwać przecena na rynkach? Jak duże będą spadki?

Gorsze dane z Chin i USA, niewielka poprawa w Europie

Łączny wskaźnik PMI dla niemieckiego przemysłu i sektora usług wzrósł z 50,2 pkt w maju do 50,9 pkt w czerwcu. To sugeruje lekką poprawę koniunktury, ale analitycy spodziewają się, że wzrost gospodarczy w Niemczech w drugim kwartale okaże się bardzo niewielki. W nie najlepszej sytuacji jest przemysł. PMI dla tego sektora spadł z 49,4 pkt do 48,7 pkt. – Można mówić o stagnacji lub co najwyżej 0,1 proc. wzrostu PKB w drugim kwartale. Gospodarce udaje się trzymać głowę nad powierzchnią wody, a w trzecim kwartale prawdopodobnie zobaczymy wyższy wzrost, ale firmy przechodzą trudny okres – twierdzi Chris Williamson, główny ekonomista Markit Economics, firmy przygotowującej sondaże PMI.

Co prawda łączny wskaźnik PMI dla przemysłu i sektora usług całej strefy euro wzrósł z 47,7 pkt w maju do 48,9 pkt w czerwcu, ale analitycy uważają, że poprawa sytuacji jest tam niewielka i przebiega bardzo wolno. – Zmierzamy w dobrym kierunku, ale ożywienie nie będzie szybkie. W tym tempie zobaczymy stabilizację w trzecim kwartale i niewielki wzrost w czwartym. To wciąż obraz słabości – ocenia Williamson. Źle się dzieje również w Chinach. Liczony przez bank HSBC i Markit Economics wskaźnik PMI dla chińskiego przemysłu spadł z 49,2 pkt w maju do 48,3 pkt w czerwcu, czyli najniższego poziomu od dziewięciu miesięcy. To sugeruje kurczenie się produkcji. – Sektor przemysłowy ulega osłabieniu w związku z pogarszającym się popytem zewnętrznym, osłabiającym się popytem krajowym i rosnącą presją na opróżnianie magazynów. Pekin preferuje wykorzystanie reform zamiast środków stymulujących w celu podtrzymania wzrostu. Podczas gdy reformy mogą stymulować wzrost w długim okresie, będą miały ograniczony wpływ w krótkim okresie. W związku z tym oczekujemy nieco słabszego wzrostu w drugim kwartale" – wyjaśnia Hongbin Qu, główny ekonomista HSBC ds. Chin.

Spadł również PMI dla amerykańskiego przemysłu, ale wciąż wskazuje na wzrost w sektorze. Zniżkował on z 52,3 pkt w maju do 52,2 pkt w czerwcu.

—hk

Polska waluta, akcje i obligacje gwałtownie traciły wczoraj na wartości. Za euro płacono późnym popołudniem już nawet 4,34 zł, czyli najwięcej od wiosny 2012 r. Rentowność naszych obligacji dziesięcioletnich skoczyła w ciągu dnia nawet do 4,2 proc., poziomu z końcówki listopada zeszłego roku. A główny indeks warszawskiej giełdy WIG20 spadł o prawie 5 proc.

Nasz rynek nie był jednak wyjątkiem: fala wyprzedaży przetoczyła się przez cały świat. W ten sposób inwestorzy zareagowali na groźbę ograniczenia przez amerykański bank centralny skupu obligacji w ramach programu luzowania polityki pieniężnej. Od jesieni zeszłego roku mocno przyczynił się on do zwyżek na giełdach i napływu kapitału na rynki wschodzące.

Pozostało 88% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli