GDDKiA postępuje z wielkimi zagranicznymi wykonawcami w sposób należyty. Bez przymykania oczu na to, kiedy są opóźnienia czy fuszerki i równocześnie z gotowością do rozmowy, wtedy, kiedy warto pomóc takiemu wykonawcy, kiedy np. ma kłopoty nie z własnej winy – powiedział premier Donald Tusk, komentując sprawę emocjonalnego listu, jaki Jarosław Duszewski, przedstawiciel koncernu Alpine Bau w Polsce, wystosował do Lecha Witeckiego, p.o. prezesa GDDKiA (adresatem był również m.in. właśnie szef rządu).

Tusk podkreślił, że wykonawcy byli przez lata przyzwyczajeni do tego, iż wygrywali kontrakty, zaczynali budowę, a później  domagali się wyższej zapłaty, grożąc wstrzymaniem robót. – My tego typu naciskom nie ulegamy i dlatego jest więcej tego szumu – skwitował premier. Jeszcze raz odniósł się do pisma ambasadorów kilku państw, którzy w imieniu budowlanych koncernów domagali się zapłaty 10 mld zł zaległych rachunków. – Jeśli ambasadorzy innych państw mówią nam, że GDDKiA źle zarządza procesem inwestycji dróg, bo ich firmy są zagrożone bankructwem, to tak naprawdę znaczy tylko jedno: że z różnych powodów te firmy nie zdołały wypełnić warunków kontraktu – podkreślił Tusk.

W połowie czerwca wobec austriackiego Alpine Bau zostało wszczęte postępowanie upadłościowe. W Polsce koncern i GDDKiA są w sporze dotyczącym kontraktów na budowę odcinków drogi ekspresowej S5 i drogi krajowej nr 16. GDDKiA zerwała je, zarzucając Alpine Bau niewywiązywanie się z zobowiązań.  Wcześniej koncern odstąpił od budowy mostu na odcinku autostrady A1, wskazując na wady projektu.

Jarosław Duszewski napisał w liście, że Lech Witecki przez swoje podejście: brak kompetencji i woli dialogu jest odpowiedzialny za kłopoty nie tylko Alpine Bau, ale również innych firm budowlanych, realizujących kontrakty drogowe. Zapowiedział walkę o jego odwołanie ze stanowiska.

GDDKiA określiła list jako emocjonalny, ale niemerytoryczny. Zdaniem Dyrekcji, koncern musiał sobie zdawać sprawę z niedoszacowania kontraktu. List ujawniło Radio PiN.