Niepewność na rynku

Firmy nie inwestują, choć mają bardzo dużo gotówki – mówi Radosław Bodys, główny ekonomista PKO BP

Publikacja: 09.02.2012 01:22

Niepewność na rynku

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Jak po 8-latach w Londynie i po powrocie do Polski na stanowisko głównego ekonomisty w największym polskim banku ocenia pan naszą gospodarkę?

Na tle słabego otoczenia zewnętrznego wyglądamy dobrze. Mamy w miarę stabilny wzrost gospodarczy, którego tempo jest bliskie potencjalnemu, więc kryzysu u nas nie ma. Stopa bezrobocia (zharmonizowana) oscyluje wokół 10 proc., czyli w pobliżu stopy neutralnej (NAIRU). Obserwujemy pewien rozdźwięk między wskaźnikami koniunktury a oficjalnymi danymi makro, co wynika z tego, że tematem numer jeden jest kryzys w strefie euro. Niezależnie od tego, czy obywatelom żyje źle czy dobrze, mają z tyłu głowy obawy o kryzys.

Jak długo to rozwiązywanie kryzysu w strefie euro może nas jeszcze zajmować?

W Europie mamy do czynienia ze ścieraniem się interesów politycznych i rynkowych – rynki chcą wymusić na politykach to, co jest pożądane z punktu widzenia ekonomicznego, ale ponieważ nie jest to popularne, politycy nie spieszą się, żeby te rozwiązania wdrożyć. Politycy wykonują pół oczekiwanego kroku i patrzą, czy rynki są zadowolone. Jeśli nie, to wykonują kolejne pół kroku. Mało prawdopodobne wydaje się, że nagle zostanie wypracowane rozwiązanie, które w pełni zadowoli rynki. Ta niepewność może potrwać, w horyzoncie kolejnych kwartałów. Najważniejsze z punktu widzenia wzrostu gospodarczego – ważniejsze może nawet niż polityka kredytowa banków – sa nastroje w sektorze prywatnym. Przedsiębiorstwa mają obecnie rekordowe poziomy gotówki – jest to zjawisko globalne dotyczące wielu krajów, w tym Polski. Podobnie jest w gospodarstwach domowych, które trzymają oszczędności, w obawie, że sytuacja gospodarza może się pogorszyć. To wynika z niepewności i gdyby ją odjąć, gospodarka ruszyłaby ponieważ jest gotówka, która może zapewnić wzrost.

Czy jest zatem szansa, że wzrost inwestycji w Polsce w tym roku może być wyższy niż 8,7 proc. w roku ubiegłym?

To mało prawdopodobne. Inwestycje publiczne będą hamowały, a brakuje inwestycji prywatnych, które mogłyby to zrekompensować. Wynik inwestycji pewnie będzie słabszy niż w ubiegłym roku. Nasza prognoza PKB na ten rok mieści się w przedziale 2,5-3 proc.  W ubiegłym roku nie mieliśmy spowolnienia, trend PKB jest wciąż w granicach 3,5-4 proc. Należy jednak podkreślić, że wciąż znajdujemy się w warunkach znacznej niepewności. Jeśli miałoby dojść do eskalacji kryzysu w strefie euro, ten wzrost będzie sporo niższy. Jeśli nastąpi powtórka z ostatnich dwóch lat, czyli „mówimy o kryzysie, mówimy, a on nie nadchodzi", to możemy mieć kolejny rok 3-3,5 proc.- tempa wzrostu PKB.

Choć wzrost gospodarczy nie jest bardzo wysoki to wysoka nadal jest inflacja.

Inflacja będzie podwyższona – tj. w okolicach 3.5%-4% – przez większą część roku. Zgodnie z naszą prognozą, w pierwszym kwartale będziemy mieć powyżej 4 proc. inflacje, w drugim i trzecim – w okolicach 3,5-4 proc., w czwartym kwartale zejdziemy do 3.0-3.5%. W grudniu inflacja powinna znajdować się w okolicach 3% -- powyżej celu inflacyjnego (2.5%), choć poniżej górnej granicy tolerancji (3.5%).

Przeliczyli się więc ci, którzy zakładali, że w związku ze spowolnieniem gospodarki może być okazja na cięcie stóp procentowych?

Mamy obecnie taką sytuację: wyczekujemy recesji, a ona nie przychodzi. W Radzie możemy zaobserwować pewną niecierpliwość – scenariusz negatywny nie materializuje się, gospodarka nie zwalnia, inflacja nie spada, złoty pozostaje relatywnie słaby. Czysto mechaniczne spojrzenie na wskazniki makro: wzrost PKB, inflacje i poziom kursu walutowego – sugerowałoby, że stopy powinny być teraz na poziomie ok. 5,5 proc. Biorąc pod uwagę niepewność co do perspektyw wzrostu gospodarczego polityka RPP jest nieco luźniejsza. Mozna powiedziec, ze różnica tych 100 pkt bazowych to jest wartość niepewności. Obecnie możemy mieć do czynienia zarówno z obniżkami, jak i z podwyżkami. Gdyby PKB spowolnił poniżej 2,0-2,5 proc., zaczęłyby się obniżki. Gdyby zaś inflacja pozostawała powyżej 4%, wzrost nie zwalniałby, a kurs walutowy osłabiałby się – mogłoby dojść do „technicznej" podwyżki stóp, mającej na celu stabilizację kursu i wpływ poprzez kanał kursowy na inflację.

