Inflacja w marcu wyniosła 3,6 proc., a stopa referencyjna NBP ustalana przez Radę Polityki Pieniężnej to 3,75 proc. Gdyby w kwietniu stopy spadły o 0,25 pkt proc., byłyby niższe niż inflacja (prognozowana na 3,6 proc.). Oznaczałoby to, że realna stopa procentowa byłaby ujemna.
– To sytuacja, w której lepiej wziąć kredyt na zakup jakiegoś produktu, niż trzymać pieniądze na depozycie i kupić coś za jakiś czas – wyjaśnia Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP. -Ale to tylko teoria.
W Polsce bowiem sytuacja na rynku międzybankowym nie jest normalna. – Wystarczy dostrzec, że średnie oprocentowanie depozytów jest wyższe niż stopa WIBOR 3M – mówi Łukasz Tarnawa.
A to właśnie trzymiesięczna stawka WIBOR jest tą, po jakiej zazwyczaj banki pożyczają sobie środki na trzy miesiące. Dilerzy bankowi twierdzą jednak, że obecnie i tak nie jest ona stosowana, bo banki nadal pożyczają sobie pieniądze na krótsze terminy i po wyższym koszcie. Stawka WIBOR 3M jest kluczowa dla kredytobiorców zapożyczających się w złotych – to na jej podstawie ustalane jest oprocentowanie kredytów.
Zazwyczaj jest ona powiązana z główną stopą NBP (obecnie 3,75 proc.), tyle że na skutek napiętej sytuacji na rynku międzybankowym różnica między tymi stawkami sięga 50 pkt bazowych, choć na początku kwietnia uległa ona zawężeniu do niecałych 40 pkt. Ekonomiści wiążą to z ostatnimi danymi o inflacji, która okazała się wyższa, niż się spodziewano, co zmniejszyło oczekiwania na kolejne cięcia stóp przez RPP.