Zarządzane portfele skarbowych papierów wartościowych sięgają zazwyczaj od kilku do często kilkuset miliardów czy nawet bilionów jednostek danej waluty. Podstawowym celem zarządzania długiem, oprócz oczywiście finansowania potrzeb pożyczkowych rządu, jest ograniczanie kosztów jego obsługi.
Przyjęcie zatem przez rząd PiS polityki zadłużania państwa, często w miejsce ograniczania wydatków budżetowych, podnoszenia podatków czy sprzedaży majątku państwowego, nie jest zależne od osób zarządzających długiem. Ich zadaniem powinno być zdobycie środków na rynku po jak najniższym koszcie. Aktualna strategia zarządzania długiem publicznym na lata 2008 – 2010 jest ostatnią strategią zaakceptowaną przez obecny rząd.
Po wygranej PO trzyletnie założenia tej strategii przypuszczalnie znowu będą podlegały korektom. Stoimy bowiem przed niedokończoną reformą finansów publicznych, czekającą w kolejce reformą służby zdrowia, przyjęciem ostatecznych założeń systemu emerytalnego i oczywiście przygotowaniem Euro 2012. Te najważniejsze sprawy do załatwienia w kontekście zadłużenia państwa to problemy wysokości długu Skarbu Państwa i samorządów terytorialnych, długu jednostek państwowej służby zdrowia, zadłużenia FUS oraz poziomu zobowiązań z tytułu udzielanych poręczeń i gwarancji.
Z danych zawartych w najnowszej strategii zarządzania długiem można ponownie odnieść wrażenie, iż w Polsce polityka zadłużania kraju była jednym z nieoficjalnych priorytetów kolejnego rządu. W 2006 roku dług publiczny przekroczył już 500 mld zł. W porównaniu z rokiem poprzednim przyrost zadłużenia nominalnego wyniósł ponad 9 pkt proc. i był jednym z najwyższych wśród krajów UE.
Z danych Eurostatu z kwietnia 2007 roku wynika, iż nawet najbardziej zadłużone państwa strefy euro (Belgia, Grecja i Włochy) zwiększyły nominalnie dług o średnio 3 pkt proc. Większość krajów tego obszaru obniża poziom długu publicznego. Wśród państw z Europy Środkowo-Wschodniej wyprzedziły nas tylko Węgry, zwiększając zadłużenie w forintach o 14,5 proc. w latach 2005 – 2006. W tym jednak przypadku jest to dość oczywiste przy deficycie budżetowym sięgającym ponad 9 proc. PKB.