Mały biznes to brzydkie kaczątko rosyjskiej gospodarki. Jest najczęściej kontrolowany przez państwo, ma największe trudności z otrzymaniem kredytów. Efekt jest taki, że wytwarza mniej niż 10 proc. PKB. A wspólnie ze średnim biznesem udział w PKB wynosi 21 proc.
Teraz rząd Władimira Putina chce to zmienić. Wczoraj pod obrady trafił projekt Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego pomocy dla małego i średniego biznesu. Najmniejsi mają dostać w tym roku ok. 186 mld rubli (5,6 mld dol.). Z tego 78 mln rubli (2,4 mld dol.) jako pożyczki z budżetu państwa, resztę jako zamówienia od państwowych koncernów.
W przyszłym roku pomoc ma wynieść 184 mld rubli (5,1 mld dol.), za dwa lata 273 mld rubli (8,3 mld dol), a za trzy 280 mld rubli (8,5 mld dol.). W jej wyniku liczba zatrudnionych w małym biznesie ma wzrosnąć z obecnych 13 proc. do 28 proc. Udział małych i średnich firm w tworzeniu PKB powinien zaś wzrosnąć do 32 proc.
Anton Daniłow-Danilian, szef rady ekspertów organizacji Diełowaja Rossija (Przedsiębiorcza Rosja) skrytykował sposób rozdzielania pomocy, gdyż propozycja, by robili to urzędnicy – jego zdaniem – sprzyja wzrostowi korupcji. – Zamówienia rządowe trafią od państwowych monopoli do małych firm założonych przez krewnych pracowników tych koncernów – ostrzega. – Łapówki i dole wręczane urzędnikom znacznie zwiększają koszty firm – wtóruje Władisław Koczetkow, analityk firmy Finam.
W Rosji mały biznes to firmy do 100 zatrudnionych i 60 mln rubli (ok. 1,8 mln dol.) rocznych przychodów.