W środę nowy system przyjęła rada nadzorcza banku. W opracowaniu nowych zasad wynagrodzeń zarządu PKO BP korzystał z pomocy dwóch firm doradczych specjalizujących się w analizach płacowych (Hay Group i Mercer) oraz z badań PricewaterhouseCoopers.
O ile wzrosną teraz zarobki szefów zarządu PKO BP? Tego ani bank, ani jego doradcy nie chcą komentować. Wiadomo natomiast, że nowe zarobki powinny zrekompensować utratę dodatkowych dochodów z zasiadania w radach nadzorczych – od lutego na wniosek prezesa banku Zbigniewa Jagiełły, nie będą z tego tytułu pobierać żadnych wynagrodzeń.
Krzysztof Nowakowski, dyrektor zarządzający firmy rekrutującej Korn & Ferry International, ocenia, że skoro PKO BP to największy, flagowy polski bank, to godziwy poziom wynagrodzeń jego szefów powinien przekraczać tam rynkową średnią. A ta – jak wynika z wyliczeń „Rz” – wynosiła dla prezesów i członków zarządów giełdowych banków w ubiegłym roku ok. 1,5 mln zł. W 2008 r. prezes giełdowego banku zarobił średnio więcej, bo ok. 1,8 mln zł. To są zarobki wyższe o jedną piątą wobec roku 2007. Ale wtedy wzrost wynagrodzeń uzasadniały wyniki. W 2009 r. w sektorze bankowym nie było już tak dobrze.
W I półroczu 2009 łączny wynik sektora był o 50 proc. gorszy, co przełożyło się na niższe wynagrodzenia zarządów. Z raportów za pierwsze półrocze wynika, że wynagrodzenie dla zarządów spadło o około 14 proc. Oznacza to, że prezes PKO BP, którego zarobków po ubiegłorocznej emisji akcji (udział Skarbu Państwa spadł do 41 proc.) nie ogranicza ustawa kominowa, może zarabiać, biorąc pod uwagę rynkową średnią, co najmniej sześć razy więcej niż jego poprzednik Jerzy Pruski.
W jarzmach tej ustawy wciąż są m.in. Andrzej Klesyk (prezes PZU) i Michał Szubski (szef PGNiG). Pobierają oni jednak dodatkowe wynagrodzenie w radach nadzorczych spółek zależnych. Zgodnie z kominówką pensja menedżera w państwowej spółce nie powinna być wyższa niż ok. 18 tys. zł brutto. Według informacji „Rz” z tytułu zasiadania w radach menedżerowie ci pobierają miesięcznie drugie tyle.