W sobotę odbędzie się zaprzysiężenie nowego prezydenta Ukrainy. ?W przeprowadzonych 25 maja wyborach Petro Poroszenko – biznesmen, były minister spraw zagranicznych i gospodarki – zdobył 54,7 proc. głosów.
Wygrał w cuglach, w pierwszej turze. Może dlatego, że wyborcy liczyli, iż nowy prezydent nie potraktuje urzędu jako okazji do nabijania kabzy, budowy pałaców ze złotymi wannami i kandelabrami. Poroszenko jest bowiem jednym z najbogatszych Ukraińców, nazywają go „królem czekolady". Według tegorocznego rankingu „Forbesa" prezydent elekt jest szóstym najbogatszym obywatelem swojego kraju, z majątkiem 1,3 mld dol.
Jego koncern Roshen (nazwa to środkowa część nazwiska pisanego w transkrypcji angielskiej – Poroshenko) jest największym ukraińskim koncernem cukierniczym, ma zakłady na Ukrainie, w Rosji, na Węgrzech i Litwie. Robienie pieniędzy zaczął od importu ziaren kakaowca, od czego w połowie lat 90. przeszedł do produkcji słodyczy. Kupił kilka fabryk i dziś jego Roshen produkuje ok. 200 rodzajów słodyczy – w sumie 450 tys. ton rocznie. Eksportuje wyroby na cały świat – w tym do USA, Kanady, Niemiec, republik nadbałtyckich, Izraela i byłych republik radzieckich. Głównym rynkiem jest jednak Rosja.
Jednak w lipcu ubiegłego roku rosyjskiemu głównemu inspektorowi sanitarnemu Giennadijowi Oniszczence nie posmakowały cukierki od sąsiada. Zakazał wwozu słodyczy produkowanych przez Roshen, zarzucając im nieodpowiednią jakość. Po kilkumiesięcznych przepychankach słodycze Poroszenki wróciły do Rosji.
Biznesmen miał też w portfelu fabryki motoryzacyjne, rozgłośnie radiowe, telewizję i gazety. W 2002 r. zrobił doktorat z międzynarodowego prawa gospodarczego. Jego praca nosiła tytuł „Regulacje prawne zarządzania państwowymi prawami własnościowymi na Ukrainie".