Czy przy obecnym spowolnieniu w Europie i kryzysem w strefie euro możemy liczyć na to, że zainteresowanie inwestorów zagranicznych polskimi aktywami się zwiększy?

Rynki wschodzące to trzy główne regiony: Azja, Ameryka Południowa i Europa Środkowo-Wschodnia. Od wielu lat, według większości parametrów ekonomicznych, nasz region wygląda najgorzej. Jeżeli my wyglądamy tutaj świetnie, to jesteśmy najlepszą gospodarką w najgorszym regionie. Należy zrozumieć inwestora, który wybiera inwestycje w Brazylii czy w Korei. Dodatkowo na decyzje inwestorów wpływa obecnie zamieszanie w strefie euro, a nasz region jest najbardziej zależny od sytuacji w eurolandzie.

Czyli ci, którzy mówią o szansach na znaczne umocnienie złotego mogą się mylić?

Raczej nie możemy liczyć  na pozytywną „strukturalną" zmianę percepcji w krótkim czasie. Poza tym u nas wcale nie jest tak super. Z jednej strony jesteśmy gospodarką, która ma wysoki wzrost, ale z drugiej mamy problemy z nierównowagami. Mamy wysoki deficyt obrotów bieżących – z saldem błędów i opuszczeń 6% PKB. Mamy nadzieję, że deficyt fiskalny się obniży, ale póki co jest to ponad 5 proc. PKB. Mamy więc takie połowiczne „twin deficits" (deficyty bliźniacze). Ale nie znaczy to, że umocnienie złotego nie jest możliwe. Do tego wystarczy krótkoterminowa poprawa nastrojów na rynku – wtedy inwestorzy myślą na zasadzie: mamy teraz bardziej optymistyczne spojrzenie na świat i szukamy regionu, który się najbardziej osłabił, więc ma największy potencjał do wzrostu. Nasze położenie geograficzne – blisko strefy euro będącej epicentrum problemów gospodarczych świata – sprawia, że jesteśmy obecnie bardziej wrażliwi na wahania na rynkach finansowych, w obie strony.

Czy podziela pan opinie, które płyną od niektórych ekonomistów, że to banki centralne napędzają teraz gospodarkę, zarówno w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych?

W Stanach tak, dlatego tam dane makroekonomiczne wyglądają znacznie lepiej niż w Europie. Prawdopodobnie skończy się na tym, że rola ratowania strefy euro też przypadnie bankowi centralnemu. W długim terminie efektem luzowania polityki pieniężnej jest ryzyko inflacyjne, być może nawet stagflacyjne. Ropa powyżej 100 dol. w czasach recesji? Widać więc, że ten mechanizm nie działa tak jak dawniej. Jeśli luzowanie polityki monetarnej byłoby kontynuowane, efekty mogą się skumulować i w okresie 5-letnim jest ryzyko, że inflacja na świecie przyspieszy. Są poważni ekonomiści, którzy mówią, że świat może stać przed powtórką z lat 70-tych.

CV

Ra­do­sław Bo­dys od 15 stycz­nia jest głów­nym eko­no­mi­stą PKO?BP. Ab­sol­went SGH. Pra­co­wał w pol­skim od­dzia­le Ci­ti­gro­up, a po­tem w Lon­dy­nie był eko­no­mi­stą ds. Eu­ro­py Cen­tral­nej w J.P. Mor­gan, stra­te­giem ds. Eu­ro­py Cen­tral­nej, Bli­skie­go Wscho­du i Afry­ki w Mer­rill Lynch oraz od­po­wia­dał za ana­li­zy i stra­te­gie dla glo­bal­nych ryn­ków wscho­dzą­cych w lon­dyń­skim od­dzia­le ban­ku UBS.

Jak po 8-latach w Londynie i po powrocie do Polski na stanowisko głównego ekonomisty w największym polskim banku ocenia pan naszą gospodarkę?

Na tle słabego otoczenia zewnętrznego wyglądamy dobrze. Mamy w miarę stabilny wzrost gospodarczy, którego tempo jest bliskie potencjalnemu, więc kryzysu u nas nie ma. Stopa bezrobocia (zharmonizowana) oscyluje wokół 10 proc., czyli w pobliżu stopy neutralnej (NAIRU). Obserwujemy pewien rozdźwięk między wskaźnikami koniunktury a oficjalnymi danymi makro, co wynika z tego, że tematem numer jeden jest kryzys w strefie euro. Niezależnie od tego, czy obywatelom żyje źle czy dobrze, mają z tyłu głowy obawy o kryzys.

Pozostało 91% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli