„Rz” dotarła do projektu unijnej strategii 2020, która ma zdeterminować politykę gospodarczą UE na najbliższe dziesięć lat. Według dokumentu Unia Europejska ma być mądrzejsza, bardziej zielona i bogatsza. Obecna wersja strategii jest zdecydowanie korzystniejsza dla bogatszych państw UE. – To strategia dla starych członków UE. Nie jest dobra dla Polski – mówi nieoficjalnie wysoki rangą przedstawiciel Komisji Europejskiej. Polski rząd już o tym wie i od tygodni próbuje montować front oporu wśród nowych państw. Komisja przedstawi ostateczną wersję w środę, 3 marca. Trzy tygodnie później mają ją przyjąć unijni przywódcy na szczycie w Brukseli.
– Strategia będzie kluczowa dla przyszłych unijnych budżetów. Będzie w nich na pewno mniej pieniędzy na rolnictwo, a więcej na badania naukowe i innowacje – mówi „Rz” Fabian Zuleeg, ekspert European Policy Centre w Brukseli. Wszystkie nowe propozycje prawa i unijne budżety będą musiały być zgodne z priorytetami strategii 2020.
Dokument określa pięć celów, które Unia powinna zrealizować do 2020 r. Zatrudnienie w grupie osób aktywnych zawodowo ma wzrosnąć z 69 do 75 proc. Inwestycje w badania naukowe i rozwój oraz innowacje muszą się zwiększyć z 2,9 do 4 proc. PKB. Strategia powtarza też cele ekologiczne z pakietu energetyczno-klimatycznego – redukcja emisji CO2 o 20 proc., wzrost udziału źródeł odnawialnych w zużywanej energii do 20 proc., ograniczenie zużycia energii o 20 proc. Kolejne dwa cele mają charakter społeczny: zmniejszenie wskaźnika osób rezygnujących przedwcześnie z edukacji z 15 do 10 proc. i zwiększenie odsetka absolwentów wyższych uczelni w gronie osób między 30. a 34. rokiem życia z 31 do 40 proc. I wreszcie o 25 proc. ma się zmniejszyć odsetek osób żyjących poniżej granicy ubóstwa. Oznaczałoby to wyciągnięcie z biedy 28 mln ludzi. Te wszystkie działania mają się złożyć na osiągnięcie przeciętnego wzrostu PKB w Unii na poziomie 2 proc. rocznie i stworzenie 5,6 mln nowych miejsc pracy do 2020 r.
Według polskiego rządu za dużo jest celów ekologicznych i społecznych, które niekoniecznie muszą się przyczynić do wzrostu gospodarczego i tworzenia nowych miejsc pracy. Podobnie sądzi Daniel Gros, dyrektor Centre for European Policy Studies w Brukseli. – „Zielenienie” gospodarki następuje albo poprzez dotacje, albo poprzez więcej regulacji. Niestety żadna z tych metod nie zwiększa wydajności – uważa ekspert.
Jak mówią nasi polscy rozmówcy, w strategii zdecydowanie brakuje podkreślenia roli unijnych funduszy w likwidowaniu różnic w poziomie rozwoju między bogatszymi i biedniejszymi państwami UE. Taki dokument może stanowić uzasadnienie dla ograniczenia unijnej polityki spójności, której Polska jest głównym beneficjentem. Dlatego nasz rząd proponuje zastąpienie ostatniego wskaźnika ubóstwa innym, pokazującym właśnie rozwój infrastruktury transportowej, energetycznej oraz Internetu. Rząd chce też, aby w strategii znalazły się zapisy mówiące o bezpieczeństwie dostaw energii i budowie zintegrowanej struktury energetycznej. Wszystkie te propozycje przedstawił już polski komisarz Janusz Lewandowski w czasie wyjazdowego posiedzenia Komisji Europejskiej w ostatni piątek w Brugii. – Wsparcie okazywali komisarze z Bułgarii, Węgier i Rumunii – mówi nasz rozmówca z KE.