Resort finansów podsumował obowiązujące w Polsce preferencje w podatkach państwowych i lokalnych. A to nie wszystko. W trakcie badania zidentyfikowano 473 obowiązujących obecnie w Polsce preferencji podatkowych, zaś ich wartość zdołano oszacować wyłącznie dla 352 z nich, czyli dla 74 proc. ogólnej liczby zwolnień
- Wartość ulg, to koszty utraconego dochodu budżetowego - wyjaśnił Maciej Grabowski, wiceminister finansów podczas konferencji, na której zaprezentowano raport. Polscy podatnicy mogą korzystać z 402 ulg i zwolnień obowiązujących w podatkach państwowych i 71 w podatkach samorządowych. A jak zaznaczył Grabowski - ogółem preferencji jest jeszcze więcej, ponieważ w zestawieniu nie uwzględniono zwolnień obowiązujących w systemie ubezpieczeń społecznych oraz tych, których skutki będzie można ocenić dopiero w przyszłości - choćby zwolnień wypłat z IKE. Największą liczbę różnego rodzaju preferencji przewidują podatki dochodowe (138 w PIT i 54 w CIT).
Wśród objętych analizą podatków samorządowych najwięcej preferencji występuje w podatku od nieruchomości. Wpływy do państwowej najbardziej uszczuplają ulgi w VAT. W tym wypadku bowiem rząd zafundował nam sporo stawek preferencyjnych zwłaszcza w budownictwie. Tylko dzięki nim w kieszeniach podatników zostaje łącznie na 34,2 mld zł. Wartość oszacowanych preferencji w PIT oscyluje wokół 16 mld zł, w CIT wynosi 7,6 mld zł, a w akcyzie 1,7 mld zł.
Łączna oszacowana wartość preferencji w podatkach samorządowych wyniosła 6,3 mld zł. Jeśli przyjrzymy się pojedynczym zwolnieniom, okaże się, że "najcenniejsza" dla państwa jest obniżona, 7 proc. stawka VAT na roboty budowlano - montażowe dotyczące budownictwa mieszkaniowego - co roku nie wpływa do budżetu z tego tytułu ok. 9 mld zł. Druga w kolejności jest ulga na dzieci - 5,6 mld zł i łączne opodatkowanie dochodów małżonków, dzięki któremu w kieszeniach podatników zostaje 2,7 mld zł. - Zbadaliśmy też, jakie obszary są najbardziej wspierane przez rząd i okazało się, że spośród 9 wyodrębnionych działów najważniejsza pod tym względem jest rodzina, następnie gospodarka oraz rolnictwo, na które przeznacza się odpowiednio 29,1 mld zł, 8,8 mld zł i 7,2 mld zł - wyliczył wiceminister finansów. Zaznaczył przy tym, że celem raportu nie jest negowanie dalszego funkcjonowania preferencji.
- Chcemy, aby taki raport powstawał cyklicznie, a jego wyniki były brane pod uwagę podczas debat budżetowych. Czytając jednak analizę efektywności ulg trudno oprzeć się wrażeniu, że wkrótce znikną one z naszego życia. Sam minister przyznał, że dla niektorych - wprowadzonych ponad 20 lat temu trudno dziś dopatrzeć się logicznego celu ich wprowadzenia. W przypadku innych sytuacja tak się zmieniła, że nie przynoszą one już dziś zakładanych efektów. Raport zresztą jasno stwierdza, że np. w przypadku ulgi na dzieci, która kosztuje państwo 5,6 mld zł istnieją wątpliwości, czy spełnia ona stawiany zwykle przed tego typu preferencjami cel.