Wtorkowa podwyżka stopy referencyjnej NBP o 0,75 pkt proc., do 3,5 proc., nie kończy cyklu zacieśniania polityki pieniężnej. Jeszcze w kwietniu i maju Rada Polityki Pieniężnej może zdecydować się na tak duże zmiany stóp, a docelowo mogą one znaleźć się powyżej 5 proc. To pierwsze reakcje ekonomistów na środowe wystąpienie prezesa NBP Adama Glapińskiego.
– Będziemy nieustępliwi i konsekwentni w walce z inflacją. Stoję przed państwem jako jastrząb na czele jastrzębi, które tworzą dziś Radę Polityki Pieniężnej – powiedział prof. Glapiński. Zadeklarował też, że bank centralny będzie nadal przeciwdziałał gwałtownym zmianom kursu złotego. Podkreślił jednak, że osłabienie polskiej waluty w ostatnich tygodniach było wyłącznie efektem paniki na rynkach finansowych w związku z wojną w Ukrainie i jako takie było niespójne z fundamentami naszej gospodarki. – Polska jest absolutnie bezpieczna. Mówię to jako jedna z najlepiej poinformowanych osób w państwie – zapewniał.
Jego wystąpieniu towarzyszyła wyraźna aprecjacja złotego. I choć kusić może wiązanie tego z jastrzębim tonem wypowiedzi prezesa NBP, kurs polskiej waluty od rana był pod wpływem poprawy nastrojów na globalnych rynkach, związanej z sygnałami, że konflikt w Ukrainie może być bliski zakończenia.
– Czeka nas podwyższona inflacja przez dłuższy czas – przyznał w środę prezes banku centralnego, odnosząc się do nowych prognoz NBP, których zarys znalazł się we wtorkowym komunikacie RPP. Zaznaczył jednak, że wbrew tym prognozom możliwe jest sprowadzenie inflacji do celu NBP (2,5 proc.) w 2024 r. W tym celu Rada będzie jednak musiała nadal zdecydowanie podnosić stopy procentowe.
Zapytany o to, do jakiego poziomu dojść może stopa referencyjna NBP, uchylał się jednak od jednoznacznej odpowiedzi. – Miesiąc temu mówiłem o docelowym poziomie stopy referencyjnej na poziomie 4–4,5 proc. Teraz powiedziałbym, że to będzie więcej. Ale proszę mnie o to zapytać za miesiąc, bo to się zmienia – powiedział prof. Glapiński.