Partner rozmowy: VeloBank

Zacznę od prowokacyjnego pytania: czy rynek kapitałowy nie jest mistrzem pięknych słów? Potrafimy stawiać piękne diagnozy, co nie działa albo działa nie tak, jak powinno. Nawet potrafimy znaleźć pomysły, jak to naprawić. Ale jak przychodzi co do czego, to czynów czasami brakuje.

Rynek kapitałowy rzeczywiście potrafi nie tylko operować językiem wizji i strategii, ale też włączać do dialogu różne strony. Natomiast może rzeczywiście warto by było czasami szybciej te słowa operacjonalizować. Ale ja wierzę, że dziś, dzięki m.in. technologii, nie musimy już czekać dekady na zmiany. Możemy zacząć wdrażać rozwiązania w skali tygodni, nie lat – pod warunkiem że porzucimy myślenie w kategoriach instytucji, a zaczniemy myśleć kategoriami klientów i ich doświadczeń.

Mamy dostęp do narzędzi, danych i technologii, które mogą realnie przybliżać inwestowanie każdemu, niezależnie od wieku czy poziomu wiedzy finansowej.

To, czego dziś potrzebujemy, to konkretnych działań – łatwych w obsłudze platform inwestycyjnych, spersonalizowanych rozwiązań opartych na danych, edukacji osadzonej w cyfrowym świecie i dostępności dla wszystkich grup wiekowych – od młodych dorosłych po silversów, którzy często mają kapitał, ale nie zawsze czują się komfortowo w cyfrowym świecie.

Co jest nie tak na rynku, skoro brakuje inwestorów? Bo na warszawskiej giełdzie mamy hossę, a pieniądze płyną do funduszy obligacji, w domach maklerskich też nie słychać o wzmożonym ruchu. Pieniądze leżą na rachunkach i lokatach bankowych i nie pracują.

Inwestowanie jest wciąż postrzegane jako trudne, ryzykowne, dostępne tylko dla wybranych. Potrzebujemy radykalnej zmiany perspektywy: z produktu na doświadczenie klienta. To nie fundusze czy giełda mają być w centrum (chociaż wyniki inwestycyjne mają ogromne znaczenie) – to inwestor, z jego potrzebami, poziomem wiedzy czy nawykami, jak też cyfrowymi przyzwyczajeniami. Młody inwestor oczekuje mobilnych, intuicyjnych aplikacji, natychmiastowej obsługi, treści wideo i dostępności 24/7. Z kolei starszy inwestor potrzebuje zaufania, prostoty i coraz częściej też hybrydowego wsparcia – zarówno tego ludzkiego, jak i cyfrowego.

Młodzi ludzie oczekują autonomii, ale z opcją wsparcia. Chcą też hybrydowej obsługi – czyli samodzielności tam, gdzie to możliwe, i doradztwa tam, gdzie jest potrzebne. Chcą decydować sami, ale wiedząc, że ekspert jest w zasięgu jednego kliknięcia. Jeśli chcemy zachęcić młodsze pokolenia do inwestowania, musimy zacząć tam, gdzie są ich pierwsze oszczędności – i pokazywać, że nawet małe kwoty mogą być sensownie inwestowane, bez presji czy ryzyka, że coś trzeba „znać na wylot”. To kwestia edukacji w praktyce, dostosowanej do młodych komunikacji i kontentu marketingowego, jak też empatycznego podejścia.

Myślę, że nadal brakuje nam zintegrowanego, holistycznego spojrzenia na inwestora detalicznego – kim on jest i jakie są jego oczekiwania. Spojrzenia nie tylko na inwestorów, którzy mają kapitał i rozumieją inwestowanie, czy poprzez giełdę, czy poprzez fundusze inwestycyjne. Powinniśmy spojrzeć szerzej – np. na to, gdzie są młodsi inwestorzy, którzy jeszcze nie mają kapitału, za pomocą jakich platform i podmiotów inwestują? Powinniśmy jako branża finansowa wspólnie patrzeć na klientów. Bo zakładam, że inwestorzy chcą widzieć w nas, jako branży, partnera od finansów, zarówno od oszczędzania, jak i przesuwania się w stronę inwestycji. Zresztą hasło przewodnie naszego forum funduszy brzmi właśnie „Od oszczędności do inwestycji”. Branża powinna skupić się wokół tego hasła. Powinniśmy myśleć ponad podziałami, że tu jest giełda, tu fundusze inwestycyjne, tu depozyty, a tu ubezpieczenia. Młodzi ludzie traktują pieniądze holistycznie i chcą widzieć w nas partnera od finansów, inwestowania i wsparcia.

A co ze sposobem prezentacji oferty? Przez różne regulacje jest ona często podana niestety w sposób niestrawny. Mamy bardzo długie disclaimery, różne opisy ryzyka, których chyba nikt nie czyta, szczególnie młodzi.

Mamy bardzo dużą ilość produktów na rynku i myślę, że klienci gubią się w tej ofercie. Sposób podania też jest bardzo ważny. Dzisiaj technologia daje nam ogromne możliwości i jako branża powinniśmy naszą dyskusję koncentrować wokół narzędzi, technologii i czasami też długu technologicznego, jaki mamy jako branża w obszarze inwestycji, jak też budowania holistycznego spojrzenia, jeżeli chodzi o propozycje wartości dla inwestorów. Podkreślam, że powinno się to odbywać z uwzględnieniem klientów, inwestorów, w tym również tych młodszych inwestorów, którzy dzisiaj są na różnych platformach start-upowych.

Powinniśmy punkt ciężkości rozmów branżowych przesunąć z regulacji do rozwiązań technologii i komunikacji z klientami, które pomogą nam zaprosić również inwestorów z młodszych pokoleń i jednocześnie stworzyć kontent marketingowy i informacyjny, który zainspiruje wszystkich klientów.

Czy technologia powinna być też orężem, jeżeli chodzi o edukację? Bardzo dużo mówiono o niej na forum w Nałęczowie. Wszyscy wiemy, że mamy braki i powinniśmy nad tym pracować. Ale to też jest temat, który przewija się od lat, i nie mam wrażenia, że nastąpił jakiś milowy krok.

Ja stawiam na edukację w praktyce i uważam, że może ona następować przez różne narzędzia, rozwiązania i transparentne prezentowanie klientowi bardziej ekosystemu usług niż pojedynczych produktów, poprzez dostęp do technologii – ale też na zasadach, jakie chcą klienci.

Marzy mi się kampania społeczna, w której my jako branża z różnymi podmiotami wymyślimy plan komunikacji do społeczeństwa, który będzie mówił, jak wyrobić w sobie nawyk oszczędzania, że można oszczędzać i jednocześnie inwestować.

Partner rozmowy: VeloBank