Irlandia uratowana od bankructwa na wzór Islandii tylko dzięki członkostwu w strefie euro odzyskała zaufanie inwestorów.
W odzyskaniu wiarygodności pomógł też plan ratunkowy wart 54 mld euro. Pieniądze te miały pomóc w oczyszczeniu irlandzkich banków z ryzykownych czy toksycznych aktywów związanych z kredytami na kupno nieruchomości.
W czasie gdy parlament debatował nad dziesiątkami, często pomniejszych, poprawek technicznych do projektu ustawy o tzw. złym banku National Asset Management Agency (NAMA), przedstawiciele bankowości i maklerzy zwracali uwagę, że powolny postęp w tej kwestii utrudnia największym w kraju Bank of Ireland i Allied Irish Banks zdobywanie niezbędnych kapitałów.
Minister finansów Irlandii Brian Lenihan ostrzegł wczoraj, że przesunięcie złych długów obu banków do NAMA może się opóźnić do stycznia przyszłego roku.
Prawdopodobieństwo opóźnień we wdrożeniu programu zostało bardzo źle odebrane przez inwestorów. Kurs akcji Bank of Ireland spadł wczoraj o 25,9 proc., do 1,65 euro. Na tyle samo wyceniane były akcje w lipcu, gdy Irlandia ogłosiła powstanie złego banku. Akcje AIB staniały o 13,5 proc., do 1,83 euro, ale w ciągu dnia kurs załamał się nawet o 26 proc.