Wczoraj wieczorem państwa UE dostały czwartą wersję projektu traktatu fiskalnego. Tym razem jego autorzy wyszli naprzeciw polskim postulatom i przewidzieli uczestnictwo krajów spoza strefy euro w euroszczytach. Ale – jak głosi art. 14 – raz w roku i tylko tych państw, które traktat fiskalny ratyfikowały i „zgłosiły zamiar wprowadzenia w życie części jego postanowień".
Jak się nieoficjalnie dowiedziała „Rz", Polska taką propozycję odrzuca. Nie odpowiada nam, że zaproszenie dotyczyłoby jednego szczytu (będą przynajmniej dwa w roku). Problemem może być także żądanie wprowadzenia dyscypliny przewidzianej dla krajów eurolandu, bo do tej pory minister Jacek Rostowski deklarował, że na razie tego nie zrobimy. Chodzi m.in. o wprowadzenie do konstytucji zasady zrównoważonego deficytu budżetowego.
Jak dowiedziała się „Rz", w poniedziałek na konsultacje z premierem Tuskiem przyjedzie do Warszawy Herman Van Rompuy, przewodniczący Rady Europejskiej. Musi on doprowadzić do kompromisu w sprawie traktatu przed szczytem UE 30 stycznia.
Na grudniowym szczycie UE zdecydowano, że kraje euro zwiększą dyscyplinę fiskalną, podpisując międzyrządowe porozumienia. Chociaż przystąpienie do umowy ma być możliwe dla wszystkich, Francja i Niemcy były przeciwne dopuszczeniu innych państw do udziału w szczytach euro. W tym tygodniu oficjalnie sprzeciwiła się temu także Belgia.
Wczoraj Warszawa zyskała cennego sojusznika w walce o zachowanie spójności UE.